Platforma atakuje. Z początkiem nowego roku rozpoczyna kampanię przed eurowyborami. Czy tym razem sprawdzi się straszenie PiS-em?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. facebook.com/platforma-obywatelska
fot. facebook.com/platforma-obywatelska

Tuż po Nowym Roku PO chce rozpocząć przygotowania do majowych wyborów europejskich; w styczniu planowane jest posiedzenie Zarządu Krajowego w tej sprawie. Na listach Platformy do PE znajdą się prawdopodobnie obecni europosłowie oraz b. ministrowie rządu Tuska.

Przekaz PO w kampanii wyborczej ma się koncentrować wokół hasła: "Im silniejsza Platforma w Parlamencie Europejskim, tym silniejsza pozycja Polski w Europie".

Zależy nam na umacnianiu pozycji Polski w Europie. Dobry wynik w wyborach do europarlamentu, to szansa na poprawienie tej pozycji

- ocenił w rozmowie z PAP wicemarszałek Sejmu i wiceszef PO Cezary Grabarczyk.

Polityk przyznał, że zaplanowane na maj przyszłego roku wybory do Parlamentu Europejskiego będą również ważnym sprawdzianem dla samej Platformy i jej obecnej pozycji na scenie politycznej.

Dlatego też już w styczniu ma się zebrać zarząd PO w sprawie przygotowań do eurowyborów.

Będziemy zarówno zastanawiali się nad osobami, którym powierzymy szefowanie w kampanii, jak i skonkretyzujemy skład zespołu przygotowującego program wyborczy

- powiedział Grabarczyk.

Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że w Platformie od jakiegoś czasu trwają również przymiarki do list wyborczych - pracują nad nimi władze poszczególnych regionów.

Myślę, że podczas styczniowego posiedzenia zarządu przewodniczący przedstawią swoje propozycje kandydatów

-powiedział PAP jeden z polityków PO.

Oficjalnie rozmówcy PAP nie chcą wymieniać żadnych nazwisk.

Dopóki nie przedyskutuje tego zarząd, żadne nazwiska nie powinny padać

- zastrzegł Grabarczyk. Zaznaczył przy tym, że w PO nie ma koncepcji, by ograniczać możliwość kandydowania tym europosłom, którzy będą mieli za sobą już dwie kadencje w PE. Takie informacje pojawiły się kilka miesięcy temu w prasie.

Na listach PO znajdzie się więc prawdopodobnie większość dotychczasowych europosłów PO, w tymrównież tych najbardziej znanych jak b. szef PE Jerzy Buzek, Jacek Saryusz-Wolski, obecny wiceprzewodniczący europarlamentu Jacek Protasiewicz, czy Paweł Zalewski, choć on sam nie chciał na razie składać żadnych deklaracji w tej sprawie.

Czekam do posiedzenia zarządu

- skwitował.

Do Parlamentu Europejskiego kandydować mieliby też ministrowie rządu Donalda Tuska: b. szefowa resortu nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka (zasiadała w PE w latach 2004-2007), b. szef resortu administracji i cyfryzacji Michał Boni. Media informowały też, że startować miałby też b. wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski. Listy wyborcze PO do PE - jak wynika z nieoficjalnych informacji - mają być gotowe w lutym.

Nad programem wyborczym Platformy do Parlamentu Europejskiego pracować ma zespół, który prawdopodobnie powoła zarząd partii na styczniowym posiedzeniu. Już dziś wiadomo jednak, że PO będzie przekonywała w kampanii, że głos oddany na PiS jest głosem straconym, a jedynie PO jest w stanie zapewnić silną pozycję Polski w Europie, m.in. w PE, którego znaczenie wśród instytucji unijnych wzrosło w ostatnich latach. Zapewnił to m.in. obowiązujący od grudnia 2009 roku Traktat Lizboński.

PO należy w Europarlamencie do frakcji chadeków, skupionych w Europejskiej Partii Ludowej.

Będziemy chcieli pokazać Polakom, w jaki sposób nasze członkostwo w EPL wzmacnia pozycję Polski. To jest związane z kompetencjami, które ma Parlament Europejski oraz naszymi wpływami w Europejskiej Partii Ludowej. Będziemy chcieli pokazać, że głos na PO to głos na interes Polski w UE i jest to głos realny

- podkreślił Zalewski.

Ocenił przy tym, że PiS to ugrupowanie, "które w UE widzi problem" i jest "ugrupowaniem tak naprawdę antyeuropejskim".

Głos na PiS, będące w PE członkiem EKR (frakcji EuropejskichKonserwatystów i Reformatorów), to z punktu widzenia interesów Polski głos zmarnowany

- zaznaczył europoseł. Zwrócił uwagę, że im silniejsza w Europarlamencie reprezentacja EPL oraz innych proeuropejskich rodzin politycznych, tym mniejsze wpływy w nim ugrupowań skrajnych, które odpewnego czasu rosną w siłę w całej Europie.

mc,PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych