Zanim to nastąpi, być może warto wysłać do kongresmanów list ze słowami też prezydenta, tyle, że USA, skądinąd mojego ulubionego, Abrahama Lincolna :„Nearly all man can stand adversity but if you want to test a mans character give him a power”.
W rzeczy samej miał rację mecenas Lincoln: prawdziwym testem charakteru jest sprawowanie władzy. Skądinąd ów XIX-wieczny prezydent, dla wielu postać też kontrowersyjna, był stroną prawdziwej, amerykańskiej „wojny na górze”, tysiąc razy gorszej niż to, w czym uczestniczył Lech Wałęsa na przełomie lat 80. i 90. (wtedy zresztą po słusznej stronie).
Ale kto ma taki list do amerykańskich kongresmanów wysłać? Przecież Wajda tego nie zrobi, Wałęsa oczywiście też nie. Nawet scenarzysta Janusz Głowacki niezadowolony, że z jego scenariusza filmowego zrobiono propagandową chałę też pewnie nie. Choć przecież słowa Lincolna wyświetlone przed projekcją owego „dzieła” byłyby przestrogą nie tylko w kontekście prezydenta Lecha W., ale też i amerykańskich polityków, choćby Baracka O., który również kiepsko zdaje egzamin ze sprawowania władzy, nie tylko oddając Rosji w pacht Europę Środkowo-Wschodnią i kraje postsowieckie, ale też zawalając, znacznie ważniejszą dla amerykańskich podatników, reformę służby zdrowia.
Skoro jesteśmy już przy amerykańskich klimatach (zostawmy Wałęsę – ileż można ?!), urocza anegdota sprzed równo wieku – jednak też z głównym polskim wątkiem. Człowiek, który „wygrał niepodległą Polskę na fortepianie” Ignacy Jan Paderewski był w kolejnej trasie koncertowej w USA. Na owe czasy nasz genialny pianista był prawdziwą, tym prawdziwszą, że w gruncie rzeczy pierwszą (no, może po Helenie Modjeskiej czyli Modrzejewskiej) – gwiazdą amerykańskiej kultury masowej (dziś określilibyśmy go jako… gwiazdę kultury pop!). Koncertował akurat w stanie Iowa. Przed występem był na spacerze. Usłyszał mozolne stukanie na fortepianie. Wzruszył się, bo dziecko jakiegoś Jankesa grało mazurka Chopina. Zobaczył ogłoszenie: „Miss Brown uczy gry na pianinie, jedna godzina: 1,5 dolara”. Po chwili usłyszał tępo grany Polonez As-dur. Skrzywił się. Zapukał. Wszedł. Uchylił kapelusza i przedstawił się: „jestem Paderewski”. Pani Brown omal nie spadła z krzesła. „Zdradzę Pani tajemnicę jak to się gra” – powiedział, nie chcąc urazić amerykańskiej nauczycielki. Zagrał.
Po dwóch latach Paderewski jest znowu w tym samym mieście w stanie Iowa. Idzie na spacer. Dociera do tego samego domu. Na ścianie wisi ogłoszenie: „Miss Brown – uczennica Paderewskiego, godzina: 25 dolarów” …
Cóż, jak widać obcy, w tym ci zza Wielkiej Wody, czerpali jak mogli z polskich talentów i polskiej pracy. Anegdotę (a więc coś, co wydarzyło się naprawdę) dedykuję tym wszystkim politykom i dziennikarzom, którzy uparcie, od lat, zaniżają naszą narodową samoocenę, podkreślając wyłącznie to, co zawdzięczamy, naprawdę lub rzekomo, innym nacjom.
Wiele osób pyta mnie o ocenę ostatniej rekonstrukcji rządu Tuska. Zamiast recenzji, niech będzie anegdota – aluzja. Świeży absolwent wydziału aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie gra swoje pierwsze przedstawienie i jest to aż „Hamlet”. Ma tremę. Przeżywa. Tuż przed jego występem ze sceny schodzi starszy aktor grający Halabardnika i widząc trzęsącego się młodziana, mówi:
Młody, w tym teatrze nie takie sztuki kładliśmy…
*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (27.11.2013)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/172197-miss-brown-hamlet-paderewski-i-lech-w-hagiografia-walesy-w-wersji-filmowej-autorstwa-bylego-rezysera-a-obecnie-propagandysty-iii-rp-andrzeja-wajdy-ma-byc-pokazana-na-kongresie-usa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.