Europa, a tym bardziej Polska, wstrzymały wczoraj oddech obserwując wydarzenia w Kijowie. Gdyby demonstrującym na Majdanie udało się osiągnąć większość celów, o które walczą, to agresywna rosyjska polityka zagraniczna poniosłaby dotkliwą porażkę, a polska racja stanu na tym dużo zyskała.
Tę prawdę rozumieją w kraju chyba wszyscy politycy od prezesa Kaczyńskiego począwszy, a na premierze Tusku skończywszy. Choć według opozycji rząd robi za mało. Zgadzam się z tą tezą, aczkolwiek ostatnio widać pewne ożywienie w szeregach władzy po dość przykrym widoku zatroskanych i bezradnych ministrów na spotkaniu w kancelarii Prezesa Rady Ministrów dzień po poprzedniej próbie pacyfikacji Majdanu. Można by nawet, używając eufemizmu, zaryzykować stwierdzenie, że wzięli się trochę do roboty.
Niewątpliwie postawa lidera największej partii opozycyjnej w Polsce dała rządowi tak potrzebny impuls. Bowiem jako pierwszy z polskich polityków „ekstraklasy”, to Jarosław Kaczyński przemówił na kijowskim Majdanie, za co podziękował mu nawet premier. Jednym słowem prezes PiS zachował się jak na prawdziwego męża stanu przystało. I to nie mogło podobać się jego, jakże licznym oponentom. Przede wszystkim w mediach tzw. „głównego nurtu”. Nie może przecież być tak, żeby Kaczyński zrobił coś dobrze, a potem tak to zostawić. Jeszcze by sobie ludzie pomyśleli, że z niego dobry polityk, nie daj Bóg lepszy od premiera, nie wspominając już o prezydencie. Trzeba chwilkę poczekać i… dowalić.
Muszą być spełnione jednak dwie przesłanki. Pierwsza: jakieś wydarzenie medialne, które da złe świadectwo o prezesie PiS-u, druga: ktoś musi się tego podjąć, bo robota na ogół nie jest czysta. Polega ona na „nagięciu” czegoś, bądź zmanipulowaniu, by koniecznie przedstawić lidera największej partii opozycyjnej w złym świetle. Jeśli chodzi o drugą przesłankę, to z tym jest najmniejszy problem. Na przykład w TVN jest kilku „dyżurnych” dziennikarzy, mogących z powodzeniem podjąć się tego tematu. Wśród nich prym wiedzie jednak niezastąpiony Jakub Sobieniowski. I na nim można rzeczywiście polegać. To człowiek od brudnej roboty. Sam się upaprze po pachy, ale zadanie wykona.
Z tego co oglądałem przez ostatnie tygodnie w Faktach TVN wszystkie jego materiały poświęcone zostały czarnej stronie postaci Jarosława Kaczyńskiego. Można by rzec dziennikarz jednego tematu. Dziś w swoim flagowym programie Fakty TVN dokonał zbitki wypowiedzi prof. Krystyny Pawłowicz z co najmniej podejrzanym, oczywiście jego zdaniem, zachowaniem prezesa PiS w kwestii Unii Europejskiej. Pawłowicz, słynna z siarczystych wypowiedzi, tym razem odniosła się do flagi Unii, nazywając ja „szmatą”.
Kontekstem owego sformułowania był fakt, że zdaniem posłanki jest ona za bardzo eksponowana przy okazji licznych wystąpień przedstawicieli naszego kraju. Zgadzam się z tą tezą prof. Pawłowicz całkowicie i rzeczywiście razi mnie ciągłe pokazywanie się premiera i prezydenta na tle pęku flag, z których połowę stanowią niebieskie sztandary Unii. Czasem odnoszę wrażenie, że są one bardziej widoczne od biało-czerwonych, ale może jestem przeczulony. W każdym razie Unia Europejska to nie federalne Stany Zjednoczone, tylko dobrowolne zrzeszenie niepodległych państw, by realizować wytyczone cele. Tak więc flagi unijne można oczywiście eksponować (nie ma co do tego żadnej regulacji prawnej), ale w sytuacjach, kiedy przedstawiciele naszego kraju poruszają tematy związane z Unia Europejską, a nie na przykład podczas noworocznych wystąpień do narodu głowy państwa, czyli prezydenta. Nadmierne pokazywanie się na tle unijnych sztandarów jest dla mnie przejawem kompleksów i jakiegoś rodzaju nuworyszostwa, a nawet lizusostwa. Co do samej niebieskiej, ozdobionej okręgiem z 12 złotych gwiazd flagi nie mam nic, a nawet mi się ona podoba. Te dwanaście
nieodwracalnych złotych gwiazd rozłożonych w okręgu na lazurowym tle symbolizuje solidarność i harmonię między narodami Europy. Symbolika ta nawiązuje również do późniejszej dewizy Unii Europejskiej: In varietate concordia (z łac.: Jedność w różnorodności). Liczba gwiazd nawiązuje do starożytnej symboliki liczby 12 oznaczającej doskonałość i całość, nie zależy natomiast od liczby krajów członkowskich, ponieważ w chwili przyjmowania flagi Rada Europy liczyła już 14 państw członkowskich. Liczba 12 jest także odpowiednikiem liczby miesięcy w roku, godzin na tarczy zegara, znaków zodiaku itd. Krąg zaś, w który gwiazdy zostały ułożone, jest między innymi symbolem jedności. Flaga Unii Europejskiej powstała z inspiracji chrześcijańskiej.. Sam Arsène Heitz przed śmiercią wyznał, że inspiracją dla niego był wizerunek Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, która jest właśnie przedstawiona na lazurowym tle, a jej głowę okala 12 gwiazd
– tyle Wikipedia. Tak więc sformułowanie profesor Pawłowicz uważam za co najmniej niefortunne, by nie powiedzieć więcej, ponieważ sam głosowałem za wstąpieniem do Unii w ogólnokrajowym referendum i mimo różnych dolegliwości (głównie natury obyczajowej i nie tylko) dalej jestem zwolennikiem naszego członkostwa w tej organizacji. Nazywanie flagi Unii „szmatą” kojarzy mi się źle, bo z „marszem szmat”. Dlatego przywołuje tu konotacje z „marszem szmat”, by uwrażliwić panią profesor na wyjątkową „pejoratywną siłę” słowa „szmata”, którego używania w określeniu flagi Unii sobie po prostu nie życzę. Ale rozumiem, że pani posłanka Pawłowicz przysięgała na Konstytucję Rzeczpospolitej Polskiej, a nie Unii Europejskiej i do takiego sformułowania ma pełne prawo. Natomiast innego zdania był wspomniany Jakub Sobieniowski z audycji Fakty TVN, który nie dość, że w swoim telewizyjnym felietonie na posłance Pawłowicz nie zostawił suchej nitki, to konsekwencjami jej wypowiedzi o „unijnej szmacie” obarczył nie kogoś innego, jak tylko prezesa PiS.
Sobieniowski nie wie, czy Jarosław Kaczyński jest za Unią czy nie, bo z jednej strony posłanka z jego partii nazywa flagę Unii „szmatą”, a z drugiej strony sam prezes podtrzymuje protestujących Ukraińców na duchu w ich walce o m.in. przystąpienie do Unii Europejskiej. Czy tak ciężko jest redaktorowi Sobieniowskiemu zrozumieć, że tak duża partia jak Prawo i Sprawiedliwość skupia na ogół ludzi o różnym sposobie myślenia i ekspresji. Chyba rzeczywiście trudno, bo wśród redagujących Fakty powyższa sytuacja nie mogła by się przecież zdarzyć. Podpowiem. Nawet w PO były frakcje Gowina, Tuska i Schetyny. Co prawda już ich nie ma i teraz jest tak jak w TVN-ie, ale mimo wszystko, na tyle dociekliwy dziennikarz jakim niewątpliwie stara się być Jakub Sobieniowski, powinien o tym pamiętać.
Stosując zasadę per analogia, dlaczego nie obejrzałem wśród jego licznych materiałów wnikliwej analizy wypowiedzi posła Niesiołowskiego o szczawiu i mirabelkach. Dziś były przebitki Krystyna Pawłowicz, jej unijna „szmata” i prezes przemawiający na Majdanie. W tej samej konwencji: Niesiołowski mówi o szczawiu i mirabelkach, a tu przebitka – Donald Tusk je przy suto zastawionym stole obiad razem z Radosławem Sikorskim bądź innym ministrem z PO? Chyba tyle redaktor Sobieniowski potrafi, bo innych montaży jego autorstwa jakoś do tej pory nie dostrzegłem.
Na końcu chciałbym przeprosić panią profesor Pawłowicz za to niezbyt wyszukane porównanie ze Stefanem Niesiołowskim, ale dla dobra sprawy mam nadzieję, że pani to zrozumie i wybaczy.
---------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga!
TYLKO U NAS, wSklepiku.pl, możesz jeszcze nabyć archiwalne numery dwumiesięcznika" Na Poważnie"!
nr.3/4 (czerwiec - lipiec 2012)
nr.5/6 (wrzesień - październik 2012)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/173232-dziennikarz-jednego-tematu-czyli-ostatnie-wydarzenia-na-majdanie-widziane-oczami-reportera-tvn-jakuba-sobieniowskiego