„Jest taki Dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy” – śpiewały kiedyś Czerwone Gitary. To dzień dzisiejszy, Wigilia. Gromadzimy się całą rodziną przy świątecznym stole, patrzymy na zielono-złoto-czerwoną choinkę, na przysmaki na stole i obiecujemy sobie solennie być cierpliwym dla rozrabiających dzieci i zawsze marudnej dalekiej kuzynki. A na początek dzielenie się opłatkiem i świąteczne życzenia…
Kiedy zastanawiałam się, czego w tym roku mogłabym życzyć moim Rodakom w Polsce, lista okazała się bardzo długa. Może nawet dłuższa niż w ubiegłym roku?
- naszym Braciom Chrześcijanom na całym świecie - w Egipcie, Etiopii, Arabii Saudyjskiej, Indiach i Chinach - aby o ich prawa do wyznawania swojej wiary upominały się nie tylko garstki manifestantów przed ambasadami tych krajów w Europie, ale przede wszystkim rządy zachodnich demokracji, które w preambułach swoich konstytucji odwołują się do wartości chrześcijańskich,
- naszemu Krajowi uczciwych, mądrych i kompetentnych przywódców, kierujących się w polityce wewnętrznej i zagranicznej interesem swoich rodaków. Premiera, który potrafi w Brukseli powiedzieć „nie”, kiedy Wspólnota Europejska przejmuje od nas kolejne kompetencje, nadzór nad sposobem wykorzystania unijnych i nie tylko, pieniędzy, nad edukacją i służbą zdrowia, sądownictwem i systemem penitencjarnym oraz kulturą. I grzebie w naszym systemie wartości. Oraz ministra spraw zagranicznych, który nie podpisywałby z Rosją długoletnich umów bez szerszej konsultacji, choćby parlamentarnej, i miał dość patriotyzmu i odwagi, aby podczas negocjacji stawiać warunki zgodne z polska racją stanu. No i dość rozumu, aby rząd nie mylił mu się z cyrkiem Le Soleil lub marnym kabaretem z TVP2.
- polskiemu Kościołowi katolickiemu, aby potrafił nadal bronić tradycyjnej formuły katolicyzmu, która rozwijała się wraz z polskim państwem i narodem, z naszą tradycja i obyczajami i sprawdza się u nas od wieków. Bo jeśli będzie się „otwierał” i modernizował jak Church of England, to po pierwsze przestanie być „nasz”, a po drugie wkrótce w ogóle przestanie być. I aby w tym dziele obrony otrzymywał od nas, wiernych, a także dziennikarzy – konserwatystów wsparcie.
- Aby podzielone społeczeństwo – w istocie wszystkie kraje na świecie są jakoś podzielone, partie polityczne, religie, tradycje regionalne, klasy społeczne, zwyczaje – zamiast nienawidzić, bać się siebie i gardzić sobą wzajemnie, potrafiło wykładać swoje racje według europejskich wzorców cywilizacyjnych, nad którymi i Polacy przez wiele setek lat pracowali, i żeby władza zapewniła wszystkim te same szanse na demokratyczny dialog.
- Aby przechodząc obok miejsc kultu, cmentarze, pomniki, miejsca pamięci, członkowie Platformy Obywatelskiej, SLD, Twojego Ruchu oraz zmanipulowana przez te partie młodzież jakimś cudem dowiedziała się? przypomniała sobie? że „zmarłych pochować”, „strapionych pocieszyć”, to – patrz: choćby „Antygona” Sofoklesa – licząca sobie 2.5 tys. lat część europejskiego dorobku cywilizacyjnego.
- Aby nasi Rodacy poczuli się wreszcie obywatelami, a nie mużikami z Rostowskiej Obłasti, podmiotem zabiegów i starań władzy, sercem i duszą demokracji.
- Aby nawet feministki jak Katarzyna Bratkowska, która w Wigilie zamierza abortować swoje dziecko, przynajmniej raz w roku zdobyły się na podstawowe poczucie przyzwoitości, które odróżnia człowieka cywilizowanego, podmiotową istotę ludzką od „produktu indoktrynacji”. Przecież w tym jednym Dniu w roku nawet zwierzęta mówią ludzkim głosem.
- Aby artysta filmowy, któremu się wydaje, że jest czwartym wieszczem narodowym, wreszcie przyjął do wiadomości, że swoimi obrazami zdeprawował kilka pokoleń Polaków. Przypomniał sobie, że w jego sztandarowym dziele „Popiół i diament” – nakręconym, gdy w Polsce trwała wojna z Zołnierzami Wyklętymi - AK-owiec zdycha na śmietnisku a reżyser kieruje sympatie widzów w stronę dobrego komunisty, a kolejny film „Popioły” zapoczątkował narodową dyskusję „bohaterstwo czy bohaterszczyzna?”, gdzie Daniel Passent i KTT próbowali nam udowodnić, że jesteśmy idiotami. Więc, żeby ten samozwańczy wieszcz zrozumiał nareszcie, że koniunkturalizm zaprowadził go zbyt daleko, aby miał moralne prawo oceniać swoich rodaków, a planowanie kolejnego filmu, w którym „ma zamiar przywalić” wiadomo komu, będzie dla niego ostatecznym aktem samozagłady.
- Aby scena medialna stawała się coraz bardziej zróżnicowana, poszerzała się „strefa wolnego słowa” w taki sposób, aby wszyscy dziennikarze i ich odbiorcy, bez względu na ich poglądy polityczne i religijne, mieli swoją reprezentację w mediach, tak jak mają w parlamencie. I aby nie dane nam było, byśmy w książkach, obnażających prawdę o III Rzeczpospolitej, trafiali na informacje, że koledzy, których dotąd szanowaliśmy lub bliskie koleżanki, które lubiliśmy, byli TW lub agentami komunistycznego wywiadu.
- Aby rodziny na czas Swiąt nie po zostawiały swoich rodziców czy dziadków w szpitalu, tylko włączyły ich, w sposób w jaki to jest możliwe, w radosny czas oczekiwania na Jezusa i świąteczna krzątaninę. I aby skłócone rodziny, których jest więcej niż przypuszczamy, znalazły okazję, aby powiedzieć sobie „przepraszam”.
Zdrowych i spokojnych, rodzinnych i smacznych Swiąt Bożego Narodzenia życzy moim Rodakom, w tym Kolegom z naszego drogiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/181626-kiedy-zastanawialam-sie-czego-w-tym-roku-moglabym-zyczyc-moim-rodakom-w-polsce-lista-okazala-sie-bardzo-dluga-moze-nawet-dluzsza-niz-w-ubieglym-roku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.