Dlaczego nie możemy się nauczyć, że na ruchomych schodach stajemy po prawej stronie, że nie rozmawiamy przez telefon w autobusie, nie chodzimy czwórkami obok siebie?

sxc.hu
sxc.hu

Wydawałoby się, że tylko polityka i spory ideologiczne oraz światopoglądowe budzą emocje. Nie mniejsze stany napięcia emocjonalnego wywołują nasze zachowania w miejscach publicznych. Niektóre są tak utrwalone mimo ich oczywistej absurdalności, że stanowią społeczny fenomen. No bo jak wytłumaczyć, że za skarby nie potrafimy się nauczyć, iż na ruchomych schodach stajemy po prawej stronie, nie blokujemy natomiast całej szerokości? Jak wytłumaczyć często bardzo intymne czy wrażliwe biznesowo rozmowy telefoniczne w pociągach, tramwajach, autobusach czy barach i restauracjach? Co zrobić, żeby po różnych pasażach i chodnikach nie chodzić kilkuosobową ławą, bo to utrudnia życie innym?

Niemal każdy z nas zauważył, że w wielu krajach zasada zajmowania prawej strony ruchomych schodów, jeśli tak oczywista jak jazda samochodem po prawej stronie (także w Wielkiej Brytanii, gdzie ruch jest akurat lewostronny). Po prostu lewą stronę zostawia się dla tych, którzy chcą szybciej przemieścić się po schodach idąc, zamiast stać. W Polsce ruchome schody są traktowane jak winda, którą oczywiście nie są. Zajmowanie całej szerokości jest nagminne i traktowane jako naturalne, choć osoby chcące przechodzić lewą stroną i mówiące „przepraszam” powinny dawać do myślenia. Nie dają.

Nic nie dają także napisy apelujące do stawania po prawej stronie, żeby nie blokować tych, którzy chcą szybciej dotrzeć do celu. Wydaje się, że tej prostej zasady nie jesteśmy sobie w stanie przyswoić. Oznacza to, że w przestrzeni publicznej nie myślimy o innych, choć nie jest to przecież nasz prywatny teren, gdzie możemy robić, co chcemy. To zachowanie opisane przez Stanisława Bareję w „Misiu”: „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi”.

Nie sposób wyjaśnić, dlaczego po chodnikach czy w centrach handlowych chodzimy nawet w czwórkach czy piątkach obok siebie blokując całą szerokość przejść i zmuszając innych do poruszania się tempem tej grupy. To, co za nami i nie z nami po prostu nas nie interesuje, choć to łamanie elementarnych zasad i demonstracja egoizmu. Wybraliśmy się całą paczką bądź rodziną na spacer czy zakupy i co nam pan/pani zrobi, że chcemy iść ławą? A jeśli ktoś zwróci uwagę na niestosowność takiego zachowania może się spotkać z agresją i epitetami, bo to przecież tylko nasza sprawa, jak się poruszamy.

Wydaje się niemożliwe nauczenie większości mieszkańców wielkich miast, że przechodzenie po pasach z prawej strony znacznie przyspiesza pokonanie ulicy, bo nie trzeba nieustannie zmieniać kierunku, żeby się nie zderzyć z kimś z naprzeciwka. Tak jakbyśmy tracili na przejściach wszelką racjonalność i naszym zachowaniem rządził wyłącznie chaos.

Nie sposób przekonać wielu pasażerów komunikacji publicznej, że pociąg, autobus czy tramwaj nie są dobrym miejscem na omawianie przez telefon aktualnego stanu związku damsko-męskiego, relacji w rodzinie, sytuacji w firmie czy rozważanie, co myślą znajomi rozmawiających o nich i innych wspólnych znajomych. Nie powinniśmy prowadzić takich rozmów, bo to kłopotliwe dla współpasażerów i często demaskujące rozmówców, o których perypetiach czy uczuciach nie muszą wiedzieć postronne osoby.

Dlaczego w miejscach publicznych nie potrafimy stosować elementarnych zasad? Pewnie wynika to z niedoceniania zachowań prospołecznych nawet w banalnych sprawach. Zapewne jest to wynik promowania postaw egoistycznych w dość specyficznej wersji polskiego kapitalizmu. Spory udział ma też pewnie wychowanie wielu ludzi w czasach komuny, gdzie łamanie różnych reguł było wyrazem sprzeciwu wobec ówczesnej władzy, a choćby wyrazem przekory w systemie w dużym stopniu skolektywizowanym. Znaczenie ma też oczywiście wychowanie w rodzinie i szkole, które często nie przejmują się prostymi nawykami bardzo ułatwiającymi życie.

Najistotniejsze wydaje się traktowanie naszego otoczenia i innych ludzi jak czegoś obcego, nieistotnego, z czym nie trzeba się liczyć, bo najważniejsi jesteśmy my sami. I nie musimy się stosować do głupich, krepujących zasad. Tyle że one nie są ani głupie, ani krępujące. A indywidualizm czy asertywność nie powinny polegać na tym, że stosujemy zasadę: „nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi”.

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Szukasz pomysłu na oryginalny prezent świąteczny?

Zajrzyj do naszego sklepu wSklepiku.pl!

Tylko tam możesz nabyć unikatowe gadżety z logotypem wPolityce.pl tj:

Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl

Zestaw toreb zakupowych wPolityce.pl

Kubek wPolityce.pl

Kubek wPolityce.pl

Kubek węgierski

KUBEK WĘGIERSKI

Gwarantujemy szybką realizację zamówień!

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych