Ks. prof. Paweł Bortkiewicz, etyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, został poproszony przez korporację akademicką „Lechia” o wygłoszenie wykładu na temat gender w poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Homoaktywista w złotej sukience i grupa wrzeszczących homoterrorystów. ZOBACZ jak wygląda debata wg standardów LGBT. WIDEO
Wykład w oznaczonym miejscu i czasie nie odbył się, ponieważ uniemożliwiła to demonstracja grupy młodzieży. Moim zdaniem, główna informacja na temat tego, co się stało w miniony czwartek w Poznaniu, jest taka, że anarchiści (genderowcy?) przerwali wykład w murach wyższej uczelni.
„Gazeta Wyborcza” w trzech kolejnych tekstach (z czwartku, z piątku i z soboty) przedstawiła to zupełnie inaczej. Dla niej ważne jest:
1) że poglądy ks. Bortkiewicza nadają się jedynie do obśmiania;
2) że poznańscy naukowcy byli przeciwni zorganizowaniu tego wykładu;
3) że policja była brutalna podczas interwencji.
Oglądałem trzy różne relacje video z tego incydentu (w tym jedną ze strony wyborcza.pl). Po przeczytaniu relacji w „Wyborczej” stwierdzam dysonans poznawczy: co innego widzę, a co innego czytam w „Wyborczej”, że widzę.
Ks. Bortkiewicz został na Uniwersytet Ekonomiczny zaproszony przez organizację studencką, a zgodę na jego wykład dał rektor, przedstawiciel uczelni był obecny na sali. Nie znam szczegółowo poglądów księdza Bortkiewicza, można jednak przyjąć na podstawie wrzawy towarzyszącej jego wystąpieniu, że głosi on na temat gender poglądy ogólnie zbieżne z katolicką doktryną w zakresie filozofii człowieka, rodziny i społeczeństwa. Mnie ta doktryna w ogólności odpowiada, choć spierałbym się o szczegóły. Ale są tacy, którym ona w ogólności nie odpowiada, a szczególnie nie odpowiadają im poglądy księdza profesora Bortkiewicza na ruch/filozofię/ideologię gender. No dobrze, mamy różnicę zdań w tej sprawie, tak jak mamy ją w pluralistycznym społeczeństwie w tysiącu innych spraw. Czy to znaczy, że przeciwnicy przystąpienia Polski do strefy euro mają prawo wdzierać się na mównicę, z której przemawiają zwolennicy tego przystąpienia? Albo że tak samo miałoby się dziać w sporze o OFE, o wydłużenie wieku emerytalnego, o posłanie 6-latków do szkół i w tysiącu innych kwestii? Wykład ks. prof. Bortkiewicza został przerwany, nim się jeszcze na dobre rozpoczął.
Gdy wykładowca przedstawiał wstępne założenia swojego wystąpienia, na widowni rozległy się okrzyki, niekiedy obelżywe, pod jego adresem, jakaś młoda kobieta na galerii wykonywała dziwne wyzywające pląsy mające chyba podkreślać jej obyczajowe wyzwolenie i też coś krzyczała w stronę prelegenta, a w końcu – i to była kulminacja - młody człowiek ustylizowany na ni to kobietę, ni to mężczyznę (złota sukienka bez rękawów, ale zarazem spodnie) wskoczył na mównicę, wyrwał z rąk prelegenta mikrofon i powiedział „Zapraszam do dewastacji rodziny!”. Dalszy ciąg wystąpienia uniemożliwiła mu uczelniana ochrona. Z „Wyborczej” niewiele się na temat przebiegu wypadków dowiemy. W szczególności nie dowiemy się, że do protestu doszło, zanim jeszcze prelegent wypowiedział swoje obrazoburcze – dla genderowców – poglądy. Gdy protestujący nie uciszyli się mimo interwencji ochraniarzy uczelnianych, do akcji wkroczyła policja. Interwencja była zrazu perswazyjna, gdy to nie skutkowało, stopniowo policjanci zaczęli stosować przymus fizyczny. Na video dostępnym na wyborcza.pl ponoć widoczne jest użycie paralizatora i to w sposób, wedle tej gazety, nie pozostawiający wątpliwości. Może mam słaby wzrok, ale ja tam widzę ogólną szamotaninę. W każdym razie widać na wszystkich trzech nagraniach, że protestujący usiłują zrobić wrażenie grozy (piski młodych kobiet już na widok zbliżających się policjantów).
„Wyborcza” pisze, że przeciwko wykładowi protestowali poznańscy naukowcy (stosowny tytuł brzmi – a jakże! – „Naukowcy protestują”, co by sugerowało, że protestował ogół naukowców, a tego przecież nie wiemy). Fakt, protestowali, tyle że sygnatariusze listu protestacyjnego byli z UAM, podczas gdy wykład miał się odbyć na UE. Czyli wsadzali nos w nie swoje sprawy, co jak gdyby umknęło uwadze autora tekstu. Natomiast nie omieszkał on obśmiać rektora UE. Słowa rektora („- Uniwersytet musi być areną dla rozmaitych poglądów. Jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że jestem jak najdalszy od utożsamiania się ze wszystkim, co jest głoszone w wynajmowanych przez uniwersytet salach. A o gender nie mam wiedzy.”) są streszczone w śródtytule „Rektor: Nie utożsamiam się, nie mam wiedzy”.
Kto umie czytać ze zrozumieniem, widzi, że to manipulacja. W końcu zogniskowanie uwagi (w tekstach z piątku i z soboty) na kwestii użycia, bądź nie użycia, paralizatorów (raczej jednego paralizatora, jeśli się wczytać w tekst) przesuwa problem gdzie indziej, niż by go kazał usytuować zdrowy rozsądek. Czy policja mogła w tej sytuacji nie interweniować? Oczywiście nie. Ta interwencja przebiegała nad wyraz powściągliwie. Jeśli autorzy relacji w „GW” oceniają ją jako brutalną, to mam im do powiedzenia tyle: dzieci, wyście jeszcze nie widzieli brutalnej policji.Co z tego, co się wydarzyło w Poznaniu, jest najważniejsze? Moim zdaniem to, że mieliśmy do czynienia z odmową dyskusji. Posłużyło do tego sprowadzenie poglądów ks. Bortkiewicza do absurdu, a zarazem zbanalizowanie przekazu genderowego.
Gdyby było tak w rzeczywistości, że przeciwnicy gender protestują przeciwko pracy zawodowej kobiet, i gdyby było rzeczywiście tak, że zwolennicy gender jedynie wskazują na kulturowe uwarunkowania roli społecznej obu płci (nikt nie rodzi się meksykańskim macho i nikt nie rodzi się włoskim maminsynkiem), „Wyborcza” miałaby rację. Nie ma sensu dyskutować z szaleńcami głoszącymi, że ziemia jest płaska. Tyle, że to nieprawda.
W rzeczywistości ideologia gender ma też inne skutki, niestety. Na przykład pewna dziennikarka ogłosiła parę lat temu publicznie, że dopóki jej synek jest mały, ona nie kupuje mu typowo chłopięcych zabawek, bo chłopiec sam musi w przyszłości zdecydować, kim chce być. Chłopięce zabawki pchałyby go – być może sztucznie – w stronę zachowań heteroseksualnych, twierdziła owa, pożal się Boże!, matka. Biedne dziecko. Dopóki tak się zdarza, a mam wrażenie, że zdarza się tak coraz częściej, przeciwnicy gender będą mieli racje co najmniej godne wysłuchania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/172963-gender-widzi-inaczej-ogladalem-trzy-rozne-relacje-ze-spotkania-z-ks-bortkiewiczem-co-innego-widze-co-innego-czytam-w-wyborczej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.