To Niemcy uwolnili Chodorkowskiego. "Cała ta sprawa dowodzi, jak ogromnymi możliwościami działania dysponuje na wschodzie Republika Federalna"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/ EPA: Genscher wita Chodorkowskiego na lotnisku w Berlinie. W środku Aleksander Rahr.
PAP/ EPA: Genscher wita Chodorkowskiego na lotnisku w Berlinie. W środku Aleksander Rahr.

Zwolnienie Michaiła Chodorkowskiego, jak się okazuje, było dziełem dyplomacji niemieckiej. Supertajne negocjacje wiódł przez dwa i pół roku były wieloletni szef bońskiego, potem berlińskiego MSZ, Hans-Dietrich Genscher. Jego czołowym współpracownikiem w tej operacji była znany niemiecki kremilinolog, Alexander Rahr.

Ten ostatni to postać barwna i charakterystyczna. Pochodzący z ze starego rodu zruszczonych Niemców bałtyckich, wysiedlonych przez bolszewików z Rosji na Zachód w latach 20. Posiadający liczne i dobre kontakty w putinowskiej elicie władzy, zwolennik współdziałania Moskwy i Berlina.

Oczywiście, cała sprawa nie była prywatną inicjatywą Genschera i Rahra, tylko przedsięwzięciem państwa niemieckiego.

Co Niemcy zapewnili Putinowi za uwolnienie jego „prywatnego więźnia“? Tego nie wiadomo. Ale na gorąco warto zwrócić uwagę na kilka  aspektów sprawy.

Po pierwsze – o czym mało się mówi – „niemiecki ślad“ można dostrzec również lata temu, przy początkach sprawy Chodorkowskiego. Po odwrotnej, niż dziś można by przypuszczać, stronie. To przecież Deutsche Bank (kto zna Niemcy tylko się uśmiechnie, gdy usłyszy, że bez co najmniej akceptacji rządu federalnego) udzielał putinowcom gwarancji kredytowych, gdy przejmowali majątek Jukosu. Patrząc z tej perspektywy, można uznać że obecne zaangażowanie Berlina zawiera element ekspiacji.

Po drugie – zwolnienie człowieka, do którego Putin żywi podobno osobistą nienawiść pokazuje tym, którzy chcą dostrzegać rzeczywistość, że Kreml zdolny jest do bardzo szerokich manewrów, do zaskakujących zwrotów, gdy uzna że leżą one w jego interesie. Ten interes – to oczywiście zmniejszenie intensywności postrzegania Rosji jako groźnej dyktatury, który to wizerunek przebił się ostatnio do świadomości zachodniego mainstreamu.

Po trzecie – oczywiste jest pytanie, czy i na ile elementem dealu może być współudział Berlina w łagodzeniu tego wizerunku. Między Niemcami a Rosją klimat panował ostatnio lodowaty. A jednak, jak się okazuje, pod lodową powierzchnią trwały bardzo poważne negocjacje. Nie oznacza to oczywiście, że zimna wojna między Bundesrepubliką a Federacją to był pozór i teatr cieni. Również w czasie prawdziwej zimnej wojny Amerykanie prowadzili z Kremlem tajne rozmowy i dogadywali się w różnych sprawach. Ale zarazem specyfika relacji niemiecko – rosyjskich każe intensywnie obserwować to, co będzie się działo, i nie wykluczać a priori żadnej opcji.

Po czwarte i może z naszego punktu widzenia najważniejsze –  cała ta sprawa dowodzi, jak ogromnymi możliwościami działania dysponuje na wschodzie Republika Federalna. Jak gigantyczna jest będąca do dyspozycji Berlina infrastruktura formalnych i nieformalnych wpływów, kontaktów, wiedzy o partnerze. Jak zdecydowanie w tej mierze Niemcy dystansują nie tylko inne państwa Unii, ale również Amerykanów.

Prowadzi nas to do wniosku, że klucz do ewentualnej zmiany na Wschodzie leży w Berlinie.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych