Chyba za dużo naczytałem się w porannej prasie o złodziejstwie rządzących. W czasie wystąpienia premiera Donalda Tuska raz bowiem serce moje drgnęło. Wtedy gdy wziął głęboki oddech i zaczął:
Po sześciu latach sprawowania władzy ktoś musi ludziom Platformy prosto w oczy powiedzieć, że...
Wydawało się jasne, że dokończy: "kradliśmy, oszukiwaliśmy, zadłużyliśmy". Ale nie, pan premier delikatnie napomknął działaczy, że
dobre sprawowanie władzy wymaga absolutnie czystej intencji.
Jak na drugą kadencję i milionowe przewały dokonywane przez ludzi PO to ten przekaz jest jednoznaczny: róbcie co robicie, byle dyskretnie. Migawki pokazujące Sławomira Nowaka oklaskującego w pierwszym rzędzie przemówienie lidera wrażenie to pogłębiały.
Zresztą chyba cała Platforma lewituje gdzieś w kosmosie którego centrum jest ona sama. Interes partii to główny punkt odniesienia. Największe oklaski zbierała Hanna Gronkiewicz-Waltz dziękująca działaczom za wsparcie podczas "obrony Warszawy", pan premier dziękujący Januszowi Lewandowskiemu za unijne pieniądze, pani Elżbieta Bieńkowska gratulująca działaczom wielkiego postępu modernizacyjnego jaki dokonuje się w Polsce dzięki ich wysiłkom. Słowem pycha, szczęście, zadowolenie, poczucie, że wszystko idzie świetnie a szlak władzy znaczą sukcesy.
Przypominają się słowa towarzysza Stalina z roku 1935, rozwieszane w Sowietach na każdym kroku.
Życie stało się lepsze, towarzysze, życie stało się weselsze. A gdy życie jest wesołe, to i praca idzie dobrze.
Co tam dane o demografii, bezrobociu, emigracji, innowacji w przemyśle. Nieważne. Komu źle, kto si o Polskę na podstawie tych danych martwi - ten pewnie pisowiec, co wpatrzony w premiera jak w obrazek Stefan Niesiołowski za chwilę wykrzyczy.
Widać, że propagandyści Donalda Tuska wierzą w magiczną moc słów, pięknych kadrów i zaprzyjaźnionych telewizji.
Może więc niektórzy uwierzą panu premierowi, że głównym zarzutem wobec PO jest to, że to partia pragmatyczna, dbająca o rozwój kraju, a nie snująca wielkie nierealne plany. Jest odwrotnie - ta formacja o rozwój nie dba, a napędza ją jedynie wizja kooptacji do unijno-berlińskich elit i zniesienia ciężaru "nienormalnej polskości". Partia dbająca o kraj nie zniszczyłaby stoczni w imię interesu niemieckiego, a to zrobiła PO. I nie zarzynałaby przemysłu węglowego ze względu na żądania eko-szaleńców i niemieckiego przemysłu zarabiającego na panelach słonecznych i wiatrakach. Nie promowałaby także (w tym za granicą) wizji Polaków jako narodu zbrodniarzy.
Może też ktoś wzruszy się przypomnieniem przez pana premiera, że "za opłotkami Warszawy bieda często jest obecna". Kiedy to odkrył? I czy doniósł mu o tym Miro? Nowak? Szczurek?
Może ktoś weźmie na serio przechwałki, że nikt poza PO nie jest w stanie pchnąć Polski do przodu. Bo jeśli tak mówią ludzie, których zajmuje tylko propaganda i kręcenie lodów, to jest to szczyt pychy.
Może ktoś uwierzy, że teraz rząd będzie myślał (bo pan premier od dzisiaj to nakazał) o pracy dla ludzi i płacy dla pracujących. Kołacze się jednak w głowie myśl - dotychczas to go nie interesowało?
Może jakiś "aspiracyjny" wyborca poczuje dumę z zapewnień, że wygrywamy z innymi krajami, że jesteśmy brani za wzór. Bo jeśli tak to dlaczego młodzież od nas tak zwiewa? No dlaczego?!
Dawno nie było tak oderwanego od rzeczywistości przemówienia Donalda Tuska. I tak - przepraszam za bezpośredniość - bełkotliwego. Jakiś drugi etap, jakiś nowy skok pojawiał się w przerywnikach, ale jeśli to ma być nowe otwarcie, nowe expose, to znaczy iż PO jest w bardzo głębokim kryzysie. A sam Tusk jest tak zmęczony, tak oderwany od życia, jak nawet nie podejrzewamy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/171777-dawno-nie-bylo-tak-oderwanego-od-rzeczywistosci-przemowienia-tuska-jesli-to-ma-byc-nowe-otwarcie-to-znaczy-iz-po-jest-w-bardzo-glebokim-kryzysie