"MSZ interweniował w zachowanie BOR na szkodę śp. prezydenta Kaczyńskiego". Macierewicz o podmienianiu depesz przez resort Sikorskiego. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot.  PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

wPolityce.pl: informował pan ostatnio, że MSZ w czasie przygotowań do wylotu śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia dokonał podmiany pisma BOR do strony rosyjskiej, a w wyniku tej zmiany osłabiono ochronę prezydenta. Mógłby pan wyjaśnić, o co w tej sprawie chodzi?

Antoni Macierewicz: Wiadomości, które podałem, pochodzą z materiałów umorzonego śledztwa dotyczącego przygotowania do lotu do Katynia. Śledczy umarzając śledztwo zarzucili szefowi MSZ i resortowi wiele działań, które zostały stwierdzone przez prokuraturę. To były działania na szkodę Prezydenta RP. Wśród tych ustaleń była wiadomość o tym, że MSZ zmieniał depesze Biura Ochrony Rządu do strony rosyjskiej. W tych pismach BOR formułował swoje postulaty dot. procedury ochrony Prezydenta RP. Biuro pisało m.in. o podstawieniu samochodu opancerzonego na lotnisko w Smoleńsku oraz rozmieszczeniu posterunków funkcjonariuszy, którzy mieli zabezpieczyć przejazd. Niestety jednak w czasie przekazywania tych depesz do Rosji w MSZ dochodziło do zmieniania ich treści.

Na czym te zmiany polegały? MSZ musiało brać udział w przekazywaniu tych materiałów?

BOR nie kontaktował się bezpośrednio ze stroną rosyjską. Biuro kontaktowało się jedynie za pośrednictwem MSZ. A resort zmieniał treści wiadomości służby w sposób niekorzystny dla prezydenta. O ile w dokumentach wpływających do MSZ była mowa np. o samochodzie opancerzonym dla prezydenta, o tyle z MSZ wychodziły do Rosji pisma już bez tego postulatu. To jest działanie niezwykłe. Nie spotkałem się z czymś takim. Gdyby ktoś zastanawiał się nad wskazaniem punktów związanych z działaniem rządu Tuska, w których możemy powiedzieć o bezspornym działaniu na szkodę prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to to jest taka sytuacja. Nikt nigdy nie spotkał się z sytuacją, by MSZ zmieniał depeszę tak, by obniżać poziom bezpieczeństwa prezydenta.

Jak pan to ocenia?

Istnieją dokumenty, które pokazują, że ambasador Jerzy Bahr zamawiał dla Prezydenta i dla Premiera samochód opancerzony. To jest bezsporne. Mamy więc działanie dyplomacji, które omija ambasadora. To również pokazuje, że tezy, iż wizyta Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego były w ten sam sposób zabezpieczane, były nieprawdziwe. Któż jednak mógł sobie wyobrazić, że to MSZ samowolnie zmieniał decyzje i wytyczne, jakie w sprawie bezpieczeństwa Prezydenta RP formułował BOR. To jest rzecz niebywała.

Na jakim szczeblu mogła był zmieniana taka depesza? To mogło się dziać poza wiedzą kierownictwa resortu?

MSZ nie jest zwykłym resortem. To jest ministerstwo, które jest służbą dyplomatyczną. To jest struktura zhierarchizowana w sposób bardzo precyzyjny. Na czele tej struktury stoi minister spraw zagranicznych. I to on wydaje polecenia i wymaga ich respektowania. Tym samym bierze on odpowiedzialność za wszystko, co się w tej służbie dzieje. Zwłaszcza, że od tragedii smoleńskiej minęło już wiele lat. Szef MSZ natychmiast po katastrofie powinien sprawdzić sposób działania swoich podwładnych w tej sprawie. Jeśli do dziś nie przeprowadził postępowania wyjaśniającego, nie zgłosił do prokuratury wniosku o ukaranie osób odpowiedzialnych za tak skandaliczne narażenie życia prezydenta, to znaczy, że bierze za to pełną odpowiedzialność. To znak, że to działo się na jego polecenie. Tylko tak mogę to interpretować.

Jak ta sytuacja koresponduje z hipotezami dotyczącymi przyczyn tragedii smoleńskiej? To ma znaczenie dla śledztwa?

Jeśli ktoś zastanawia się nad hipotezami nazywanymi w mediach spiskowymi to ma przykład drastyczny, niesłychanie drastyczny przykład, który w takiej hipotezie może utwierdzać. Jest rzeczą zupełnie niebywałą w historii polskiej, by resort spraw zagranicznych interweniował w zachowanie BOR na szkodę osoby ochranianej. To się nigdy nie zdarzyło, poza wydarzeniami, które budzą podejrzenia o świadome działanie przeciwko Prezydentowi i bezpieczeństwo osób ochranianych.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych