Unia ustąpiła - zrezygnowała ze wszystkich warunków. Mimo to Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej. Układ z Putinem okazał się ważniejszy?

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

W czwartek, podczas uroczystego wieczornego obiadu, Janukowyczowi przedstawiono propozycje podpisania umowy stowarzyszeniowej bez wstępnych warunków. Janukowycz jednak stanowczo odmówił - informuje reporter TVN 24.

Jak można przeczytać na portalu TVN24.pl przywódcy unijni zrezygnowali ze wszystkich warunków stawianych wcześniej Ukrainie, m.in. zwolnienia Julii Tymoszenko, a mimo to Janukowycz nie chciał podpisać umowy.

Mimo to Wiktor Janukowycz  - nie zmienił stanowiska i nie zgodził się na odpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią. Sprawa zwolnienia Julii Tymoszenko była więc tylko pretekstem. Jak informuje reporter TVN24, odmowę Janukowycza uczestnicy szczytu odebrali jako realizację jego wcześniejszej umowy z Władimirem Putinem. Janukowycz przyleciał do Wilna, z góry wiedząc, że nie podpisze umowy. Przyponijmy, przez wiele tygodni wszystko wskazywało na to, że umowa stowarzyszeniowa z Kijowem zostanie podpisana na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Jednak władze w Kijowie ogłosiły w ubiegłym tygodniu, że wstrzymują przygotowania do zawarcia tego porozumienia. Rząd Ukrainy wyjaśnił, że Unia nie zaproponowała stronie ukraińskiej wystarczającego zadośćuczynienia za straty, które kraj poniósłby w związku z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją.- Kraje członkowskie kolejny raz wysłuchały argumentów ukraińskiego prezydenta. W znacznym stopniu prezydent nie mówił o umowie i jej podpisaniu, ale o problemach gospodarczych Ukrainy i konieczności ich rozwiązania - mówiła litewska prezydent.


Jak dodała, Janukowycz chciałby, "aby te problemy zostały rozwiązane zarówno przez UE, jak i Rosję".

W komentarzach prasy zagranicznej podkreśla się jednak, że  sprawa Ukrainy nie została jeszcze ostatecznie zamknięta.

Ukraina wycofała się z umowy stowarzyszeniowej z UE, ale Unia powinna podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie jasno wyartykułować, że drzwi pozostają dla niej otwarte

- pisze w piątek w komentarzu redakcyjnym amerykański dziennik "New York Times".


Umowa stowarzyszeniowa jest wynegocjowana i gotowa do podpisania, gdy tylko (prezydent Wiktor) Janukowycz czy jego następca znajdzie odwagę, żeby przeciwstawić się Rosji. Do tego czasu Europa powinna szukać sposobów łagodzenia poważnych trudności gospodarczych Ukrainy. Pokazałoby to, że nie gra wedle reguł Moskwy

- czytamy w komentarzu.


Trudno jest w jakikolwiek sposób sympatyzować ze skorumpowanym i cynicznym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem, ale wybór, jaki przed nim postawiono, był faktycznie paskudny. Podpisanie umowy stowarzyszeniowej i o wolnym handlu z UE miało spowodować ostrą karę gospodarczą Rosji, której przeżywająca poważne problemy gospodarka Ukrainy nie byłaby w stanie wytrzymać

- zauważa "NYT".

Jednak niepodpisanie umowy - zastrzega gazeta - nieuchronnie wywołało kilkudziesięciotysięczne protesty na Ukrainie, której społeczeństwo konsekwentnie opowiada się za integracją z UE.

A zatem czy Rosja wygrała przeciąganie liny o Ukrainę? Nie, jeśli celem Rosji jest znalezienie miejsca w demokratycznym i cywilizowanym świecie, co deklarowała, gdy przed 22 laty upadł komunizm

- wskazuje "NYT".


Dziennik zauważa, że "twarda taktyka Kremla wobec Ukrainy i innych dawnych republik radzieckich pragnących bliższych relacji z Europą może być popularna wśród krajanów prezydenta Władimira Putina, których wciąż boli utrata imperium".

Lecz wzmacniają oni wizerunek Putina jako nieokiełznanego wojownika, którego nic nie powstrzyma przed utrzymaniem wpływów Moskwy na tzw. bliską zagranicę

- dodaje "NYT".


Z kolei niemiecki dziennik "Der Tagesspiegel" upatruje przyczyny porażki UE w sporze z Rosją o Ukrainę w słabości wspólnoty europejskiej, spowodowanej kryzysem w strefie euro; gazeta nazywa Unię Europejską "bezzębnym tygrysem".


Kryzys wspólnej waluty - euro sprawił, że z wzoru podziwianego na całym świecie UE stała się problemem wymagającym pomocy ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego - czytamy w komentarzu opublikowanym w piątek na łamach wydawanej w Berlinie gazety.


"Der Tagesspiegel" podkreśla, że chociaż UE funkcjonuje nadal dzięki "zgranemu systemowi biurokracji", to na arenie międzynarodowej jest bardzo słaba. Dowodem na to jest zdaniemkomentatora sytuacja, do jakiej doszło przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.


W sporze o umowę stowarzyszeniową z Ukrainą Rosja pokazała eurokratom, czym ci rzekomi globalni gracze są w rzeczywistości bezzębnymi tygrysami, pozbawionymi znaczenia wojskowego, a w dziedzinie ekonomii tak bardzo zajętymi ograniczaniem szkód wewnątrz Europy, że niezdolnymi do pomocy potencjalnym partnerom spoza UE

- czytamy w komentarzu. Autor nazywa zaistniałą sytuację "tragediąwobec wartości, o które Europa walczy".
Postępując zgodnie z klasycznymi zasadami polityki siły: "żądać, grozić, szantażować", prezydent Władimir Putin wykorzystał europejską słabość i zmusił rząd Ukrainy do rezygnacji z podpisaniaumowy - pisze "Der Tagesspiegel".
Zauważa, że przedstawiciele UE "niedyplomatycznie wyrazili dezaprobatę" wobec postępowania Moskwy, lecz nie ma to najmniejszego wpływu na sytuację.

Kto jest tak bardzo zależny gospodarczo jak Ukraina od Rosji, ten ma bardzo ograniczone pole manewru

- stwierdza autor.
Zdaniem niemieckiej gazety spór o Ukrainę powinien stać się pretekstem do włączenia Rosji do rozmów. Komentator zastrzega, że nie chodzi o to, by scedować decyzję o relacjach Kijowa z UE naMoskwę, ani też by podejmować decyzję ponad głowami głównych zainteresowanych, lecz by przekonać Putina, że rządzony przez niego kraj też skorzystałby na zbliżeniu byłej radzieckiej republiki do UE.


Putinowi trudno pogodzić się z faktem, że szczyt UE w Wilnie obraduje tak blisko rosyjskiej granicy. Trudno uwolnić się od wizerunku wroga, gdy nie ma się pojęcia o partnerstwie, lecz myśli się wyłącznie w kategoriach dominowania i podległości.

UE nie jest sojuszem wojskowym, jej podstawą jest uznanie wspólnych wartości. Zbliżenie do tych wartości wyszłoby Rosji na dobre

- konkluduje "Der Tagesspiegel".

ansa/ TVN24/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych