Premier Turcji oskarża zagranicznych ambasadorów, że prowokują skandal korupcyjny: "Nie musimy trzymać was w naszym kraju"

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegł, że może wydalić z kraju pewnych ambasadorów niewymienionych z nazwy państw; oskarżył ich o prowokacje w kontekście zataczającego coraz szersze kręgi skandalu korupcyjnego.

W przemówieniu do sympatyków w mieście Samsun, nad Morzem Czarnym, Erdogan oświadczył, że "ambasadorowie powinni wykonywać swoją pracę" i nie wykraczać poza swój obszar kompetencji.

Nie musimy trzymać was w naszym kraju

- dodał premier.

Niektóre prorządowe tureckie gazety oskarżały amerykańskiego ambasadora o wspieranie działalności wymierzonej w państwowy turecki bank Halk Bankasi (Halkbank); amerykańska ambasada zaprzecza tym zarzutom. Dyrektor tego banku Suleyman Aslan znalazł się w grupie ludzi aresztowanych w ostatnich dniach i oskarżonych o korupcję.

Według prorządowych tureckich mediów ambasador USA Francis Ricciardone mówił przedstawicielom Unii Europejskiej, że Waszyngton zażądał od Halkbanku zerwania wszelkich związków z Iranem ze względu na sankcje nałożone na ten kraj.

Halkbank znalazł się w ogniu krytyki w Stanach Zjednoczonych za domniemane prowadzenie nielegalnych transakcji z Iranem, ale zdementował te doniesienia. Sam Ricciardone oświadczył za pośrednictwem Twittera, że "nikt nie powinien narażać relacji amerykańsko-tureckich na podstawie bezzasadnych twierdzeń".

Tureckie media poinformowały, że w ramach śledztwa w sprawie korupcji formalne zarzuty postawiono 16 osobom, w tym synom dwóch ministrów - spraw wewnętrznych i gospodarki. W sumie w areszcie przebywa obecnie 24 ludzi. W sobotę sąd nakazał zwolnienie 33 osób, w tym burmistrza jednej ze stambulskich dzielnic, oraz syna ministra środowiska. W związku ze sprawą ze stanowiska usunięto kilkudziesięciu komendantów policji, którym zarzucono nadużycia władzy i zatajanie śledztwa.

Skandal korupcyjny, w który zamieszani są ludzie z najbliższego otoczenia Erdogana, wybuchł na kilka miesięcy przed wyborami lokalnymi uważanymi za test dla szefa rządu i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).

Wielu politologów uważa, że śledztwo to może być elementem walki politycznej między rządem a wpływowym duchownym tureckim, mieszkającym w USA Fetullahem Gulenem, którego ruch o nazwie Hizmet (Służba) popierał partię premiera od 2002 roku, ale ostatnio zerwał ten sojusz.

PAP/JKUB

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych