Polska droga do (r)ewolucji. "PRL zabił w Polakach przywiązanie do postawy obywatelskiej. Przez lata wyrobił w nich odruch wymiotny na dźwięk słowa "wybory" i głęboką nieufność do władzy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Co jakiś czas pojawiają się głosy, które wzywają do wyjścia na ulice, rozliczenie obecnej ekipy za korupcję, drożyznę, arogancję i nieliczenie się z obywatelami, jednym słowem – za nieudolne rządy. Jednak gdy przychodzi do konstruowania wielkiej rebelii, która miałaby obalić rząd, widać niewielu chętnych. Pojawia się przy tym pytanie: czy jakakolwiek rewolucja ma sens?

Rozważając tą kwestię warto sięgnąć do historii, bo to w niej znajdziemy odpowiedź na nurtujące pytanie. W zasadzie każda rewolucja kończyła się klęską, dość wymienić francuską, bolszewicką, czy nawet pomarańczową na Ukrainie w 2004 roku. Owszem, niektóre początkowo odnosiły sukcesy, a ich organizatorzy chodzili w glorii chwały burzycieli niesprawiedliwego porządku, ale jednak w ostatecznym rozrachunku kończyły się niepowodzeniem. Świadczą o tym ścięte głowy Dantona i Robbespiere’a, pierestrojka Gorbaczowa, czy konflikt między Wiktorem Juszczenką a Julią Tymoszenko.

Rewolucje zawsze pociągają za sobą ogromne koszty, a niektóre ich negatywne skutki ujawniają się po wielu dekadach. Wydaje się, że spadkiem po Wielkiej Rewolucji Francuskiej jest dzisiaj na przykład lewacka retoryka z tzw. “filozofią gender”, homoseksualną propagandą i podobnymi tworami, które de facto mają szkodliwy wpływ na człowieka, na obywatela i stanowią głębokie wypaczenie walki o prawa jednostki wyrażone w haśle “Wolność – Równość – Braterstwo”. Rosja po trwającym ponad 80 lat komunistycznym “eksperymencie” jeszcze przez długi czas nie stanie na nogi, zwłaszcza że budowniczy dawnego systemu przeobrazili się w nową, “demokratyczną” kastę rządzących.

W Polsce zrzucenie jarzma komunizmu dokonało się przy udziale wielkiego ruchu jakim była Solidarność. W naszym kraju udało się obalić władzę ludową bez zbrojnego wystąpienia. Całe przedsięwzięcie było obliczone na lata i między innymi dzięki temu nasza “pokojowa ewolucja” stała się ewenementem na skalę światową. Jednak po roku 1989 nadzieje na Polskę zamożną, bezpieczną, z należnym jej miejscem w Europie okazały się płonne, a wynikało to z ogromnych szkód poczynionych przez totalitarny system.

PRL zabił w Polakach przywiązanie do postawy obywatelskiej. Przez lata wyrobił w nich odruch wymiotny na dźwięk słowa "wybory" i głęboką nieufność do władzy. W większości przypadków takie podejście zostało nieświadomie przekazane następnemu pokoleniu. Gdy nastała III RP, nie powstał żaden program “naprawy” podejścia Polaków do państwa, a jest oczywiste, że ludzie potrzebują jakiegoś bodźca do wewnętrznej zmiany, bo sami z siebie nie dokonają nagłego przewartościowania. Brakowało aktywności obywatelskiej na poziomie lokalnym, a to z kolei przełożyło się na poziom krajowy i w efekcie mamy dziś do czynienia z przerażająco niską świadomością polityczną Polaków.

Na taki stan złożyło się też szereg innych czynników. III RP od początków swego istnienia była uzależniona od sił, którym zależało na słabym i podatnym na manipulacje narodzie. Walka z tajnymi służbami PRL i postkomunistyczną spuścizną była bardzo trudna do wygrania, bo w nowym państwie wiele funkcji sprawowali ludzie dawnego systemu. Zawiedli też ludzie Solidarności, którzy dla własnych interesów poświęcili swoje ideały. Znaczna część liderów “S” z Wałęsą na czele (za którym ciągnie się agenturalna przeszłość) wybrali interes prywatny, a nie narodowy, szukali wpływów i “konfitur”, unosili się pychą i ambicją. Niebagatelną rolę w podtrzymywaniu tego stanu odegrały media, które zakłamywały rzeczywistość i promowały skrajnie indywidualistyczne postawy.

Świadomym elitom i ludziom na wskroś uczciwym nie udało się przeprowadzić na samym początku III RP gruntownych, pozytywnych zmian zarówno w funkcjonowaniu państwa jaki i w myśleniu Polaków. Nie byli na tyle silni, by podjąć skuteczną walkę z pajęczyną wielkich interesów, służb i mediów. Przez lata pojawiały się nowe problemy, podczas gdy starych nikt już nie rozwiązywał. Efekty takiej polityki widać dziś gołym okiem. Nie oznacza to jednak, że na pracę organiczną, próbę zmiany mentalności Polaków jest już za późno.

Ktoś powie: ewoluujemy już od blisko 25 lat i nie widać żadnej poprawy. W Polsce wcale nie żyje się tak jak to przedstawia władza – dostatnio i z godnością, mamy bilionowy dług i korupcję sięgającą szczytów władzy. I niestety ten, kto stawia taką diagnozę, ma dużo racji. Polska nie wykorzystuje maksymalnie swojego potencjału, w wielu obszarach po prostu się zwija. Nawet gdy gniew ludu osiągnie masę krytyczną i tysiące wylegną na ulice wciąż pozostaje pytanie: co dalej? Polsce potrzebna jest głęboka sanacja we wszystkich dziedzinach życia publicznego, a przede wszystkim zmiana świadomości politycznej Polaków. Tego nie da się przeprowadzić drogą rewolucyjną.

To droga ewolucyjna, choć trudna i długa, doprowadziła do odzyskania niepodległości w 1918 roku. Trzeba skorzystać z tego doświadczenia, wyciągać wnioski i wprowadzać je na przyszłość. Polsce potrzeba zmian świadomych, przemyślanych, a nie podejmowanych pod wpływem emocji. Może nam się podobać postawa Bułgarów, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i doprowadzili do dymisji premiera. Ale czy po rewolucji poszedłby głębszy namysł nad tym jak ma wyglądać Polska? Śmiem wątpić.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych