Dzisiaj ten festiwal demokracji musi się zakończyć - dokonamy ostatnich wyborów i nie wyobrażam sobie innego scenariusza, że po tych wyborach wszyscy ruszycie do wspólnej roboty na rzecz Polaków i Polski. Niezależnie od tego, kto gdzie zostanie wybrany. Zadań starczy dla każdego!
- podkreślał Donald Tusk w trakcie przemówienia podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej.
Rada Krajowa rozpoczęła się od odśpiewania hymnu Polski, przyjęcia regulaminu i porządku obrad, a także minuty ciszy dla ofiar stanu wojennego.
Wtedy w tamte dni Polacy nie sprzeczali się o interpretację i wszystko było jasne. Kilkadziesiąt godzin później mieli zginąć pierwsi bohaterowie, miały paść pierwsze strzały. Dzisiaj często słyszymy polityczny jazgot wokół tamtych zdarzeń i wśród tej wrzawy zapominamy o tym, by chwilą ciszy uczcić ofiary tamtej tragedii
- mówił Tusk.
Po czym zaczął się wielki festiwal wychwalania Platformy Obywatelskiej. Tusk mówił o tym, jak bardzo dobrze rządzi jego gabinet, w jak wielkim projekcie bierze udział. Premier nawiązywał przy tym do idei z lat 80.:
Dla wielu Polaków zaczęła się wtedy ta wielka historia - wspaniałym Sierpniem i tragicznym grudniem. Gdy rozmawiamy o wielkich ideach i wizjach, które Polaków porwały do autentycznego nurtu historii, to mówimy o tym, co rodziło się wówczas w trakcie "Solidarności". Czasem to była garstka, ale garstka, która czuła wsparcie milionów. (...) Ta wizja jest nadal aktualna - ona nabrała na szczęście kształty konkretnego planu działania dla milionów Polaków i możemy powiedzieć, że Polska jest w trakcie pozytywnej, wielkiej zmiany. Jest ona odczuwana przez wszystkich bez wyjątku!
- cieszył się szef PO.
Po czym dodawał, jak bardzo widoczne są efekty wspomnianej zmiany kreślonej przez Tuska:
Żyjemy w warunkach trudnych, nie wszyscy skorzystali z tej zmiany tak, jak na to zasłużyli. Szczególnie moje pokolenie 50+ czuje, że wtedy ten nadany impuls, a wcześniej historyczna wizyta naszego papieża, że to wszystko zaczęło działać. Dzisiaj jesteśmy uczestnikami i świadkami tej wielkiej zmiany
- tłumaczył, mówiąc o wielkim udziale w tej zmianie polityków Platformy Obywatelskiej.
Tusk mówił też o przyszłości PO i Polski:
Polacy oczekują, abyśmy skoncentrowali się na tym, co trzeba zrobić dla ludzi i dla Polski, a nie dla siebie. Kończymy ten wymagający dla nas czas wewnętrznych wyborów. Platforma musi wyjść z tego wzmocniona, głównie dlatego, że część z was odzyska gotowość do działania na zewnątrz!
- stwierdził premier, apelując o "wspólne wzięcie się do roboty".
W przemówieniu pojawiły się też "szpilki" wymierzone w wewnętrznych oponentów w partii:
Dzisiaj ten festiwal demokracji musi się zakończyć - dokonamy ostatnich wyborów i nie wyobrażam sobie innego scenariusza, że po tych wyborach wszyscy ruszycie do wspólnej roboty na rzecz Polaków i Polski. Niezależnie od tego, kto gdzie zostanie wybrany. Zadań starczy dla każdego! (...) Liczę na solidarność w robocie, na zaangażowaną robotę
- mówił Tusk.
I dodawał:
Kiedy mówimy o tej wielkiej zmianie, to często bywa ona w tym sporze z opozycją trochę oczerniana i redukowana. Ale gdy zastanawiam się nad tajemnicą powodzenia Platformy, to jest ona taka: wzięliśmy odpowiedzialność za kontynuowanie tej wielkiej zmiany. (...) Nie każda decyzja ludziom odpowiada, czasami podejmujemy decyzje trudne i nie do zaakceptowania dla wielu. Ale fakt, że Platforma do dzisiaj w Polsce rządzi, bijąc wszelkie rekordy, to patrząc na te chlubne sześć lat Platformy jest to, że to, co motywuje ludzi do tego, by nas wesprzeć, są dowody tej zmiany
- podkreślał Tusk.
Przewodniczący PO mówił do działaczy, że nie mają się czego wstydzić, a jego głównym zarzutem jest to, że "zbyt często opuszczają głowę na ulicach":
W Polsce mało kto chce o tym słuchać i nie ma co powtarzać, ale od czasu do czasu warto przypomnieć - my naprawdę w Polsce po raz pierwszy budujemy wielkie fundamenty cywilizacyjne! I nawet jeśli one spowszedniały, to tym lepiej. Co jest największym sukcesem Polski i Polaków? To, że nowoczesna droga, szpital czy most powszednieje, że ludzie stukają się w głowę, gdy ktoś jedzie otworzyć nową rzecz. I to jest największy powód do dumy. Okej, nie będziemy może już tych wstąg przecinać, ale naprawdę nie macie powodu się wstydzić!
- ocenił Tusk.
Następnie wymieniał konkretne plany na najbliższe lata.
Nasz plan zmian w Polsce jest przygotowany na kolejne siedem lat, ale pycha nie może nas zgubić i będziemy odpowiadali za najbliższe dwa lata - Polacy powiedzieli nam na razie, że będziemy rządzili do 2015 roku
- powiedział Tusk, dodając, że do wiosny chce od Bartosza Arłukowicza planu działania, by skrócić kolejki do lekarzy.
Trzeba zadać pytanie: czy warunkiem zmiany jest większa ilość pieniędzy w systemie. Odpowiedzią ma być wyższa składka, dodatkowe ubezpieczenia, dopłaty przy wizytach... Jest ograniczona pula tych możliwości, ale ktoś musi powiedzieć Polakom: Rozumiemy i nie akceptujemy tego faktu
- mówił.
Tusk zwrócił się też do nowej minister edukacji:
Kiedy patrzę na Joannę Kluzik-Rostkowską, to oprócz zadań, o których sama mówiła, jedno zadanie wymaga wielkiego napięcia - to kwestia podręczników. Nie wyobrażam sobie, byśmy nie podołali temu wyznaniu, choć to wymaga postawienia się wielkiemu lobby! Polskie dzieci dźwigają masę drogich podręczników, bo nie postawiliśmy się lobby, które z tego żyje. Nie ma powodu, by rodzice przepłacali za tę usługę
- tłumaczył.
Mówił też o tzw. umowach śmieciowych:
Musimy zastanowić się, co z tymi nieszczęsnymi śmieciówkami - czy mamy podjąć decyzję opodatkowania tych źródeł, by zbudować system bezpieczny? (...) Wspólnie musimy odpowiedzieć sobie na to pytanie - niesprawiedliwości nie można dłużej utrzymywać. W 2014 zaczniemy nad tym pracę, będziemy likwidować śmieciówki tak, by nie uderzyło to w rynek pracy
- ocenił Tusk.
Obietnice dotknęły też ludzi kultury:
Wiem, że ludzie kultury nie mogą zaakceptować argumentu "poczekajcie jeszcze chwilę". Rok 2015 będzie wielkim zwrotem - 4% rozwoju i kultura musi to odczuć! Dlatego, że coraz lepiej w ostatnich latach identyfikujemy tę przestrzeń ludzkiej kultury, jeśli chodzi o komercyjny użytek
- mówił premier.
Krytykował też Leszka Millera i lewicowe podejście do rzeczywistości w kontekście parytetów i zaangażowania kobiet w polityce:
Platforma Obywatelska w tym parlamencie ma 82 kobiety, SLD - cztery! Platforma wzięła na siebie obowiązek wyrównywania tej luki. Nie jestem modernistą, ani feministą - nie uważam, by państwo należało wykorzystywać, ale kobiety w Platformie i w Polsce nie są głupsze od mężczyzn. Szczerze powiedziawszy, często są lepiej przygotowane
- ocenił Tusk.
Miller był krytykowany również za stosunek do PRL:
To wielka rzecz, że ta zmiana stała się synonimem rządów, a nie opozycji. Kiedy słyszę Leszka Millera, który ma odwagę tłumaczyć Polakom, że PRL jest lepszym wynalazkiem niż wolna Polska, to wiem, że on może tylko tę zmianę zatrzymać. Że ta zmiana zaczęła się od niezgody na to, co było w PRL-u złe. (...) To była nasza ojczyzna, nasza Polska i nikt tego nie będzie się wypierał. Na tej sali siedzą ludzie, którzy doświadczyli więzienia. (...) Nie tak jak opozycja. Wtedy, gdy można było nie marzyć, a doświadczyć, to jakoś nie było ich tam. Tutaj siedzą ludzie, którzy nie mają potrzeby zemsty, ale noszą w sobie chęć abolicji, są gotowi odpuścić zemstę
- mówił.
Najprawdziwszym odwetem na komunizmie jest budowa Polski, kontynuacja tej wielkiej zmiany!
- podkreślił premier.
Nie zabrakło rzecz jasna ataków na Jarosława Kaczyńskiego.
Słyszałem nocne przemówienie Jarosława Kaczyńskiego. Ciężko się pracowało, ale poczułem się lepiej zbriefowany... Słyszałem, że dzisiejsza Polska przypomina mu najgorsze czasy - co mu przypomina? Okupację? Stalinizm? Rozbiory? Ile trzeba mieć ślepoty, by Polakom, którzy pamiętają 13 grudnia i lata 80., żeby wmawiać Polakom, że Polska przeżywa najgorsze czasy? Ktoś, kto ma w sobie tyle zła, może tylko zło przynieść! (...) Może przynieść zagrożenie, bo Polska potrzebuje ludzi wierzących w jej siłę, a ci, którzy to kwestionują, muszą doprowadzić do zatrzymania tej zmiany
- drwił premier.
Być może to skutek nocnego biegania po Warszawie. Innego rozwiązania niż gorączka nie znajduję, ale znalazł bilion złotych! Prawdopodobnie ciężko mu znieść, że nasza konkretna obietnica naprawdę przyniosła wymarzone 300 mld na inwestycję, a jak policzymy wszystko, to ponad 400 mld zł
- mówił Tusk.
W trakcie przemówienia powróciła też sprawa Ukrainy. Tusk zadeklarował też, że zaapeluje do premiera o coś na kształt nowego okrągłego stołu w Polsce.
Dlaczego w Polsce nie można usiąść przy nowym okrągłym stole i powiedzieć "dzień dobry, porozmawiajmy o polskich sprawach"?
- pytał Tusk, dodając, że w sprawie Ukrainy i Rosji "musimy prowadzić jedną politykę". Zabrzmiało to dość groteskowo, pamiętając, jak wyglądała ta polityka jeszcze w 2010 roku. Wizytę Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie nazwał przy tym "kontrowersyjną".
Premier mówił też o propozycji SLD, który chce zgłosić Martina Schulza do najwyższych instytucji unijnych:
Żeby ugrać interes narodowy w Europie, to trzeba być tam szanowanym! Jest rzeczą ważną, byśmy poszukali naszych kandydatów do instytucji europejskich, którzy rozumieją sprawy Europy Wschodniej, Polska musi być tam obecna bardziej niż do tej pory. Cieszę się, że z samej Platformy mogę wynaleźć przynajmniej pięciu nie gorszych kandydatów niż Martin Schulz
- mówił.
Zakończył łzawym apelem:
Mam nadzieję, że wejdziemy w przyszły rok z opłatkiem w sercu. Że będziemy mogli się uśmiechnąć, podać rękę także naszym przeciwnikom. Będę za to trzymał kciuki.
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/173424-donald-tusk-apeluje-o-nowy-okragly-stol-w-polsce-i-mowi-do-politykow-platformy-obywatelskiej-nie-macie-sie-czego-wstydzic