Ze strachu przed napływem pracowników z Bułgarii i Rumunii Brytyjczycy krytykują zgodę na otwarcie rynku dla Polaków

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Karygodnym niedopełnieniem obowiązków

– nazwał brytyjski premier David Cameron decyzję z 2004 roku, kiedy to rząd Partii Pracy otworzył bez ograniczeń rynek pracy dla przybyszów z nowych państw UE. Efektem był wtedy przyjazd m.in. kilkuset tysięcy Polaków.

Ocenę taką premier wyraził odpowiadając w Izbie Gmin na pytanie jednego z posłów.

Swobodny przepływ siły roboczej w ramach Unii Europejskiej niewątpliwie ma pewne zalety, ale kontrola powinna być utrzymana w okresie przejściowym. Nasz rząd wydłużył ją wobec Bułgarów i Rumunów do siedmiu lat z pięciu, ale nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, dlaczego w 2004 roku rząd Partii Pracy zdecydował o jej zupełnym zniesieniu

- mówił Cameron.

Laburzyści przewidywali, że do pracy w Wielkiej Brytanii przyjedzie 14 tysięcy Polaków, a przyjechało ponad 700 tysięcy. To karygodne niedopełnienie obowiązków przez rząd Partii Pracy

- dodał.

Bezwarunkowe otwarcie rynku pracy przez rząd Tony'ego Blaira, choć uznawane za korzystne dla gospodarki brytyjskiej, jest ostatnio coraz częściej krytykowane przez polityków obu głównych partii. Były minister spraw wewnętrznych, a potem zagranicznych w gabinetach Blaira Jack Straw nazwał je "spektakularnym błędem".

CZYTAJ TAKŻE: Brytyjczycy mają dosyć wypłacania świadczeń socjalnych imigrantom. Chcą też wyrzucać z kraju żebraków i bezdomnych

Ambasador Wielkiej Brytanii w Warszawie w latach 2003-07 Charles Crawford w artykule w środowym "Daily Mail" napisał, że polski minister spraw wewnętrznych - którego nie wymienia z nazwiska - sądził, że za decyzją bezwarunkowego otwarcia brytyjskiego rynku pracy dla Polaków krył się jakiś podstęp.

Cameron napisał w środowym "Financial Times", że rezygnacja z wprowadzenia wobec Polaków i innych "nowych" obywateli UE przejściowych ograniczeń w dostępie do rynku pracy była "ogromnym błędem". Unijne prawo dopuszcza możliwość wprowadzenia takich ograniczeń na okres maksymalnie 7 lat.

Pojawiająca się w ostatnim czasie w Partii Konserwatywnej ostra retoryka antyimigracyjna tłumaczona jest po części obawami przed dużym napływem pracowników z Bułgarii i Rumunii po 1 stycznia 2014 r., gdy ograniczenia wobec nich wygasają, a po części - rosnącą popularnością eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP).

Slaw/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych