Tym razem Bartłomiej Sienkiewicz nie próbował już obarczyć winą za zamieszki w Święto Niepodległości Prawa i Sprawiedliwości. Czyżby dotarło do niego, że podległe mu służby nie zachowały się, jak należy?
CZYTAJ WIĘCEJ: Bartłomiej Sienkiewicz broni się przez atak: Sprawcy zamieszek w Warszawie "to ideowe dzieci PiS"
Jednak minister spraw wewnętrznych wciąż nie ma sobie nic do zarzucenia i podkreśla, że reakcje na to co się wydarzyło są zbyt histeryczne.
Zarówno rok jak i dwa lata temu te wydarzenia były o wiele bardziej brutalne. (...) Drugi aspekt to fakt, że mamy do czynienia ze zdeterminowanymi chuliganami, którzy są gotowi zepsuć każde święto. To nie tylko problem Warszawy, także Rzymu, Paryża, Berlina, Sztokholmu. Cierpimy na tę samą chorobę państw demokratycznych
- tłumaczy minister.
Sienkiewicz dodał, że zajść na trasie było o wiele więcej, jednak opinia publiczna nie jest ich świadoma, gdyż nie były one sfilmowane.
Policja z wieloma takimi incydentami w trakcie marszu sobie radziła, dusząc je w zarodku. W squacie i przy placu Zbawiciela nie zdążono z reakcją
- próbuje wyjaśniać Sienkiewicz. Dodaje, że takie rzeczy podczas manifestacji się zdarzają.
Jednak zdaniem ministra trudno było zapobiec incydentom przy ambasadzie, gdyż nikt nie był w stanie przewidzieć, "że można zaatakować placówkę obcego państwa."
Korzystaliśmy z doświadczeń wielu europejskich policji i wszyscy mówią to samo: barierki, rząd policjantów budzą agresję. Ona rozlewa się silniej i ma bardziej niszczące skutki. Chroniliśmy główne wejście do ambasady, ale trasa nie zależy od policji
- mówi Sienkiewicz. Minister zapomniał jednak dodać, że trasa marszu była policji znana - a więc niektóre zachowania można było przewidzieć, a w konsekwencji - miejsca zabezpieczyć.
Przy tak dużej manifestacji i tak zdeterminowanych chuliganach incydenty są nieodłączną częścią wydarzeń. One zostaną dokładnie opisane, zostaną wyciągnięte wnioski, będziemy ograniczać je w przyszłości.
Sienkiewicz tłumaczy także zajście, które miało miejsce na pl. Zbawiciela:
Tam było 60 agresywnych osób i jeden radiowóz. Policjanci nie byli więc w stanie interweniować wobec takiej przewagi. Siły zostały podciągnięte późno, to jeden z dwóch incydentów, gdy reakcja była zbyt późna.
Jednak nie wyjaśnia już, dlaczego te siły zostały przyciągnięte za późno.
Minister chwali także ogólne zabezpieczenie Święta Niepodległości przez siły porządkowe
Zwracam uwagę, że 16 tys. osób w pochodzie prezydenckim przeszło spokojnie i radośnie bez najmniejszego incydentu. Bez żadnych zakłóceń odbył się bieg niepodległości. Na terenie całej Polski odbyło się 500 imprez i tylko w jednym mieście wojewódzkim doszło do incydentu. Mamy do czynienia z jedną manifestacją. Nie po raz pierwszy w Polsce narodowa prawica przyciąga bandyterkę, chuligaństwo. (...) Być może (...) doszło do pewnych niedociągnięć. Ale robienie narodowej tragedii, bo spłonął łuk na placu Zbawiciela, uważam za przesadę.
Po raz kolejny Bartłomiej Sienkiewicz zapewnia, że nie widzi powodów, aby podać się dymisji w związku z zajściami 11 listopada.
mc,TOK FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170947-sienkiewicz-byc-moze-doszlo-do-pewnych-niedociagniec-robienie-narodowej-tragedii-bo-splonal-luk-uwazam-za-przesade
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.