Tusk nagradza za wierność wobec siebie i za obłudę wobec społeczeństwa. Bierni, mierni, ale wierni - jak Ewa Kopacz - pną się po szczeblach politycznej kariery

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Grzegorz Jakubowski
fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Bierna, mierna ale wierna – to można powiedzieć o obecnej Marszałek Sejmu. Wszystko co osiągnęła w polityce, zawdzięcza Donaldowi Tuskowi. Po szczeblach kariery pnie się cichaczem, ale w miarę szybko. Mimo, że w demokratycznym kraju jej kariera skończyłaby się w 2010 r., gdy, będąc ministrem zdrowia, w żywe oczy kłamała Polakom – a przede wszystkim rodzinom smoleńskim – ws. ekshumacji ciał.

Przekopywaliśmy ziemię na metr w głąb

- zapewniała z mównicy ówczesna minister zdrowia. I te słowa powinny zakopać jej polityczną karierę.

Tymczasem Donald Tusk za to „smoleńskie kłamstwo” - zresztą jedno z wielu w wykonaniu strony rządowej – Ewę Kopacz nagrodził. W 2011 r. stała się drugą osobą w państwie obejmując stanowisko Marszałka Sejmu. Natomiast dziś, za rekomendacją premiera, Kopacz stała się pierwszą wiceprzewodniczącą PO, czym Tusk wskazał, że być może to właśnie ona zastąpi go na stanowisku przewodniczącej Platformy – a może i nawet na stanowisku premiera?

Tusk dzisiaj nagrodził tych, którzy stoją przy nim wiernie i, ujadając na opozycję, wypełniają rozkazy. Platforma chce się prezentować jako ta demokratyczna partia, szczególnie w porównaniu do tego „jednowładztwa” w PiS-ie. Kto jeszcze uwierzy w tą obłudę? Tusk po raz kolejny stwarza pozory – tak samo jak od sześciu lat stwarza pozory, że rządzi, tak teraz, wybierając kierownictwo Platformy, stwarza pozory, że są to „wolne wybory”. A Tusk, jak dyktator: „kto nie ze mną, ten przeciwko mnie”. Echem wracają słowa o "jednej pięści", jaką ma być partia pod kierownictwem Słońca Peru. Dziś ta pięść zmiażdżyła Schetynę.

Premier docenił nie tylko obłudę pani marszałek. Nagrodził też Radosława Sikorskiego, który w każdym momencie gotów jest, najczęściej zresztąza pomocą twittera, uderzyć w opozycję. To niemal jedyna rzecz, jaką zajmuje się polski minister spraw zagranicznych. Manifestacje na Ukrainie i walka naszego wschodniego sąsiada o zbliżenie się do Unii Europejskiej uwypukliły to, jak bardzo Polska straciła na znaczeniu na arenie międzynarodowej, od kiedy w MSZ zasiada Radosław Sikorski. Córka Tymoszenko, apelując do zachodnich krajów o wsparcie, nie wymienia nawet Polski, zwracając się bezpośrednio do Angeli Merkel czy Hollande'a.

"Wprost" donosił o tym, że Tusk wściekł się na Sikorskiego za tweeta o "miliardach jakie PiS chce wpompować w skorumpowaną ukraińską gospodarkę". Jednak najwidoczniej premierowi złość szybko przeszła. Pewnie zrozumiał, że mało kto potrafi tak "dożynać watahę" jak minister spraw zagranicznych...

A przecież listę "biernych, miernych, ale wiernych", którzy za rządów premiera robią kariery w partii i strukturach państwa można mnożyć. Ostatnia rekonstrukcja rządu - na czele z nominacją dla Andrzeja Biernata - boleśnie to potwierdza. Ławka rezerwowych jest w Platformie Obywatelskiej strasznie krótka, a Tusk z miesiąca na miesiąc skraca ją jeszcze bardziej. Na dłuższą metę żadna drużyna nie może istnieć tylko dzięki - jak wskazał Adam Bielan - coraz bardziej samotnemu liderowi.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych