Najpierw odwracają się od Polski, a potem się skarżą, że "11 listopada jest zawłaszczany przez opozycję"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Polskie Radio
Fot. Polskie Radio

Grzegorz Schetyna wzbił się na wyżyny swojej asertywności na kierunku Wschodnim. W jego ocenie nota z wyrazami ubolewania w związku z incydentem przy ambasadzie rosyjskiej powinna wystarczyć.

Chcielibyśmy, żeby wystarczyła ta nota z wyrazami ubolewania. Jednak nie mam pewności, że tak będzie. Sprawa nabrzmiewa. Rosjanie wykorzystują to, co stało się przedwczoraj w Warszawie do pokazania Polski w złym świetle. To jest problem w relacjach polsko-rosyjskich. Mamy kłopot

- mówił Schetyna w Polskim Radiu.

W jego ocenie Rosja gra w tej sprawie, wzmacniając emocje.

Nagłośnili to, bo proszę zobaczyć, jaka jest reakcja rosyjska. Oni zaczęli chronić ambasadę polską w Moskwie. Rosjanie są w Radzie Europy poddawani kontroli w kwestii łamania praw człowieka, nacjonalistycznych ekscesów, ataków wobec manifestacji gejów i lesbijek. Dziś to Rosjanie są ofiarami i skrzętnie to wykorzystują. (...) Dlatego musimy bardzo - z jednej strony jak robi MSZ złożyć wyrazy ubolewania i przeprosić - a z drugiej strony zrobić wszystko, by takie ekscesy się nie powtórzyły

- tłumaczył Schetyna.

Dodaje, że "wyrazy ubolewania i przeprosiny wystarczą".

Nie możemy przedłużać tego festiwalu i stawiać się w roli winnego. Stała się rzecz zła, musimy wyciągnąć wnioski, musimy pociągnąć do odpowiedzialności osoby winne. Jednak musimy myśleć o przyszłości, musimy opracować takie projekty prawne, żeby nie było szansy, by takie rzeczy się powtórzyły

- tłumaczył były marszałek Sejmu.

W ocenie Schetyny w czasie organizowania Marszu mogło dojść do złego opracowania trasy.

Nie powinno być zgody na Marsz nieuzgodniwszy trasy, która nie daje gwarancji bezpieczeństwa

- mówił Schetyna, wskazując, że trasa wiodąca obok ambasady Rosji w Warszawie była błędna.

Polityk wskazuje, że obecnie mamy za mało wiedzy o tym, jakie stanowisko prezentowała policja w sprawie trasy Marszu.

Poczekajmy na raport MSW. Wtedy będziemy mogli to oceniać. (...) Uważam, że nie powinno być zgody na przemarsz tak blisko budynku ambasady rosyjskiej. Taka odległość kusi i może być pretekstem do tego, by wydarzyło się coś złego. I wydarzyło się coś złego. Szczególnie, że ten obraz był bardzo dramatyczny i oglądany na całym świecie. On pokazywał zły wizerunek naszego kraju

- tłumaczy były szef MSWiA.

Wrócił do sprawy obietnic organizatorów Marszu Niepodległości, zgadzając się jednak z tym, że to policja ma zabezpieczać bezpieczeństwo Polaków.

Policja ma gwarantować miastu i mieszkańcom bezpieczeństwo. Mamy małą wiedzę, jak wyglądała sytuacja. Poczekajmy na raport MSW, żeby może było oceniać tę sytuację. Dziś wszyscy ferują wyroki i oskarżają, bo te zdjęcia były dramatyczne. Nikt nikogo nie zwolni z odpowiedzialności, ale chcę, żebyśmy mieli wiedzę, jak dochodziło do tych decyzji, do tej zgody

- tłumaczy Schetyna.

Prowadząca rozmowę przytoczyła jednak słowa Bartłomieja Sienkiewicza oraz jego zastępcy, którzy kilka dni przed Marszem Niepodległości zapewniali, że w tym roku będzie spokojnie. Wskazywała, że w ten sposób wzięli na siebie odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie.

Założyli, że nie zdarzy się nic złego. Czasami tak bywa. Musimy zrobić wszystko, by wyeliminować te wydarzenia w przyszłości. Musimy mieć wiedzę odnośnie tych wydarzeń. To kwestia najbliższych dni

- dodaje Schetyna.

Odnosząc się do słów Donalda Tuska, który winą za incydenty z 11 listopada obarczył PiS i Jarosława Kaczyńskiego, którzy w tym roku świętowali w Krakowie, Schetyna mówił:

To język opozycji, ten ton agresji. Sporo było takich akcentów agresywnych 11 listopada. To nie było święto, na tej demonstracji, niepodległości. (...) Uważam, że PiS w bardzo sprytny sposób uniknął obecności w Warszawie. Kaczyński był w Krakowie, żeby pokazać, że nie ma nic wspólnego z ekscesami warszawskimi. To było sprytne, ale to wszystko, co działo się na ulicach jest symbolem tego, co dzieje się w Polsce od miesięcy, czy od kilku lat, gdy opozycja w sposób bardzo agresywny atakuje koalicję rządową.

Dodaje, że widzi, że Święto jest używane do... atakowania koalicji:

Źle się stało, że święto 11 listopada jest zawłaszczane przez opozycję, w celu ataku na rządzących i Platformę Obywatelską. To jest zły obyczaj, ale to się dzieje od kilku lat. Następuje zawłaszczanie tego święta przeciwko komuś. (...) Proszę zobaczyć, jaki był zestaw haseł na tej demonstracji. One były agresywne wobec rządu, polityków koalicji rządzącej. To nie jest święto radości.

Schetyna wskazuje, że delegalizacja organizacji, które organizują Marsz Niepodległości, jest ostatecznością.

Na koniec dziennikarka mówi również, że "wróble ćwierkają, że Schetyna wyjdzie z PO wraz z kilkudziesięcioma osobami".

Nie słyszałem tych wróbli. (...) Czytam gazety, jesteśmy przed zjazdem, przed zakończeniem wyborów w Platformie

- tłumaczy.

Pytany czy spodziewa się, że Donald Tusk będzie chciał go dobić, czy też premier będzie czekał, aż rozpłynie się on w niebycie, mówi:

Nie biorę pod uwagę żadnego z tych rozstrzygnięć. Chcę rozmawiać o przyszłości Platformy Obywatelskiej, która jest na zakręcie przed prostą, która prowadzi do czterech kolejnych wyborów. (...) Będzie rozmowa na kongresie na Radzie Krajowej.

Dodaje, że to, co jest niezbędne, to jest rozmowa o przyszłości partii. Zapewnia, że on ma pomysł na partię.

KL

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych