Gabriele Kuby dla wSumie.pl: Nie pozwolimy ideologii gender niszczyć naszych rodzin!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Paweł Kula
Fot. Paweł Kula

Nie zgadzamy się na rabowanie naszym dzieciom ich dzieciństwa - mówi portalowi wSumie.pl niemiecka socjolog i pisarka Gabriele Kuby.

wSumie.pl: W naszym kraju zaostrza się dyskusja wokół ideologii gender. Polacy zaczęli dostrzegać, że wdziera się ona do szkół i przedszkoli, że zagraża ich rodzinom. Jest się czego obawiać?

Gabriele Kuby: Większość ludzi nie wie, co tak naprawdę oznacza "gender", ponieważ genderyzm jest nową ideologią. Początkowo słowo "gender" było wyłącznie gramatycznym pojęciem służącym rozróżnianiu rodzaju poszczególnych wyrazów. Obecne znacznie tego słowa zostało wprowadzone na zorganizowanej przez ONZ Światowej Konferencji Kobiet, która odbyła się w 1995 r. w Pekinie. Podczas tej konferencji słowo "seks" oznaczające płeć zostało zastąpione słowem "gender". Dla radykalnych feministek, które przewodniczyły konferencji, wprowadzenie tego nowego pojęcia było niesłychanie ważne.

 

Dlaczego tak bardzo im na tym zależało?

Po pierwsze chciały w ten sposób wprowadzić w życie "gender mainstreaming" - strategię, która ma za zadanie przekonywanie społeczeństw, że potrzebujemy coraz więcej równości między mężczyznami i kobietami. I nie chodzi tutaj tylko o równouprawnienie, ale o tzw. zasadniczą równość, opierającą się na proporcji 50 proc. mężczyzn i 50 proc. kobiet. W praktyce oznacza to zniesienie struktury społecznej jaką jest rodzina, w której takie proporcje są niemożliwe, ponieważ kobiety mogą rodzić dzieci a mężczyźni nie, kobiety mogą karmić piersią, a mężczyzni nie. Istnieją nienaruszalne różnice między mężczyzną i kobietą, między ojcem i matką. Obecnie mamy do czynienia z atakiem na ten podział ról. Sugeruje się, że kobieta tylko wtedy jest coś warta, gdy pracuje zawodowo. Dąży się do jak najszybszego oddzielenia jej od dziecka i zmusza do jak najwcześniejszego przekazania dziecka pod opiekę instytucji państwowych.

 

Dlaczego gender mainstreaming tak bardzo promuje zachowania homoseksualne?

Deregulacja norm seksualnych to kolejny ważny cel ideologii gender. Wierność mężczyzny i kobiety stanowi fundament rodziny. Rezygnacja z seksualnej wierności małżonków oznacza rozpad rodziny. Ideolodzy gender twierdzą, że każdy rodzaj aktywności seksualnej powinien być oceniany jednakowo, ponieważ ma taką samą wartość: hetero-, homo-, bi-, trans-, interseksualność oraz queer. Wszystko to jest tak samo dobre, a ten, kto ma coś przeciwko, natychmiast zostaje oskarżony o dyskryminację.

 

Papież Benedykt XVI nazwał to zjawisko rewolucją antropologiczną. Na czym ona polega?

Jeśli zniesiemy różnice miedzy mężczyzną i kobietą, na których opiera się życie całej ludzkości, jeśli każdą formę seksualności uzna się za dobrą, wtedy przestanie istnieć małżeństwo. Bo małżeństwo polega na tym, że mężczyzna i kobieta różnią się od siebie, że się łączą, uzupełniają i w czasie aktu seksualnego przekazują życie swoim dzieciom. Jeśli zakwestionuje się różnice miedzy mężczyznami i kobietami, jeśli przyjmie się, że w każdej chwili można zmienić swoją płeć i każdy rodzaj aktywności seksualnej jest dobry, to wtedy mamy do czynienia z brutalnym atakiem na fundament rodziny.

 

Ale przecież nie jest łatwo zmienić ludzkie wyobrażenia na temat płci i rodziny. Jak próbuje się to dziś robić?

Atak prowadzony jest na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to zmiana społeczeństwa za pomocą "miękkich" środków. Te środki są dziś świetnie wykształcone. Decydującą rolę odgrywają tutaj media, celebryci, znani ludzie, pojedyncze wydarzenia, które dają światu pretekst do oburzenia się np. na brak tolerancji, i całe mnóstwo innych środków pozwalających na zmianę społeczeństwa krok po kroku. Służą temu również zgodne z prawem narzędzia, jakie daje się do ręki mniejszościom seksualnym. Mówi się im: dostaniecie pieniądze, know-how, wsparcie prawne i bierzecie się do roboty, niezależnie od tego, w jakim społeczeństwie żyjecie - chrześcijańskim, muzułmańskim, demokratycznym czy socjalistycznym. Tak to właśnie działa.

 

Swego czasu można było przeczytać o niemieckich rodzicach, którzy za odmowę posłania swoich dzieci na lekcje wychowania seksualnego poszli do więzienia. Na jakim etapie znajduje się obecnie rewolucja seksualna w pani kraju?

W Niemczech zrobiono właśnie kolejny krok. W Badenii Wirtembergii od niedawna rządzi koalicja SPD i Zielonych. Politycy tych dwóch partii postanowili rozpocząć w całym landzie kampanię, która ma na celu zmianę nastawienia mieszkańców do homoseksualistów, biseksualistów i transseksualistów. Kampania ta będzie prowadzona wszędzie - w przedszkolach, szkołach, urzędach po to, aby walczyć z homofobią i transfobią. Jeśli ktoś będzie miał odmienne zdanie, to musi się liczyć z tym, że zostanie ukarany. Pozwoli na to tzw. ustawa antydyskryminacyjna. I to jest właśnie ta druga płaszczyzna - prawna. To tzw. twarde środki służące zmienianiu społeczeństwa, a więc przepisy służące zwalczaniu homofobii, mowy nienawiści i dyskryminacji. My, którzy reprezentujemy wartości umożliwiające funkcjonowanie rodziny, musimy się liczyć z tym, że przybywa przepisów, które mówią: jeśli twierdzicie, że małżeństwo bazuje na heteroseksualności i dzieci powinny być wychowywane do heteroseksualności, bo tylko wtedy będą normalne, to dyskryminujecie innych i możecie zostać ukarani.

 

Czym może skutkować seksualizacja małych dzieci?

Istnieje dokument WHO i niemieckiej Federalnej Centrali Edukacji Zdrowotnej, która jest państwową instytucją odpowiedzialną za edukację seksualną. Te dwie organizacje sformułowały standardy wychowania seksualnego. Treść dokumentu jest szokująca. Zakłada on bowiem, że już niemowlęta powinno się uczyć masturbacji, w wieku od 4 do 6 lat dzieci powinny być edukowane w zakresie homoseksualizmu, przed 9 rokiem życia powinny posiąść wiedzę na temat środków antykoncepcyjnych, aby były przygotowywane na pierwszy raz.

To program, który niszczy u dziecka poczucie wstydu, który niszczy dzieciństwo, ponieważ wiek dziecięcy jest przestrzenią wolną od seksualności. Dzieci są ciekawe, pociąga je to, co jeszcze nieodkryte, ale ich świat ma być światem zabaw, śmiechu, płaczu, poznawania świata, a przede wszystkim nauki. Poddane seksualizacji dzieci stają się bardziej podatne na przestępstwa seksualne ze strony dorosłych i tracą zdolność do tworzenia stałych związków. Czy uwierzą w to, że jest możliwy związek z jedną osobą, jeśli wmawia się im, że wszystkie formy aktywności seksualnej są dobre? Jak będą mogli odpowiedzialnie pełnić rolę ojca i matki? Rozerotyzowany człowiek traci także wiarę w Boga, ponieważ nie potrafi dostrzec tego, co święte. Ci wszyscy ideolodzy, którzy forsują gender, nie mają nic wspólnego z Bogiem. Są ateistami, którzy walczą z Kościołem i chrześcijaństwem.

Żyjący w czasach Republiki Weimarskiej Wilhelm Reich, komunista i uczeń Zygmunta Freuda, napisał książkę zatytułowaną "Rewolucja seksualna". Na podstawie swoich analiz zawarł w niej całkiem jasny wniosek, że jeśli poddamy dzieci seksualizacji, wtedy nie będzie mowy ani o rodzinie, ani o Bogu. Miało to doprowadzić do upadku społeczeństwa mieszczańskiego. I nie mylił się. Dokładnie to, do czego wtedy dążyli komuniści, teraz chcą osiągnąć elity władzy w UE, ONZ, wiele rządów i wielkie organizacje, takie jak International Planned Parenthood oraz radykalne feministki wraz z całym ruchem LGBT.

 

Możemy mówić o kolejnym totalitaryzmie?

Tytuł mojej ostatnie książki brzmi: "Rewolucja seksualna - likwidacja wolności w imię wolności". Kultura chrześcijańska, na której opiera się społeczeństwo europejskie, za fundament przyjmuje surowe normy seksualne, ponieważ takich norm potrzebuje rodzina. Jeśli te normy znikną i każdy będzie mógł uprawiać seks z każdym, zniknie również rodzina. Homoseksualiści nie mogą założyć rodziny, choćby tego bardzo chcieli. Dlatego wymyślili tęczowe rodziny, dlatego chcą adoptować dzieci lub kupować je wynajmując matki-surogatki. Dlatego też powstają wciąż nowe przepisy, które mają nam zamknąć usta, bo nie chcemy seksualizacji naszych dzieci w szkołach. A kiedy się sprzeciwiamy, jesteśmy dyskryminowani i zniesławiani. Mnożą się ataki na chrześcijan, Kościół, biskupów. W gender mainstreaming nie ma miejsca na chrześcijański punkt widzenia.

CZYTAJ CAŁY WYWIAD NA PORTALU WSUMIE.PL - NAZYWAMY RZECZY PO IMIENIU

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych