Po co popierać Ukraińców z Majdanu? Przeciw Rosji, ale i dlatego, że Unia obejmująca Ukrainę nie zmieni się w superpaństwo

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Twitter
Fot. Twitter

Można odnieść wrażenie, że na Ukrainie zanosi się na kolejną, po pomarańczowej, rewolucję. Ale to może być tylko wrażenie – na ulice wylegli najaktywniejsi, najmłodsi Ukraińcy, ale niekoniecznie większość narodu. Polacy powinni z nimi sympatyzować, ale kiedy oceniają sytuację, nie tracić, jak reporterzy Wiadomości, związku z rzeczywistością.

Tymczasem po rządowej stronie kakofonia. Donald Tusk dziękuje Jarosławowi Kaczyńskiemu za wyprawę do Kijowa. A Radosław Sikorski wyśmiewa na Twitterze tego samego Kaczyńskiego – żądanie od Unii większej pomocy ma być gotowością wspierania „skorumpowanej gospodarki Ukrainy”.

Niezależnie od tego ile w tym racji, szef MSZ nie jest publicystą. Uzależnienie od internetowego ćwierkania to poważne obciążenie. Lekceważące wypowiedzi o kraju, który chce się pozyskać, jest sprzeczne z elementarnymi regułami dyplomacji. Zresztą o każdym kraju – to nie jest rola rządowego polityka, a już zwłaszcza ministra spraw zagranicznych. Po raz kolejny mamy do czynienia ze spektaklem: partyjna niechęć zaślepia i popycha do łamania reguł.
Zarazem można rzec: ministrowi wyrwało się z piersi szczere westchnienie. Politycy PO jeszcze parę lat temu byli sceptyczni wobec związków z Ukrainą, w czym zresztą zgadzali się z liderami czołowych państw Unii Europejskiej, przede wszystkim z Niemcami. Ostatnio to nastawienie zaczęło się zmieniać, ale jak widać nie całkiem
Ich argumenty, że to państwo jeszcze niedojrzałe do unijnych reguł, nie były i nie są także i dziś bezsensowne – historia z aresztowaniem Julii Tymoszenko z powodów politycznych to najlepszy dowód. Ale skoro już się prowadzi jakąś politykę, warto by w niej wytrwać. Zwłaszcza, że jak widać, sam problem akcesu do Unii może popychać społeczeństwo ukraińskie do pracy nad sobą. A kontekst wyciągania tego kraju spod rosyjskiej dominacji jest niewątpliwy. Niezależnie od tego, co sądzimy o samej Unii jako o projekcie politycznym, biurokratycznym, nieracjonalnym, przeżywającym kryzys.

Naturalnie Kaczyński też nie był nigdy do końca konsekwentny. W czasie Euro 2012 domagał się bojkotu tej imprezy z powodu uwięzienia Tymoszenko. Miał doraźną rację: takie praktyki mogą się rozszerzyć na inne, bardziej cywilizowane kraje, łącznie z Polską. Ale to był głos na rzecz izolacji Janukowycza.

Dziś domaga się od Unii ambitnego planu pozyskania Ukrainy za wszelką cenę. Ale na czym to miałoby polegać? Na przymknięciu oczu na pozostawanie byłej ukraińskiej premier w więziennym szpitalu? Czy ślepotę na wszechogarniającą korupcję, brak klarownych zasad, choćby dla inwestorów zagranicznych? Na te wszystkie pytania odpowiedzi nie poznamy.

Kaczyński więc także kluczy, zmienia zdaniem używa zagranicznych tematów do krajowych rozgrywek. Ale w obecnej sytuacji interes Polski wymaga aby krzyczeć wielkim głosem: Ukraina do Europy! Warto więc wyprawę Kaczyńskiego wspierać. Tak jakby rozumiał to przez chwilę Tusk. Nie rozumie tego Sikorski?

Nie tylko z powodu antyrosyjskiego kontekstu warto ciągnąć Ukrainę do Unii (rozumiejąc dlaczego nie wszyscy w Brukseli tak myślą). Jeszcze inny kontekst uświadomił mi Ryszard Czarnecki, kiedy robiłem z nim wywiad o Unii Europejskiej.

Unia Europejska większa i obejmująca kraje nie do końca do niej pasujące to Unia mniej spójna. Bardziej sojusz wielu państw uzgadniających pewne bardzo ogólne reguły polityki (wolny rynek, energetyka) niż zaczyn superpaństwa. Zachodni federaliści, znów zwłaszcza Niemcy, to rozumieją. I dlatego nie palą się aby takie kraje jak Ukraina zapraszać, nawet jeśli mówią co innego. Oni wolą blok mniejszy, ale bardziej sterowny.

Ponieważ jestem zwolennikiem Unii luźnej, a w superpaństwo europejskie jako projekt utopijny i szkodliwy dla polskiej tożsamości i polskich interesów nie wierzę, jestem teraz (choć nie fizycznie) z Kaczyńskim w Kijowie. Choć pamiętam, że Kijów pod rządami Janukowycza, zdominowany przez klany oligarchów, budzi jako partner w Unii dziesiątki uprawnionych zastrzeżeń.

Ale może ta obecna kampania, nowy Majdan, to recepta na pozbycie się Janukowycza i podniesienie tam standardów? Jestem zbyt optymistyczny? Mnożę sprzeczności, dzielę włos na czworo, ale jakąś linię wybrać trzeba.

 

 

-------------------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl!

"Seawolf o polityce"

autor:Mierzwiński Tomasz

Seawolf o polityce

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych