Paweł Kurtyka: Tusk jest zainteresowany umacnianiem Millerowsko-MAK-owskiej wersji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. youtube.pl
Fot. youtube.pl

Rząd Donalda Tuska nie jest zainteresowany dialogiem z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. Medialny obraz osób próbujących wyjaśnić katastrofę nie ma nic wspólnego z rzeczywistością

- mówi Paweł Kurtyka, syn śp. Janusza Kurtyki, prezesa IPN tragicznie zmarłego w Smoleńsku.

Dodaje, że nie był na spotkaniach rodzin ofiar tragedii z premierem Tuskiem.

Zakończyliśmy „współpracę” de facto za porozumieniem stron – nie było sensu rozmawiać na zasadzie „my swoje, oni swoje”. Jestem przekonany, że Donald Tusk jest zainteresowany umacnianiem Millerowsko-MAK-owskiej wersji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. Dla nas już od dawna straciła ona wiarygodność i jest nie do przyjęcia

- wskazuje Kurtyka.

Zaznacza, że to, co przedstawiciele polskich władz mówili rodzinom ofiar po tragedii okazywało się kłamstwem:

Osobiście słyszałem, jak Ewa Kopacz mówiła na sali konferencyjnej w hotelu, że na miejscu katastrofy współpracują razem Polacy i Rosjanie. Wtedy wydawało mi się, że przedstawiciele władz polskich wiedzą, co mówią i robią. Wszystko, co zostało w tamtych dniach powiedziane, okazywało się w jakimś stopniu mijaniem się z prawdą.

Odpowiadając na pytanie, czy ma pewność, że w przypadku jego ojca nie doszło do pomyłki, Paweł Kurtyka opisuje procedurę ekshumacyjną. Ujawnia przy tym kolejny skandal związany z działaniem Rosjan po tragedii.

Mam taką pewność. Nie zamieniono ciała taty w trumnie, bo wykonaliśmy ekshumację, która potwierdziła, że na Cmentarzu Rakowickim spoczywa ciało mojego ojca. Podczas ekshumacji okazało się, że lekarze rosyjscy podczas przeprowadzania sekcji zachowywali się niechlujnie i nieetycznie, na co dowodem może być np. zaszyta w ciele gumowa rękawiczka

- tłumaczy.

Relacjonuje również, że w Moskwie po 10 kwietnia "widział olbrzymi bałagan".

Dokumentacja była źle posegregowana, opisy ciał błędnie sporządzone. Ciało mojego taty zostało opisane jako mężczyzny z jasnymi włosami. Mogło to wszystko się zdarzyć przez to, że szczątki nie były czyszczone przed opisaniem. Śledczy nie  do końca panowali nad sytuacją

- mówi.

KL,GPC

Rząd Donalda Tuska nie jest zainteresowany dialogiem z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. Medialny obraz osób próbujących wyjaśnić katastrofę nie ma nic wspólnego z rzeczywistością

- mówi Paweł Kurtyka, syn śp. Janusza Kurtyki, prezesa IPN tragicznie zmarłego w Smoleńsku.

Dodaje, że nie był na spotkaniach rodzin ofiar tragedii z premierem Tuskiem.

Zakończyliśmy „współpracę” de facto za porozumieniem stron – nie było sensu rozmawiać na zasadzie „my swoje, oni swoje”. Jestem przekonany, że Donald Tusk jest zainteresowany umacnianiem Millerowsko-MAK-owskiej wersji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. Dla nas już od dawna straciła ona wiarygodność i jest nie do przyjęcia

- wskazuje Kurtyka.

Zaznacza, że to, co przedstawiciele polskich władz mówili rodzinom ofiar po tragedii okazywało się kłamstwem:

Osobiście słyszałem, jak Ewa Kopacz mówiła na sali konferencyjnej w hotelu, że na miejscu katastrofy współpracują razem Polacy i Rosjanie. Wtedy wydawało mi się, że przedstawiciele władz polskich wiedzą, co mówią i robią. Wszystko, co zostało w tamtych dniach powiedziane, okazywało się w jakimś stopniu mijaniem się z prawdą.

Odpowiadając na pytanie, czy ma pewność, że w przypadku jego ojca nie doszło do pomyłki, Paweł Kurtyka opisuje procedurę ekshumacyjną. Ujawnia przy tym kolejny skadal związany z działaniem Rosjan po tragedii.

Mam taką pewność. Nie zamieniono ciała taty w trumnie, bo wykonaliśmy ekshumację, która potwierdziła, że na Cmentarzu Rakowickim spoczywa ciało mojego ojca. Podczas ekshumacji okazało się, że lekarze rosyjscy podczas przeprowadzania sekcji zachowywali się niechlujnie i nieetycznie, na co dowodem może być np. zaszyta w ciele gumowa rękawiczka

- tłumaczy.

Relacjonuje również, że w Moskwie po 10 kwietnia "widział olbrzymi bałagan"

Dokumentacja była źle posegregowana, opisy ciał błędnie sporządzone. Ciało mojego taty zostało opisane jako mężczyzny z jasnymi włosami. Mogło to wszystko się zdarzyć przez to, że szczątki nie były czyszczone przed opisaniem. Śledczy nie  do końca panowali nad sytuacją

- mówi.

KL,GPC

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych