Wzruszające wspomnienia Małgorzaty Tusk. Zobacz zdjęcie śliniaczka, który „wyhaftował Donek dla swojego synka”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Dużo smakowitych kąsków z książki Małgorzaty Tusk "Między nami" opublikowano jeszcze przed jej premierą. Ale, wiele jeszcze pozostało do opublikowania… Nas urzekło zdjęcie śliniaczka, który „wyhaftował Donek dla swojego synka”. Jak pisze żona premiera, czas pierwszej ciąży był dla Tusków szczególny.

Nie interesowało mnie, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Wtedy nie było USG, więc nikt sobie nie zaprzątał tym głowy. Mama i teściowa powtarzały, że najważniejsze, żeby dziecko było zdrowe, więc ja też tak uważałam. (…) Michał urodził się 9 sierpnia. Poród był ciężki, trwał dwanaście godzin. (…) Kazali mi zostać w szpitalu przez tydzień. Ojców nie wpuszczano wtedy na oddział, więc gromadzili się pod oknami i wywoływali swoje żony

- z opowieści premierowej wynika, że to właśnie wtedy mogło powstać wzruszające rękodzieło.

Donek przyjeżdżał codziennie rowerem i coś tam krzyczał: kiedy wyjdziemy, jak się czujemy i że znowu są zamieszki - był sierpień, czyli rocznica.

Gdy odbierał nas ze szpitala, trzymał Michała na sztywnych rękach, bardzo nieporadnie, i widać było, że jest równocześnie bardzo dumny i bardzo przestraszony. Dla nas, matek, małe dziecko ma w sobie coś cudownego i metafizycznego, tym bardziej więc może takie wydawać się facetowi, który nie przeżywa ciąży i nie am pojęcia, co to znaczy urodzić. Dla niego to prawdziwy cud

- a dla nas (nie ma w tym ani krzty drwiny) taki uzdolniony tata to cud. I ma fach w ręku. Nie musimy się już nawet domyślać co premier będzie robił na emeryturze…

Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych