Jaceniuk: Nie zrobimy rządu koalicyjnego z Wiktorem Janukowyczem

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Jeden z przywódców ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk oświadczył, że strona opozycyjna nie planuje stworzenia rządu koalicyjnego z ekipą prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.


Żadnego rządu koalicyjnego z Wiktorem Janukowyczem nie zamierzamy robić. Zamierzamy za to zrobić wszystko, aby podpisać umowę stowarzyszeniową (z UE) i wznowić rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i otrzymać kredyt od MFW"

- powiedział dziennikarzom Jaceniuk, który jest szefem frakcji parlamentarnej Batkiwszczyny. Na czele tego ugrupowania stoi uwięziona była premier JuliaTymoszenko.
Według Jaceniuka umowę stowarzyszeniową z UE i porozumienie kredytowe z MFW powinien podpisać tzw. rząd techniczny, który obejmie władzę po gabinecie premiera Mykoły Azarowa. Pilne potrzebyfinansowe Ukrainy są szacowane na 10 mld dolarów.


We wtorek parlament Ukrainy nie przyjął zgłoszonej przez opozycję rezolucji o wotum nieufności dla rządu Azarowa. Gabinet ten jest obwiniany o brutalne użycie siły przez milicję wobec demonstrantów30 listopada i 1 grudnia. Od 21 listopada trwają w Kijowie protesty przeciwko odłożeniu przez władze ukraińskie podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE. Demonstranci domagają się też dymisjinajwyższych władz kraju.

Tymczasem był premier Jerzy Buzek, który wraz z Jackiej Saryusz- Wolskim rozmawiał w Kijowie z liderami ukraińskiej opozycji - szefem partii Udar Witalijem Kliczką i Arsenijem Jaceniukiem powiedział, że ukraińska opozycja i władze boją się podziału państwa, a także rozruchów z powodu konieczności wyboru między UE a Rosją.  Dodał, że podział wynikający ze strategicznych różnic w polityce zagranicznej jest niebezpieczny.


Opozycja, koalicja i chyba sami Ukraińcy boją się podziału kraju, boją się większych rozruchów. Jest obawa, że ludzie się za bardzo podzielą

 

- podkreślił Buzek PAP po sobotnim spotkaniu. Dodał,że wcześniej Ukraińcy sprzeczali się o to, który rodak ma nimi rządzić, a obecny wybór "między zbliżeniem z Rosją a Unią, to głębsze pole podziału".

Według byłego szefa europarlamentu obawy o podział na Ukrainie jest większa niż podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 roku.

Polityka zagraniczna może ich podzielić. To jest bardziej niebezpieczne

- uważa Buzek.

Jeśli z góry stawia się problem, czy mamy być europejscy czy rosyjscy, to jest to zarzewie konfliktu

- zaznaczył.
Buzek, pytany o spotkanie z liderami opozycji, powiedział, że opozycja "jest gotowa do kompromisu i nie ma daleko posuniętych żądań".

Już nie żądają zmiany rządu, tylko jego częściowego przemeblowania. Są dwa podstawowe żądania: by ukarać winnych zajść sprzed tygodnia i wypuścić wszystkich więzionych

- wyliczał były polski premier.
Jak wyjaśnił, są to "zerowe żądania", których spełnienie da podstawy do rozpoczęcia rozmów. Według byłego szefa PE opozycja jest gotowa na wynegocjowanie przy okrągłym stole porozumienia, które bydało szanse zakończenia manifestacji i uspokojenia nastrojów.
Zdaniem Buzka opozycja chce wziąć odpowiedzialność za protestujących, jednak nie wiadomo, na ile ludzie protestujący na Majdanie i w innych miejscach na Ukrainie uważają opozycję za swoją reprezentację.

Nie ma pewności, jakie są wzajemne relacje między opozycją a protestującymi tłumami

- zauważył były premier.
Buzek zwrócił też uwagę, że manifestujących na Majdanie łączy sprzeciw wobec prezydenta Wiktora Janukowycza, a ich część jest mocno proeuropejska, jednak byłoby przesadą mówić, że wszyscy przeciwnicy obecnego szefa państwa są za UE.
W Kijowie od 21 listopada trwają protesty, które są wynikiem odłożenia decyzji władz Ukrainy ws. podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. W mieście są skoncentrowane są duże siły wojskwewnętrznych MSW i jednostek specjalnych milicji Berkut, które 30 listopada nad ranem rozpędziły manifestantów, a 1 grudnia brutalnie odpierały ataki tłumu na siedzibę prezydenta Janukowycza

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych