Niestrudzony poseł PO Andrzej Halicki kolejny raz zafundował widzom - tym razem TVN24 - festiwal hipokryzji i zakłamania. W czasie audycji przekonywał, że nie ma dziś potrzeby powołania komisji śledczej, która miałaby zbadać kolejną aferę PO, aferę korupcyjną. Zdaniem Halickiego nie jest to dobry pomysł.
W parlamencie nie zasiadają śledczy czy prokuratorzy
- tłumaczył Halicki.
Zapomniał jednak zdaje się, że jego partia w dziedzinie śledztw sejmowych ma wiele praktyk, doświadczeń i dokonań. To przecież jego koledzy partyjni rozpętali piekło po wyborach w 2007 roku, organizując komisje śledcze, które miały znaleźć coś, cokolwiek, na poprzedników. To przecież jego koledzy przez lata wałkowali w sejmowych śledztwach fikcyjne publicystyczne zarzuty rodem z "Gazety Wyborczej". Nawet im się nie udało.
Co więcej, to sam Halicki obecnie prowadzi postępowanie - a jakże w Sejmie - którego celem jest postawienie przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego. Były premier miałby odpowiadać za rzekome złamanie prawa, którego nie dopatrzyła się ani komisja śledcza pracująca pod dyktando PO i "GW", ani prokuratura. Jednak dzielny śledczy Halicki widzi w działaniu Kaczyńskiego coś niezgodnego z prawem. On widzi najlepiej.
Sprawą afery korupcyjnej nie chce się natomiast zająć. Zapewne z obawy przed tym, czego sejmowi śledczy mogliby się doszukać. Wszak na powołanie samych posłów PO do takiego ciała zgody Platforma nie dostanie. A i haniebne sztuczki znane z czasów komisji hazardowej mogłyby tym razem nie przejść. Sprawa korupcji bowiem zbyt poważna i ogólnonarodowa, by dało się pytać w tej sprawie krzeseł o cokolwiek.
Lepiej więc wskazywać, że nie ma o czym mówić, a komisja śledcza nie jest dziś potrzebna.
Przecież usłyszał pan bardzo wyraźnie odpowiedź, że w parlamencie nie zasiadają śledczy czy prokuratorzy. Tego rodzaju praca dzisiaj musi być wykonana właśnie przez te instytucje po to, żeby doprowadzić tę sprawę do końca
- mówił Halicki dociskany przez Jacka Kurskiego pytaniem, czy PO poprze pomysł powołania komisji śledczej.
Trudno się dziwić Halickiemu. On wie, że można liczyć na to, że CBA i prokuratura w pewnym momencie się opanują, a media nie będą pytać o odpowiedzialność polityczną. Po co więc narażać się na stres i nieprzyjemności? Lepiej udawać, że sprawy nie ma. Jak będzie trzeba zawsze można zrobić jakąś rekonstrukcję...
Halicki o aferze korupcyjnej mówić wiele nie chciał, ale znalazł w sobie słowa gorzkiej krytyki. Jednak nie dotyczyła ona wieloletniej atmosfery przyzwolenia na korupcję, której efekty właśnie widać. Poseł PO wolał atakować... rządy PiSu.
Halicki przekonywał, że afera korupcyjna to dowód na to, iż służby działają skutecznie.
Dowiadujemy się wtedy, kiedy jest zatrzymanie albo postawienie zarzutów, a nie tak jak było za czasów PiS, kiedy afery wymyślano
- mówił. Zapomniał jednak, że również afera korupcyjna - jak większość poważnych afer ujawnianych ostatnio - jest prowadzona jeszcze od czasów, gdy CBA kierował Mariusz Kamiński, z którego zrobiono symbol strasznych PiSowskich czasów.
Tak właśnie wyglądało to "wymyślanie afer" za czasów PiS, że obecnie ludzie lądują w więzieniach. Jednak lądują późno - przez lata praktyki korupcyjne były tolerowane przez rząd Tuska.
Sprawa początków afery, jaką właśnie ujawniło CBA, sięga wielu lat wstecz. Pytanie co się działo przez te lata. Jak działało państwo Tuska, skoro o możliwych praktykach korupcyjnych wiadomo było już wtedy? O refleksję Halickiego na ten temat zapewne trudno.
Podzielił się on za to inną refleksją. Odnosząc się do wspomnianej procedury dot. postawienia Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu poseł PO mówił, że były premier powinien odpowiedzieć m.in. za rozporządzenie, które dawało prawo jednemu z ministrów nadzorowania służb, które mu nie podlegały.
To kolejna kompromitacja posła Halickiego. Zgodnie z prawem Prezes Rady Ministrów ma prawo scedować na ministra część swoich obowiązków i zadań. Co więcej, w obszarze służb Donald Tusk czyni to od kilku lat. Obecnie - o czym Halicki zapewne wie - obowiązuje rozporządzenie z lutego 2013 roku, które przekazuje nadzór nad służbami specjalnymi w Polsce szefowi MSW. Bartłomiej Sienkiewicz odpowiada za kontrolę m.in. SKW i SWW. Tymczasem minister spraw wewnętrznych nie ma z mocy ustawy żadnego uprawnienia do zajmowania się służbami wojskowymi. Czyli - zgodnie z logiką przyjętą przez Halickiego i PO - Tusk za to rozporządzenie również powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.
Ciekawe, kiedy Halicki z takim wnioskiem wystąpi...
Andrzej Halicki od dawna udowadnia, że jest wiernym żołnierzem swojej partii. Bez względu na rozum, bez względu na koszty honorowe, jakie trzeba ponieść. Jest w stanie powiedzieć i wytłumaczyć wszystko. Widząc takie postawy, jak Halickiego, Niesiołowskiego, czy Biernata można sądzić, że Donald Tusk nie jest liderem partii politycznej. On zdaje się buduje sektę...
----------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------
Koniecznie zajrzyj do naszego sklepu wSklepiku.pl!
Znajdziesz tam mnóstwo ciekawych książek, audiobooków, poradników oraz bardzo atrakcyjne gadżety portalu!
Zapraszamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/171655-komisja-sledcza-niepotrzebna-a-zly-jak-zwykle-jest-pis-halicki-w-drodze-na-szczyt-hipokryzji-daleko-nie-ma
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.