Prof. Legutko: „Dla Rosji jest ważne z kim się rozmawia. A rozmówca polski jest obecnie wyjątkowo słabym podmiotem”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

wPolityce.pl: Siergiej Ławrow na wspólnej konferencji prasowej z Radosławem Sikorskim zapowiedział, że Rosja nie przekaże Polsce 35 dotąd nieodtajnionych tomów akt śledztwa katyńskiego. Zasłania się przy tym potrzebą ochrony danych osobowych. Takie samo stanowisko Moskwa prezentowała przez trybunałem w Strasburgu. Jak Pan ocenia tę zapowiedź?

Prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS, były szef MEN: Nie jestem zaskoczony tym stanowiskiem i słowami ministra Ławrowa. W działaniach Rosji widać od jakiegoś czasu konsekwentne działanie w tej sprawie. W chwilach słabości i politycznego zamieszania przywództwo rosyjskie, a częściowo radzieckie, zrobiło pewne ustępstwo ws. Katynia. I to już wystarczy, już dość. Moskwa więcej ustępstw nie planuje, bo niby dlaczego miałoby do nich dojść? W Rosji doszło do rewolucji październikowej, która zmieniła porządek polityczny, potem doszło do upadku Związku Radzieckiego, po którym powstało ponoć nowe państwo. Jednak Rosja zawsze, mimo tego, była przywiązana do ciągłości. Nie zależnie od tego, jak się państwo nazywało Rosjanie bardzo nie lubią, gdy atakuje się ich kraj. Sowieci nie lubili jak się atakowało carską Rosję, a obecna Rosja nie lubi, gdy się atakuje Związek Radziecki. Rosjanie uważają, że to godzi w ich pozycję.

 

Czy Rosjanie wobec każdego zachowują się podobnie? Czy polskie stanowisko wobec Rosji nie ma zatem znaczenia?

Jest ważne dla Rosji z kim ona rozmawia. A rozmówca polski jest obecnie wyjątkowo słabym podmiotem. To jest dodatkowy aspekt, chęć zagrania na nosie Polakom, polskiemu rządowi. Moskwa pokazuje, kto rządzi. Wzmocnienie pozycji rosyjskiej przez pogardliwe traktowanie polskiego rządu jednocześnie ma osłabić pozycje władz w Warszawie. I rzeczywiście osłabia.

 

Minister Ławrow mówił również, że Rosja oczekuje współpracy ze strony Polski w upamiętnianiu żołnierzy rosyjskich, którzy są pochowani w Polsce. Mamy więc rażącą dysproporcję – z jednej strony brak zgody na pomoc ws. katyńskiej z drugiej oczekiwania, że Rosjanie pochowani w Polsce będą hołubieni. To kolejne narzędzie osłabiania Polski?

Oczywiście, to jest to samo działanie. To jest konsekwentna polityka Rosji. Mamy pogardliwe traktowanie rządu polskiego, co sprawia, że jesteśmy petentami w sprawie katyńskiej. Rosjanie w żaden sposób nie poczuwają się do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Z drugiej strony wymuszają na nas postawę hołdu wobec żołnierzy sowieckich, co wprawiło wielu Polaków w stan mistyfikacji.

 

Na czym ta mistyfikacja polega?

Fakt, że żołnierze sowieccy polegli w Polsce nie oznacza, że oni polegli w obronie niepodległości Polski. Oni realizowali sowiecką politykę imperialną, chcieli pokonać Niemców. Przy okazji przeszli jednak przez terytorium Polski. Nie przeszli jako wyzwoliciele, nie byli traktowali jako armia wyzwoleńcza przez Polaków – poza osobami otumanionymi i zdrajcami. To nie są groby naszych wyzwolicieli, to są groby okupantów. Oni byli częścią narzędzia nowej okupacji Polski. Tymi grobami można się zajmować, ale tu nie chodzi o żadne dowody wdzięczności. Żadnego długu wdzięczności nie mamy. Nie powinniśmy się wprawiać w taki stan ducha. Mówienie, że żołnierze sowieccy pochowani w Polsce to nasi wyzwoliciele to fundamentalny fałsz. Oni nie działali nigdy w naszym interesie. Nas mógł szlag trafić, a ich to by w ogóle nie obeszło.

 

Szef rosyjskiego MSZ powiedział również, że Rosja wraz z Polską zorganizuje wspólnie obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, choć polska i rosyjska interpretacja tego wydarzenia musi być inna. Polski rząd włącza się w rosyjską politykę historyczną?

Polski rząd przyjmuje bezwarunkowo założenia rosyjskiej polityki historycznej, rosyjski punkt widzenia. Jeśli jakiemuś polskiemu politykowi uda się powiedzieć słowo prawdy w czasie takich obchodów, uda się przemycić fragment polskiego przekazu w czasie takich obchodów to rosyjski punkt widzenia będzie dominujący. To jest więc realizowanie rosyjskiej polityki historycznej. To, co działo się w latach 1939-45 z punktu widzenia rosyjskiego i z punktu widzenia polskiego to dwie różne historie, to dwie różne opowieści. Role ofiar i katów w tych opowieściach są rozdzielone w sposób sprzeczny. To jest więc bardzo zła decyzja, nie tylko moralnie zła. To jest polityczny błąd.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych