Ukraina: Milicja nie użyje siły?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Szef MSW Ukrainy Witalij Zacharczenko wydał swoim podwładnym zakaz używania siły wobec uczestników odbywających się w kraju demonstracji. Oświadczenie to opublikowano w środę wieczorem, przed oczekiwanym następnego dnia w Kijowie posiedzeniem ministerialnym OBWE.

Witalij Zacharczenko zakazał pracownikom swego resortu stosowania siły wobec uczestników pokojowych akcji, które odbywają się obecnie w stolicy Ukrainy i innych miastach kraju.

- czytamy.

Minister poprosił także demonstrujących o poszanowanie prawa i nieuleganie prowokacjom. Oświadczył, że milicja zatrzymała część odpowiedzialnych za zamieszki, do których doszło w Kijowie w okresie od 24 listopada do 1 grudnia.

Ukraińska opozycja wskazuje tymczasem, że odpowiedzialność za prowokacje ponoszą władze. Tak właśnie liderzy opozycji oceniają niedzielne zamieszki, wywołane przez młodych ludzi w strojach sportowych przed siedzibą prezydenta Wiktora Janukowycza.

W internecie krążą nagrania, na których widać, że dresiarze zwani "tituszkami" (od nazwiska chuligana, który pobił wiosną na oczach milicji dwójkę dziennikarzy) przywożeni są autobusami na plac przed administracją prezydencką. Według opozycji wmieszani w tłum "tituszkowie" nawoływali do ataku na budynek, by potem do akcji mogły wkroczyć milicyjne oddziały specjalne Berkut.

W wyniku starć w niedzielę po stronie milicji i demonstrujących ucierpiało ok. 300 osób.

W środę przed południem kilka tysięcy osób pikietowało siedziby MSW i prokuratury generalnej, domagając się uwolnienia zatrzymanych i ukaranych przez sądy w błyskawicznym tempie uczestników niedzielnej manifestacji przed siedzibą prezydenta.

Jak twierdzi opozycja, 13 osób, zatrzymanych po sprowokowanych tam przez władze zamieszkach, otrzymało wyroki dwóch miesięcy aresztu. Według opozycji skazani są niewinni.

Prokurator generalny Ukrainy Wiktor Pszonka zażądał opuszczenia budynków rządowych zajętych przez uczestników trwających w Kijowie protestów.

Pszonka wygłosił swój apel w nagraniu opublikowanym na stronie internetowej Prokuratury Generalnej.

Zwracam się do wszystkich organizatorów i uczestników akcji: jest decyzja sądu z jasnym nakazem opuszczenia zajętych budynków.

- oświadczył, zapowiadając, że wszyscy winni łamania prawa podczas demonstracji zostaną ukarani.

W niedzielę 1 grudnia podczas prounijnego marszu ukraińskiej opozycji jego uczestnicy, oburzeni przeprowadzoną przez milicję pacyfikacją w sobotę nad ranem demonstracji na Majdanie Niepodległości w Kijowie, zajęli dwa budynki.

Najpierw wtargnęli do siedziby kijowskich władz miejskich, a następnie opanowali dom związków zawodowych. W poniedziałek demonstranci zajęli Pałac Październikowy, w którym zazwyczaj odbywają się uroczyste akademie i koncerty. We wszystkich tych miejscach grzeją się i nocują ludzie z Majdanu.

Trzej byli prezydenci Ukrainy wyrazili w środę poparcie dla protestu Ukraińców, kontestujących niepodpisanie umowy o stowarzyszeniu z UE. Jednocześnie przestrzegli przed możliwymi "niebezpiecznymi następstwami" radykalizacji wystąpień masowych.

Prezydenci Leonid Krawczuk, Leonid Kuczma i Wiktor Juszczenko zapewnili we wspólnym oświadczeniu, że "solidaryzują się z obywatelskimi działaniami tysięcy młodych Ukraińców". Uznali za niedopuszczalną "praktykę rozwiązywania strategicznych kwestii rozwoju Ukrainy bez debaty publicznej i racjonalnego uzasadnienia".

Po raz pierwszy naród ukraiński wyszedł na ulice z niepolitycznym żądaniem, które cieszy się bezprecedensowym masowym poparciem... Jednakże rozwiązania kryzysu na razie nie znaleziono. Kryzys się pogłębia i dostrzegamy ryzyko utraty kontroli nad sytuacją.

- podkreślono w oświadczeniu.

Zdaniem byłych prezydentów "apogeum stało się użycie nadmiernej siły wobec pokojowych demonstrantów".

Stworzono pierwszy w latach ukraińskiej niezawisłości niebezpieczny precedens, kiedy władza uciekła się do siłowego rozpędzenia Majdanu.

- napisali byli prezydenci. Podkreślili, że "brutalność, z jaką działała milicja, powinna zostać nie tylko publicznie potępiona, lecz i ukarana zgodnie z ukraińskim prawem jako rzecz nie do przyjęcia w państwie demokratycznym".

Byli szefowie państwa ukraińskiego uważają, że żywiołowość wystąpień masowych i radykalizm mogą mieć niebezpieczne następstwa, toteż strony powinny zrezygnować z wszelkich prób rozwiązania spraw metodami siłowymi.

Wyjście z sytuacji należy znaleźć poprzez otwarty dialog ze społeczeństwem obywatelskim.

- napisali, apelując o zorganizowanie ogólnonarodowego okrągłego stołu.

Prounijne demonstracje na Ukrainie, zorganizowane najpierw przez działaczy społecznych i dziennikarzy, rozpoczęły się 21 listopada. Protestujący krytykowali wstrzymanie przez władze przygotowań do podpisania z UE umowy stowarzyszeniowej. Kilka dni później protesty zaczęła zwoływać także opozycja. Odbywają się one teraz pod hasłami dymisji władz.

PAP, lz

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych