Bez złudzeń. Słabe to państwo, które zapomina o bohaterach i ich rodzinach. W rocznicę pacyfikacji kopalni „Wujek”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Górnicy zabici w kopalni "Wujek". Fot. IPN
Górnicy zabici w kopalni "Wujek". Fot. IPN

16 grudnia mija 32. rocznica krwawej pacyfikacji kopalni „Wujek” w Katowicach. Śląsk pamięta tę datę, bo od kul milicjantów z plutonu specjalnego ZOMO zginęło dziewięciu górników, którzy strajkowali.

Rodziny górników przez lata były represjonowane. Polska o nich niemalże zapomniała. Procesy (bo w sumie były trzy) zabójców ich mężów, ojców i braci zakończył się ostatecznie po 15 latach – w 2008 roku. Zomowcy zostali w większości skazani. Jednak kary uniknęli Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak.

Rodziny zabitych mogą mieć żal. O to, że państwo polskie przez lata o nich zapomniało. Do 1989 r. wdowy nie dostawały żadnych pieniędzy, bo państwo traktowało tę śmierć jak wypadek na ulicy. Skromne renty, stypendia dla sierot były dopiero po długich utarczkach. Potem otrzymały skromne renty specjalne. Dzieciom zabitych w „Wujku” przyznano w 1992 r. rentę specjalną przysługującą do 25. roku życia. Pieniędzy nie dostała wówczas najstarsza, już 28-letnia, Alina Czekalska.

Dopiero w 2009 roku rodziny ofiar pacyfikacji dostały po 200 tysięcy złotych odszkodowania. Jednak pieniądze nie pochodziły ze Skarbu Państwa, ale Katowickiego Holdingu Węglowego, który jest właścicielem kopalni.

Agnieszka Gzik-Pawlak, córka zastrzelonego górnika, nie ukrywa swego rozgoryczenia. Była nauczycielką przez ponad dwadzieścia lat. Straciła pracę, i jest bezrobotna. W jednym z wywiadów mówi:

Nie wiem, czy będę uczestniczyć w oficjalnych obchodach pod „Wujkiem”. Wolę pójść pod krzyż prywatnie, gdy nie będzie kamer i oficjalnych delegacji. W końcu tam przede wszystkim zginął mój tata. Przez te wszystkie lata moja obecność tam była dla mnie ważna.

Niedawno Gzik-Pawlak spotkała się z Moniką Jaruzelską. O spotkanie poprosiła córka generała. Jeżeli wierzyć relacjom, było miło. Potwierdza to też Agnieszka Gzik-Pawlak, która tak to wspomina:

Spotkanie było bardzo osobiste, w cztery oczy. Przez te wszystkie poprzednie lata często o niej myślałam. O jej ojcu, który jest teraz starym, schorowanym człowiekiem i żyje z odpowiedzialnością za „Wujka”. Tylko nie jest to odpowiedzialność Moniki. Nie można jej oceniać przez postać ojca. Jest bardzo normalną, mądrą kobietą. I też nie miała łatwo. Nie było i nie jest łatwo być w Polsce córką generała Jaruzelskiego. Nigdy nie było go w domu, nawet wśród najbliższych był przede wszystkim wojskowym. Ale nie chcę go oceniać. Zresztą ja mu już wybaczyłam. Dawno mu wybaczyłam. I myślę, że on o tym wie.

Słowa córki górnika na temat „Towarzyszki Panienki” i jej ojca padły w artykule w Dzienniku Zachodnim. Zaskoczyły wielu na Śląsku, podobnie jak przed laty towarzyskie kontakty Jerzego Wartaka, autora „apelu o pojednanie” do generała Jaruzelskiego, wystosowanego bez porozumienia z innymi uczestnikami strajku w 1981 r. W rewanżu za dobrą robotę public relations Jaruzelski zapraszał Wartaka „na herbatkę” do swojej willi.

Trochę historii. 13 grudnia około godziny 1. aresztowano Jana Ludwiczaka. Został on zaliczony do grona 648 „ekstremalnych przywódców i aktywistów” związku i innych „wrogich ustrojowi” organizacji z województwa katowickiego. Już o godz. 3. w nocy do kopalni „Wujek” dotarła wiadomość o zatrzymaniu Ludwiczaka. Około 6. nad ranem zostało wyemitowane przemówienie gen. Jaruzelskiego na temat wprowadzenia stanu wojennego. Górnicy z „Wujka” zastrajkowali już 13 grudnia 1981 roku, domagając się uwolnienia przewodniczącego kopalnianej Solidarności Jana Ludwiczaka. Zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia wszystkich internowanych.

16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. Przez wybite czołgami dziury w murze, na teren zakładu weszły oddziały ZOMO. Nie takie zwykłe ZOMO, ale milicyjni komandosi. Padły strzały. Strzelano celnie i tak, aby zabić. Od kul zginęło 9 górników, 21 zostało rannych. Sterroryzowani górnicy zakończyli strajk. Kopalnia „Wujek” stała się symbolem walki o wolną i niepodległą Polskę.

Nazwiska „9 z Wujka”:

Józef Czekalski - górnik, 48 lat, 24 lata przepracował pod ziemią, osierocił jedno dziecko. Dostał kulę w serce.

Krzysztof Giza - cieśla górniczy, 24 lata, kawaler. Został postrzelony najpierw w rękę, zginął od kul w szyję i w klatkę piersiową.

Joachim Gnida - górnik, 28 lat, żonaty. Kula wleciała z lewej strony, w okolicy skroni. Zmarł w szpitalu miesiąc po zranieniu. Żona z córką wkrótce wyjechały z kraju.

Ryszard Gzik - górnik, 35 lat, żonaty, osierocił córkę Agnieszkę, która miała 11 lat. Kula trafiła go w głowę.

Bogusław Kopczak - pracownik niewykwalifikowany, 28 lat, żonaty, osierocił córkę. Kula przeszła na wylot przez brzuch, roztrzaskała wątrobę. Brałem udział w jego pogrzebie na cmentarzu przy ul. Francuskiej w Katowicach. Więcej, niż żałobników było esbeków, filmujących i fotografujących kondukt.

Andrzej Pełka - pracownik fizyczny, 19 lat, kawaler. Umarł w szpitalu po kilku godzinach od postrzału.

Jan Stawisiński - młodszy górnik, 21 lat, kawaler, pochodził z Koszalina. Kula utkwiła w głowie. Zmarł 24 stycznia, nie odzyskawszy przytomności. Jego matka Janina, przyjeżdżała na każda rozprawę do katowickiego sądu, dopóki stan zdrowia jej na to pozwalał.

Zbigniew Wilk - górnik, 30 lat, żonaty, osierocił dwoje dzieci, pochodził z Tarnobrzeskiego.

Zenon Zając - ślusarz, 22 lata, kawaler.

 

Już kilka godzin po pacyfikacji MO i SB rozpoczęły niszczenie śladów. Nigdy nie udało się ustalić, z czyjej broni strzelano do górników. Wkrótce pistolety maszynowe plutonu specjalnego trafiły do huty, gdzie zostały przetopione.

Śledztwo prowadzone przez wojskowych prokuratorów· w sprawie użycia broni palnej podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” umorzono 20 stycznia 1982 r.

Surowe wyroki zapadły w procesach przywódców strajku w kopalni „Wujek”. Adam Skwira jako organizator i jeden z przywódców strajku oraz członek Komitetu Strajkowego, został po pacyfikacji kopalni internowany, a następnie 9 lutego 1982 r., skazany przez katowicki sąd wojewódzki w trybie doraźnym (czyli bez prawa do apelacji) na 3 lata pozbawienia wolności. Poza nim za organizację i kierowanie strajkiem skazano również Stanisława Płatka (4 lata więzienia) oraz Mariana Głucha i Jerzego Wartaka –tego, którego cynicznie wykorzystał kilka lat temu Jaruzelski i jego doradcy -  (3 lata więzienia kazdy).

Po zakończeniu pacyfikacji 16 grudnia 1981, w tym samym dniu, przy murze kopalni ustawiono pierwszy krzyż. Usunięto go 26 stycznia 1982. Miejsce to stało się terenem organizacji obchodów rocznicowych pacyfikacji KWK „Wujek”. Pomnik Ku Czci Poległych Górników odsłonięto 15 grudnia 1991, w dzień przed dziesiątą rocznicą tzw. „strzałów na Wujku”.

 

 

-----------------------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl!

"Popiełuszko. Będziesz ukrzyżowany"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych