Komisja ds. służb specjalnych pełni w systemie bezpieczeństwa narodowego ważną funkcję. Jej udział w procedurach nadzoru i kontroli nad służbami jest istotny. Jednak w ostatnim czasie - przez kadrową politykę partyjną - komisja ds. specsłużb jest degradowana. Czasami nawet zamienia się w farsę. I świetnie widać to po aktualnym składzie prezydium tego ciała. Władze w komisji pełnią dziś: Elżbieta Radziszewska, Paweł Olszewski i Artur Dębski. Ta trójka być może ma kompetencje, by zasiadać w Sejmie, jednak od służb powinna się trzymać z daleka. Trójka kierująca pracami komisji budzi nie tylko wątpliwości, ale przerażenie.
Już samo skierowanie do komisji poseł Elżbiety Radziszewskiej wywołało spore zaskoczenie. Znana była ona bowiem głównie z działalności dot. spraw socjalnych, zajmowała się medycyną, polityką równościową. Jej obecność w komisji ds. służb dziwiła od początku. Zaskoczenie było większe, gdy okazało się, że została ona szefową komisji. Okazało się, że mamy do czynienia z kolejnym osłabieniem kontroli nad służbami. Radziszewska szybko dała dowód, że nie jest dobrze zorientowana w obszarze, którym ma się zajmować. Ostatnio przewodnicząca komisji wsławiła się naiwnym stwierdzeniem dotyczącym działalności wywiadu rosyjskiego w Polsce.
Aktywność rosyjskich służb wywiadowczych nie jest obecnie zagrożeniem dla Polski, jesteśmy na to bardzo dobrze przygotowani
- mówiła Radziszewska wskazując jednocześnie, że komisja nie zajmowała się działalnością rosyjskich służb związaną z sytuacją na Ukrainie.
Na jakiej podstawie wygłosiła swoją opinię? Tego nie wiadomo, ale wydawanie opinii bez podstaw merytorycznych jest dla Radziszewskiej normą. W czasie procedury odwołania gen. Janusza Noska z funkcji szefa SKW przewodnicząca komisji ds. służb nie uznała za stosowne wysłuchać co ma on do powiedzenia. Choć sprawa dotyczyła konfliktu, jaki wybuchł między Noskiem a Skrzypczakiem, wiceszefem MON, komisja wydała swoją opinię zanim wysłuchała gen. Noska. Wydała opinię bez koniecznej do tego wiedzy. W rozmowie z portalem wPolityce.pl tłumaczyła, że dla niej zbieżność dat między odwołaniem Noska i konfliktem z Skrzypczakiem nie jest oczywisty.
CZYTAJ TAKŻE: "Nie jestem zwolenniczką spiskowych teorii dziejów i dla mnie zbieżność czasowa nie jest oczywista". Elżbieta Radziszewska o odwołaniu gen. Noska. NASZ WYWIAD
Z podobnymi decyzjami mieliśmy do czynienia przy procedurze oceny nominacji ppłk. Piotra Pytla na szefa SKW. Wokół Pytla pojawiło się dużo wątpliwości i podejrzeń. Jednak szefowa komisji Elżbieta Radziszewska nie uznała za stosowne, by sprawę wyjaśnić. Wbrew postulatom posłów opozycji, nie zgodziła się na zaproszenie byłych szefów służb, by pomogli oni wyjaśnić wątpliwości, jakie narosły wokół kandydatury Pytla.
Ostatnie tygodnie pozwalają stwierdzić, że poseł Elżbieta Radziszewska nie nadaje się do prowadzenia komisji ds. służb specjalnych. Dla niej wszelkie podejrzenia są "bzdurą" (tak mówiła o wątpliwościach dot. działalności gen. Noska), a decyzje podejmować należy nie w oparciu o rzetelną analizę informacji, ale wytyczne partyjno-rządowe.
Być może postawa Radziszewskiej wynika ze służalczości partyjnej, być może wynika z braku wiedzy o służbach. Jednak bez względu na przyczyny, należy uznać, że posłanka nie powinna pełnić funkcji w komisji zajmującej się nadzorem i kontrolą nad służbami. Tu potrzebna jest wiedza, dociekliwość i charakter.
O ile Elżbieta Radziszewska powala swoją ignorancją przy prowadzeniu prac komisji, o tyle dwaj inni członkowie prezydium komisji budzą realny niepokój. Zarówno Paweł Olszewski, jak i Artur Dębski stanowią bowiem zagrożenie dla państwa polskiego. Obaj prezentują zaskakujące podejście do przepisów polskiego prawa. Ich postawę na pewno można nazwać krętactwem, choć być może należałoby użyć grubszych słów.
O działalności posła Olszewskiego pisaliśmy na portalu wPolityce.pl już kilkakrotnie. Olszewski kilkakrotnie bowiem działał w sposób, który budzi podejrzenia o łamanie prawa.
W październiku portal wPolityce.pl pisał, że bydgoski poseł Platformy Obywatelskiej miał do zapłacenia 6 tys. zł należnego podatku od sprzedaży mieszkania, ale "złotousty parlamentarzysta najwyraźniej wychodził sobie u kierownictwa urzędu, by sprawa została zatuszowana". Nie udało się jednak, więc wybuchł skandal. Skandal, który wskazywał, że poseł Olszewski nie specjalnie przejmuje się obowiązującymi w Polsce przepisami i procedurami dot. spraw majątkowych i spadkowych. Ostatecznie, choć to on nie zapłacił należnego podatku, problemy miała urzędniczka, która chciała zmusić posła do przestrzegania prawa. Uznała, że prawo powinno obowiązywać wszystkich. Jednak poseł miał inne zdanie...
Zresztą opisana przez nas sprawa jest jednym z kilku przykładów działania Pawła Olszewskiego w sposób niezgodny z przepisami. W 2009 roku dał przykład podobnego podejścia do przepisów. W swoim oświadczeniu majątkowym poseł nie ujawnił wtedy ponad 100-tysięcznej darowizny, spóźnił się również z rejestrem korzyści. W rezultacie złamał zapisy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. I to dwukrotnie.
Analiza dokumentów dotyczących Pawła Olszewskiego, które można znaleźć na stronach sejmowych, pokazuje, że również w 2013 roku oświadczenia majątkowego Olszewskiemu nie udało się wypełnić w sposób prawidłowy. Musiał złożyć korektę. Działania Pawła Olszewskiego związane z oświadczeniami są przykładem działania wbrew obowiązującym przepisom. Na pewno są przykładem krętactwa, prezentowanego przez parlamentarzystę.
Jeszcze gorzej natomiast prezentuje się trzeci członek prezydium komisji. Artur Dębski, poseł związany z partiami Janusza Palikota, jest człowiekiem objętym działaniami prokuratorskimi. W 2011 roku Dębskiemu prokuratura postawiła zarzuty łamania ustawy o własności przemysłowej, za co grozi od pół roku do pięciu lat więzienia. Dębski prowadził działalności polegająca na handlowaniu podrabianym towarem. Chodziło o torebki, portfele i etui do telefonów. Firma Portfex, współzależąca do Dębskiego, produkowała je z logo renomowanych firm Louis Vuitton oraz Burberry. Policjanci zabezpieczyli 3335 sztuk takiego towaru. Oryginały kosztowałyby 3,5 mln zł. Mimo tego Dębski trafił do komisji ds. służb specjalnych oraz otrzymał poświadczenie bezpieczeństwa od ABW.
O tym, jakie predyspozycje moralne do działania w polityce, ma poseł Dębski pokazał on sam, gdy na początku 2013 roku w Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa w sprawie próby zablokowania przez sąd – na wniosek Grzegorza Hajdarowicza – ukazywania się tygodnika „wSieci”. Po ostrej wymianie zdań między red. Markiem Pyzą, a posłami Penkalskim i Dębskim, ten ostatni pokazał redaktorowi portalu wPolityce.pl wulgarny gest. Jak widać działania posła Dębskiego plasują go w marginesie społecznym.
Te trzy postacie, które obecnie pełnią ważne funkcje w systemie bezpieczeństwa państwa, wywołują wątpliwości. Komisja ds. służb jest kierowana przez ignorantkę oraz dwóch krętaczy. Oni dziś nadają ton parlamentarnej kontroli nad służbami specjalnymi w Polsce. Tymczasem ludzie nadzorujący służby powinni wiedzieć, czym się zajmują, a także prezentować nienaganną postawę i przywiązanie do przestrzegania prawa. Tylko wtedy do nadzoru nad służbami można mieć zaufanie.
W Polsce jednak jest inaczej. Jak widać kwestie bezpieczeństwa państwa niektórzy mają w głębokim poważaniu...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/173294-komisja-ds-sluzb-kierowana-przez-ignorantke-oraz-dwoch-kretaczy-czyli-o-tym-kto-ma-w-powazaniu-bezpieczenstwo-panstwa