Tak się złożyło, że miałam okazję uczestniczyć w Marszu Niepodległości w ubiegłym, ale i w tym, 2013 roku. Scenariusz wydarzeń okazał się, o dziwo, podobny. Kiedy znaleźliśmy się na Marszałkowskiej między Wilcza i Hożą, rozległy się krzyki i w niebo wypaliły pierwsze race. Podobnie jak rok temu, zobaczyłam kilkunastu zadymiarzy w kominiarkach lub z zasłoniętymi afaratkami twarzami, niektórzy już pijani, inni z puszkami piwa w ręku. Kiedy przed rokiem poprosiłam Straż Marszu, żeby ich albo uspokoili, albo wykluczyli z pochodu, zafrasowany młodzieniec odpowiedział: ”Pani wie, co by się działo, gdybym ich o to poprosił?”
W tym roku zadyma rozpoczęła się na ulicy księdza Skorupki, równoległej do Marszałkowskiej, w pewnej odległości od samego Marszu. Podobno z dachu squotu rzucane były w stronę przechodzących dołem ludzi petardy i kamienie. Kiedy podeszłam bliżej, zobaczyłam prawdziwe pobojowisko, mnóstwo chętnych do rozróby. Przyjechała karetka pogotowia, zaczęła się nerwowa bieganina. Straż Marszu oddzieliła zadymiarzy od pochodu - była bardziej zdecydowana i bardziej skuteczna niż w ubiegłym roku – ale to było za mało, a zareagowano zbyt późno.
Drugim punktem zapalnym, zresztą w dosłownym tego słowa znaczeniu, była kontrowersyjna, tandetna i szpetna konstrukcja na Placu Zbawiciela, która została przez zamaskowanych szalikowców podpalona. Co ciekawe, znajdowała się ona nieco z boku trasy Marszu. Słynna „Tęcza” miała być symbolem tolerancji, a stała się oczywistym znakiem nietolerancji i opresji mniejszości nad większością mieszkańców Warszawy. Prezydent Hanna Gronkiewicz - Waltz już zapowiedziała odbudowę Tęczy.
Moje pytanie brzmi: czy warto restaurować za 70 tys. złotych z pieniędzy podatników konstrukcję, która spotyka się z wielkim oporem społecznym i w przyszłości będzie budziła jeszcze więcej emocji? Czy władze nie powinny raczej tonować nastrojów obywateli i unikać sytuacji konfrontacyjnych, potencjalnie niebezpiecznych dla mieszkańców miasta? Przed rosyjską ambasadą przy Belwederskiej nie było ani policji, ani Straży Marszu. Zadymiarze przewrócili budkę strażniczą, ale nie wdarli się na teren ambasady. Nie doszło więc, jak wciąż powtarzają media prorządowe, do żadnego „pogwałcenia eksterytorialności ambasady”, lecz do aktu wandalizmu, dokładnie takiego, jak w przypadku Tęczy. A może warto zastanowić się przy tej okazji, dlaczego tak się stało i jakie nastroje społeczne odzwierciedla ów akt wandalizmu? Czy nie powiększającą się od 2010 roku społeczną frustrację, która – widzę to za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do Warszawy – ciągle narasta? A może władze kraju, rząd, prezydent, parlament powinny prowadzić taką politykę zagraniczną wobec Rosji, aby wzbierającej fali frustracji zapobiec?
A więc, po pierwsze, zawiodły władze. Jeśli rzecznik rządu Paweł Graś twierdzi w wywiadzie, że „nie widział powodów do dodatkowego zabezpieczenia rosyjskiej ambasady, bo do tej pory nigdy nic złego się nie działo”, to zasługuje na dymisję. Po drugie, jeżeli scenariusz tegorocznego Marszu do złudzenia przypominał ubiegłoroczny, zakończony żądaniami władz, aby Ruch Narodowy zdelegalizować, istnieją przesłanki, aby myśleć o kolejnej prowokacji. Ale jeśli władze PO rzeczywiście zaangażowały się w prowokację, mają teraz twardy orzech do zgryzienia. Po pierwsze, Rosjanie zaraz potem obrzucili polską ambasadę w Moskwie petardami i kamieniami, pojawił się też baner „Rosja od Warszawy do Port Artur”. I teraz to jej, władz, kolej, aby oczekiwać od Rosji podobnych „wyrazów najgłębszego ubolewania”, jakie niedawno sami złożyli. Po drugie, Rosja eskaluje żądania, i mogą się one przełożyć na restrykcje gospodarcze – Rosjanie chcą wprowadzić swoje służby kontrolne do polskich zakładów przetwórczych, produkujących na eksport - będą musieli sobie z tym radzić. Mówi się także o embargu na polskie owoce i warzywa.
Widać jasno, że mundurowi nie byli przygotowani do starć, zarówno ze squottersami jak i zadymiarzami przed rosyjską ambasadą. Owszem, Stowarzyszenie Marszu Niepodległości prosiło, aby policja monitorowała wydarzenia z daleka, ale służby policyjne, zwłaszcza po doświadczeniach sprzed roku, powinny być na niekorzystny rozwój akcji przygotowane. I tłumaczenie, że organizatorzy powinni byli zrobić to czy tamto, w żaden sposób nie usprawiedliwia policji. W demokracjach, w USA czy w Wielkiej Brytanii to policja jest odpowiedzialna za „public order”, pilnowanie spokoju podczas demonstracji. I jeśli dochodzi do zamieszek, to ona zbiera cięgi. Razem z organizatorami ustala bezpieczną trasę, umawia się – jak podczas zawsze krwawego Orange March, że pod katedrą św. Patricka w Belfaście unioniści nie będą bić w bębny, żeby nie drażnić irlandzkich katolików, etc. I jeśli mimo wszystko dochodzi do jakichś starć, odpowiada za nie policja. A dlaczego by nie pójść śladami Anglików, którzy już uporali się ze swoimi futbolowymi chuliganami? Zidentyfikować - nazwisko, adres - a przed Marszem zamykać prewencyjnie lub w jakiś inny sposób uniemożliwiać obecność szalikowca w wydarzeniu? Przecież to jest do zrobienia.
A teraz czas na wnioski: tak, po części zawinili organizatorzy, którzy poprosili policję o zrobienie kroku do tyłu, bo – jak to ludzie młodzi – przyjęli jedynie wersję optymistyczną Marszu. Z wystąpień na Agrykoli wynika także, iż nie ma tam jeszcze prawdziwych liderów - jeden Krzysztof Bossak wiosny nie czyni - zdolnych do zdiagnozowania sytuacji, i sformułowania programu Ruchu Narodowego, oraz aktywistów, którzy zdawaliby sobie sprawę z mechanizmów funkcjonowania państwa czy demokracji. Najwyraźniej nie wiedzą, że Nigel Farage i UKIP, Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa postawili na demokrację pośrednią, na zdobywanie coraz większej liczby posłów, europosłów, nie marsze z zadymami, ale wchodzenie w polityczny mainstream. I, zwłaszcza wobec chwiejności szefa konserwatystów, Davida Camerona, ten pomysł wypalił. Stowarzyszenie Marszu Niepodległości nie wyciągnęło nawet wniosków z tego, że jeśli długi pochód tak łatwo zakłócić, może warto poprzestać na wiecu, z wystąpieniami, koncertami, albo – jak proponował któryś z naszych publicystów - „marszu gwiaździstym”, czyli krótkim przejściu kilku strumieni ludzi do punktu docelowego?
Tak, PiS podjął rozsądną decyzję, przenosząc uroczystości Święta Niepodległości do „prastarej stolicy Polski”, do Krakowa. Ani władzom PO, ani mainstreamowym mediom nie udało się obciążyć go winą za zamieszki. Oczywiście, próbowano to robić, twierdząc jak „GW”, że „sprawcy zajść, to ideowe dzieci PiS”, co jest oczywistą bzdurą. Nie udało się, a w każdym razie nie w pełni, zaprezentować Platformy jako stabilizatora spokoju przeciw rozbestwionym gromadom z PiSu. Tym razem PiS wyszedł z konfliktu obronną ręką – co nie znaczy, że powinien teraz spocząć na laurach. Wręcz przeciwnie. Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, Ruch Narodowy, uczestnicy pochodu, to kilkadziesiąt tysięcy antysystemowej młodzieży, którą należy jakoś „zagospodarować”. Bo tylko PiS ma na to szansę. Ten ruch może przynieść społeczne korzyści, ale może także przerodzić się w siłę niebezpieczną, destrukcyjną.
Kto tymczasem skorzystał z tegorocznego Marszu Niepodległości? Pan prezydent przejął narrację niepodległościowców i przemaszerował z wieńcami od pomnika kardynała Wyszyńskiego do Romana Dmowskiego. Już zapowiedział skierowanie do Sejmu projektu ustawy o zakazie zakrywania twarzy uczestników pochodu, którą poprą wszystkie ugrupowania partyjne. I tę inicjatywę zapisze oczywiście na swoje konto. Pani prezydent Warszawy już zapowiedziała akcję „Kwiaty na Tęczę” i wielu młodych użytecznych idiotów, już zameldowało się tam z wiązankami. PiSowi pozostała odpowiedź na pytanie: jak zagospodarować tych młodych ludzi, którzy dziś na oślep, nie myśląc o konsekwencjach, ale często z dobrą wolą i odważnie, protestują przeciw establishmentowi?
Komentarz ukazał się na portalu SDP.PL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/171359-rola-sluzb-mundurowych-jest-zapewnienie-porzadku-jesli-w-czasie-marszu-niepodleglosci-doszlo-do-starc-odpowiada-za-nie-policja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.