To jeden z najbardziej absurdalnych i dziwacznych pomysłów Donalda Tuska, od kiedy sprawuje on władzę. Zaproponowany przez premiera i szefa Platformy podczas posiedzenia Rady Krajowej PO pomysł „okrągłego stołu” zmusza do postawienia pytania, o co chodzi Donaldowi Tuskowi albo wręcz, czy wie on, co mówi. Oczywiście pomysł Tuska nie wynika z tego, że coś mu się przypadkowo chlapnęło. Nie wynika też z tego, że wspaniałomyślnie chce się pokazać jako władca oświecony.
Donald Tusk chciał zastawić pułapkę na Jarosława Kaczyńskiego i PiS, zaszachować prezydenta Komorowskiego, resztki wewnętrznej opozycji we własnej partii oraz uwieść różnych komentatorów, politologów czy socjologów polityki swoją dalekowzrocznością. Tyle tylko, że sam wpadł w pułapkę, a nawet w kilka pułapek. Donald Tusk rzucił „okrągłym stołem” jako argumentem za poszerzaniem demokracji, ale takie instytucje funkcjonują wyłącznie w świecie niedemokratycznym. „Okrągły stół” jest historycznie i praktycznie narzędziem różnych dyktatur czy półdyktatur, żeby zyskały one demokratyczną legitymację.
„Okrągły stół” jest formą kontrolowanego podzielenia się władzą. Jest też dowodem nieistnienia demokracji, skoro „okrągłymi stołami” trzeba ją przywracać. No i jest dowodem, że w państwie źle się dzieje, władza jest wobec tego bezradna, więc poszerza swoją społeczną bazę, aby uciec spod gilotyny. „Okrągły stół” nie jest więc oznaką dojrzałości i dobrego funkcjonowania demokracji, lecz dowodem na jej wielki kryzys. Oczywiście pomysł Donalda Tuska miał być dowodem czegoś zupełnie przeciwnego.
Koncept „okrągłego stołu” wydaje jest bowiem atrakcyjny i sprytny. Atrakcyjny, bo pokazuje dobrą wolę szefa rządu i przewodniczącego rządzącej partii do dialogu z opozycją w najważniejszych dla Polski sprawach. Skoro Ukraińcy mogą, to dlaczego Polacy nie mogliby się porozumieć? – pytał retorycznie Donald Tusk. Tym samym premier pokazał dobrą wolę i chęć przełamania „polskiego piekiełka”, w którym się nie rozmawia, tylko poucza inaczej myślących. Mając monopol władzy, Tusk dobrowolnie chce z opozycją deliberować, co stawia go w rzędzie zwolenników modnej od pewnego czasu „demokracji deliberatywnej”, sławionej jako najwyższe stadium demokracji.
Tusk miałby być prorokiem nowych czasów, w których najważniejsze sprawy ustala się na zasadzie „deliberacji”. To podkreśla znaczenie rozmowy w demokracji i oznacza powrót do ideałów debaty publicznej w starożytnych Atenach oraz w republice rzymskiej. W takiej demokracji konfrontuje się racje i argumenty, a nie narzuca własne stanowisko. Taka demokracja stawia na perswazję zamiast narzucania woli siłą, przy pomocy szantażu, manipulacji bądź oszustwa. Innymi słowy, propozycja Donalda Tuska powinna budzić zachwyt i entuzjazm.
Pomysł szefa PO zachwytu nie budzi, lecz wprawia w zakłopotanie i zażenowanie. No bo skoro jest tak dobrze, to po co „okrągły stół”? Niby chodzi tylko o poszerzenie demokracji, ale jednocześnie przyznaje się, że tej demokracji nie ma i trzeba się uciekać do środków nadzwyczajnych. Nie mówiąc o skojarzeniach z Jaruzelskim i Kiszczakiem, którzy potrzebowali „okrągłego stołu”, bo znaleźli się matni. I uznali to narzędzie za najlepszy sposób na wykiwanie ówczesnej opozycji czy wręcz całego społeczeństwa. Gdy zatem Tusk do tego narzędzia się odwołuje, ów kontekst „bezwyjściowości” oraz „wykiwania” bardzo jasno się pojawia.
Pozornie Donald Tusk bardzo sprytnie wmanewrował w swój pomysł prezydenta Komorowskiego, bo to on miałby być formalnym inicjatorem „okrągłego stołu” i zapraszającym na jego obrady. Pozornie Tusk docenił prezydenta i oddał mu pierwszeństwo w hierarchii władzy wykonawczej. Ale jednocześnie wciągnął go w pułapkę legitymizowania instytucji poświadczającej, że z demokracją w Polsce jest źle. A za to w dużym stopniu odpowiadałby najpopularniejszy obecnie w Polsce polityki, czyli właśnie Bronisław Komorowski. Innymi słowy, premier Tusk prezydenta Komorowskiego nie tyle docenia, co go wrabia. A prezydent łatwo to może dostrzec i propozycję premiera po prostu zignorować, a nawet wykorzystać przeciwko jej autorowi.
Donald Tusk próbuje też wciągnąć w pułapkę Jarosława Kaczyńskiego. Bo wyciąga rękę do zgody i zmusza prezesa PiS do jej odrzucenia albo do wejścia do gry na warunkach Tuska, co można zdyskontować propagandowo. Premier jednak przekombinował, bo Kaczyński może jego „okrągły stół” po prostu wyśmiać. Może też wskazać wszystkie wady tego pomysłu oraz rozwinąć wszelkie analogie do upadającej władzy komunistów w czasach Jaruzelskiego i Kiszczaka.
Donald Tusk uznał najwidoczniej, że Polską może rządzić tak jak Platformą. I tak jak w PO może z każdym zrobić co chce, nie napotykając żadnego oporu, a wręcz entuzjazm klakierów. W ten sposób zakłada, że opozycja, opinia publiczna i media zachowają się jak bezmyślne barany, co jest jednak grubą przesadą. Pomysł „okrągłego stołu” jest bowiem tylko przejawem rosnącej bezradności Tuska jako premiera. I jego rosnącego strachu przed odpowiedzialnością. Dlatego tak jak komuniści chce się tą odpowiedzialnością podzielić i zapewnić sobie miękkie lądowanie zamiast twardej pryczy. Problemem jest to, że tylko idiota mógłby się dać na to nabrać i w to wciągnąć. I tylko idiota zasiadłby z Tuskiem do „okrągłego stołu” zamiast po prostu starać się odsunąć go od władzy w wyborach.
----------------------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------------------
Pomysł na oryginalny prezent!
Pierwsza książka wideo w Polsce! Książka do czytania i oglądania przez telefon komórkowy.
"Anatomia władzy" autorstwa Michała Karnowskiego i Eryka Mistewicza.
Obok tekstu znajdują się małe kwadraciki. To fotokody. Potrafi je czytać każda komórka. Wystarczy najechać obiektywem komórki na fotokod i wyświetlą się na ekranie telefonu materiały filmowe.
Dokładna instrukcja, jak korzystać z fotokodów i jak łatwo i bezpłatnie ściągnąć program do ich czytania znajduje się na str. 6 książki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/173492-tusk-jak-jaruzelski-chce-miec-wspolodpowiedzialnych-za-zle-rzady-dlatego-proponuje-okragly-stol-ale-tylko-idiota-moglby-sie-dac-w-to-wciagnac