Jacek Poniedziałek czuje wielką krucjatę ciemnogrodu. A więc Kaczyński znów namieszał w teatrze…

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
screenshot z YouTube
screenshot z YouTube

Ciekawej rzeczy dowiedziałem się tego poranka. Protest kilku widzów w teatrze w Krakowie nie był, jak byście mogli sobie wyobrażać Drodzy Czytelnicy, jedynie jednorazową reakcją oburzonych tandetą widzów. Oj nie! To kolejny krok faszyzacji Polski, która pod butem, tak, tak, Kaczyńskiego idzie po władzę.

Tylko czekałem jak nasi przodownicy postępu połączą ze sobą powodujące ciary na plecach fakty. Na szczęście ich przenikliwość, błyskotliwość i wyssana z mlekiem matki antykołtuńska wrażliwość pozwoliła zrozumieć sens protestu widzów na spektaklu Jana Klaty. Pewnie zastawiacie się Państwo co pchnęło tych „zacofanych prostaczków” do zakrzyczenia aktorów kopulujących ze sceną. Czy to jedynie zniesmaczenie tandetą ze znakomitymi aktorami w głównych rolach, o której pisał Piotr Zaremba wczoraj na tym portalu? Czy może zwykły wyskok lubujących się oglądać na You Tube wichrzycieli i zaplutych karłów reakcji nie rozumiejących idei Związku Tęczowych Republik Europejskich? Cóż, w końcu udało się tą prawdę odkryć. Wszystko dzięki Jackowi Poniedziałkowi, który nie raz wyprowadzał nas z doliny oszołomstwa.

Przyznam się bez bicia, że nie chciałem nawet sytuacji w Teatrze w Krakowie komentować. Nie jestem zwolennikiem polemiki z nielubianymi artystami poprzez przerywanie przedstawień filmów czy koncertów, i podzielam w całej sprawie stanowisko Piotra Zaremby. Jednak trudno chować do szuflady klawiaturę, gdy czyta się wynurzenia takich gigantów obiektywizmu jak Poniedziałek. Co bowiem pisze aktor na swoim blogu portalu nazywanego ( homofobia niezamierzona!) parówkowym? Otóż pisząc o wydarzeniach w Krakowie aktor zaczyna tekst od…, dum, dum, dum, suprise!!!! J.A.R.O.S.Ł.A.W.A K.A.C.Z.Y.Ń.S.K.I.E.G.O! Tak jest! Bogeyman znów wychodzi z szafy!

Kiedy Jarosław Kaczyński na początku lat dziewięćdziesiątych organizował marsze przeciwników ówczesnego prezydenta Wałęsy, który w odpowiedzi na zarzuty tego pierwszego, że nie pali się do dekomunizacji wywalił go z funkcji szefa swojego gabinetu, nikomu chyba do głowy nie przyszło, że ta głęboka frustracja jednego człowieka będzie miała tak przerażające skutki. Że doprowadzi nas kiedyś do wrzenia przypominającego chwilę tuż przed jakimś wielkim wybuchem, przesileniem, rewolucją, wojną prawie.

pisze zatroskany aktor z na szczęście jeszcze nie spalonego teatru. Adam Hofman nie doniósł bowiem Kaczyńskiemu jeszcze pochodni z Krakowskiego Przedmieścia, którą podjarano tęczę na Placu Zbawiciela. Tęcza, ta tęcza, pod którą kwiaty składa Edzia i ambasador Szwecji ma jednak wiele z niespalonym jeszcze przez antysemitów, katolików, Kaczyńskiego i Ligę Polskich Rodzin ( ten demon też wyszedł z szafy!) z protestem w Krakowie.

Patrząc na płomienie spalonej wówczas kukły prezydenta, nie widzieliśmy w nich jeszcze zarzewia tego gigantycznego pożaru, który dziś nas trawi, choćby niedawno na Placu Zbawiciela w Warszawie.

dodaje Poniedziałek w ten niedzielny poranek. Szybko przypomina inne przykłady pełzającego faszyzmu, Kaczyzmu czy może jednak Giertych…, a zaraz przecież dziś to ziom Radka i Donka, a więc,…no dobra katolicyzmu. Aktor pisze więc o prześladowaniach w ciemnej jak dusza Polaka Polsce. Kaczyński protestując dwie dekady temu przeciwko Wałęsie doprowadził więc, że Nieznalska i prześladowana za żydowskość Andy Rotenberg dostali różańcem po pupie za „Pasję”, LPR-y ( nie żadne pogotowie ratownicze) i PiSiaki protestowały przeciwko galeriom z Janem Pawłem II pod rzeźbą, i na dodatek, uwaga bo to perełka, OBLANO CZERWONĄ FARBĄ POSĄG GENERAŁA ŚWIERCZEWSKIEGO! Po zestawieniu prześladowania pomnika czerwonego siepacza i mordercy z prześladowaniem Nieznalskiej, Poniedziałek idzie jeszcze dalej:

protest fanatycznych wiernych pod siedzibą Centrum Sztuki Współczesnej i w jego wnętrzu, gdzie pokazywana była „Adoracja Chrystusa” Markiewicza, protest, który był swego rodzaju okupacją, agresją niemal uniemożliwiającą odwiedzającym zapoznanie się z tą i innymi pracami i zakończony oczywiście obrzuceniem projektora i ściany jajkami i farbą, aż wreszcie zorganizowany przez środowisko Gazety Polskiej atak na Stary Teatr w Krakowie, czyli przerwanie przez kilkudziesięciu wyznawców jedynej prawdy spektaklu Jana Klaty „Do Damaszku”. Swoją drogą przywódcą tej żenującej intifady, w każdym razie najgłośniej wykrzykującym i wygrażającym aktorom jej uczestnikiem, okazał się fotograf dawniej związany z tą sceną, dawniej, czyli w czasach, w których była prawdziwie polska, narodowa i święta. Bo teraz jest ladacznicą. Wybitna polska aktorka stała na scenie i słuchała, że jest k…wą, a wybitny aktor, że jest zdrajcą.

Dlatego Poniedziałek rzekł „wara”! Od czego „wara”? Od wolności i artystów, „wara” od ich kultury „wara” i „wara” od spektakli Klaty. I o ile mogę się zgodzić, że za prywatne pieniądze każdy artysta może sobie robić co chce, i ja rzeczywiście się od niego „odwaruje”, to histeryczny felieton Poniedziałka o „ultrakatolickim terrorze” komentuje z innego powodu. Znów bowiem nasze „oświecone” elity pokazały jaki jest ich obraz świata. A nie jest on specjalnie skomplikowany. W końcu winowajca zawsze jest jeden:

Czy nie o to właśnie chodziło, żeby się znowu wykazać przed Najjaśniejszym Przywódcą i zameldować „wykonanie zadania”?

kończy swój felieton Jacek Poniedziałek. I jak poważnie traktować ludzi, których jedyną odpowiedzią na wszelkie bolączki świata jest jeden człowiek? I dziwią się, że debata publiczna schodzi po poziomu felietonów profesorki Środy…

 

CZYTAJ TAKŻE: Skandal w Teatrze Starym. Zniesmaczeni widzowie zbojkotowali sztukę. Spektakl przerwano. Jan Klata do gości: "Wynoście się stąd!". WIDEO

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych