Niemiecka Europa, czy europejskie Niemcy? Czy ktoś pamięta jeszcze to pytanie zawodowych analityków-mądrali, którzy łatwo rozstrzygali ten politologiczny dylemat w kierunku uspokajającej Europejczyków tezy o „samoograniczaniu się” Niemiec?
Dylematy z "samoograniczaniem się" Niemcy mają już najwyraźniej za sobą. Oto „der Spiegel” poinformował, że Angela Merkel „sonduje kandydatury" na szefa Komisji Europejskiej. Dlaczego nie robi tego kolegialnie cała frakcja w Parlamencie Europejskim, w której jest macierzysta partii Angeli Merkel, lecz akurat ona osobiście? I to zupełnie otwarcie. Czyżby hegemonia Berlina w Europie stała się faktem, a namaszczenie przez kanclerza RFN kandydata na jakiegoś urzędnika traktowane jest już jako naturalna czynność? Naturalna zwłaszcza w takich krajach jak Polska, gdzie jeszcze żywe są tradycje namaszczania na pierwszego sekretarza przez obcą stolicę?
Kandydatem na następcę Manuela Barosso jest Jean Claude Juncker, były wieloletni premier Luksemburga i były szef Eurogrupy, czyli państw posiadających walutę euro. Jednak Juncker ma poważnego kontrkandydata – Donalda Tuska. Dlaczego Tusk miałby stanowić przeciwwagę dla doświadczonego polityka luksemburskiego? Media w Polsce cytują „der Spiegel”:
Juncker niekoniecznie może liczyć na poparcie kanclerz Merkel. Tusk byłby, zdaniem wielu obserwatorów, łatwiejszy we współżyciu niż nadzwyczaj pewny siebie Juncker.
Polacy wnikliwiej wczytujący się w tę w informację mogą przeżyć szok. Niemiecka kanclerz chce, aby komisarzem został ktoś ”łatwiejszy we współżyciu”. Czyli... Tusk!
Po zajrzeniu do oryginału, to zdanie o Tusku, który określany jest przez "der Spiegel" mianem „polskiego konserwatysty” (sic!) brzmi jeszcze inaczej, symboliczniej:
Tusk soll sich eine Kandidatur überlegen, heißt es - und der polnische Konservative wäre nach Einschätzung vieler Beobachter für Merkel pflegeleichter als der betont selbstbewusste Juncker.
Otóż przymiotnik „pflegeleichter” znaczy nie tylko „łatwy we współżyciu", lecz także: „łatwy w pielęgnacji” oraz „łatwy w hodowli”, „niewymagający”, „niekłopotliwy”.
Nie jest to zbyt odkrywcze – wszak Tusk to łatwy do obróbki polityk dla możnych tego świata. Szczerzy ząbki jedynie na opozycję wewnątrzkrajową. Każdy, kto śledzi poczynania naszego premiera wie, że z rąk pani kanclerz wypije on nie tylko cykutę, ale także przyjmie order imienia antypolskiego polityka z okresu republiki weimarskiej.
Jak więc wygląda w świetle tego wszystkiego potencjalny "europejski awans” Tuska? TVN i inne zaprzyjaźnione media „namaszczenie” Tuska na szefa KE przez kanclerz Merkel okrzykną „sukcesem Polski”. Tymczasem będzie to wybranie przez kanclerza Niemiec „łatwego we współżyciu” tudzież w „hodowli” polityka. Bo spójrzmy realnie: po co pani Merkel ma się męczyć z „selbstbewusste Juncker”, czyli „pewnym siebie" Junkerem, skoro może na ważny dla RFN odcinek europejski wysłać Tuska? On na "odcinku polskim" Angeli Merkel nie zawiódł.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/181455-juz-wiemy-dlaczego-angela-merkel-chce-tuska-na-szefa-komisji-europejskiej-bo-jest-on-jak-pisze-der-spiegel-latwy-w-hodowli-niewymagajacy-nieklopotliwy