Okazuje się, że w poziomie żenującej, drewnianej jak poczucie humoru Najsztuba i prymitywnej propagandzie obecna władza nie ma sobie równych. Naprawdę zaczynam tęsknić za ironią i diabelską bezczelnością Leszka Millera, który przynajmniej sprawiał wrażenie mistrza kłamstwa.
W filmie „Kasyno” Martina Scorsese bohater grany przez Joe Pesci wychodząc z sądu mówi kąśliwie do dziennikarzy: „uważajcie na skórkę od banana, ktoś się poślizgnie i będzie na mnie”. Błyskotliwym jak Jaruś Kuźniar od razu zaznaczam, że dobrze wiem, kim był Nicky Santoro, i nie porównuje do gangstera z Las Vegas prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Niemniej jednak sytuacja przedstawiona u Scorsese doskonale obrazuje to, co widzimy w ostatnich dniach w Polsce.
Gdy obserwowałem płonącą tęczę i budkę przed rosyjską ambasadą przez głowę przemknęła mi oczywiście myśl, że medialni bulteriery Donalda Tuska półgębkiem będą obwiniać za wydarzenia prezesa PiS, który obchodził Święto Niepodległości nie tyle na ulicach Warszawy z dala od płonących miejsc, ale wręcz w innym mieście. Pomyślałem wówczas, że pewnie Tomasz Lis wysmaży na blogu patetyczny list o moralnej odpowiedzialności opozycji, która kwestionuje władzę najnowocześniejszego premiera na świecie, a Waldemar Kuczyński uzna, że ogień na marsz przyniósł olimpijczyk Hofman z pochodni, którą Kaczor niósł na Krakowskim Przedmieściu, gdy rok temu organizował faszystowski zamach na Pałac Prezydencki. W końcu czytając publicystykę niektórych odłamów narodowych organizacji z marszu, można się przekonać, że miłość do Władimira „katechona” Putina jest na tyle silna, że to na pewno nie oni sprowokowali zajścia pod ambasadą matki Rosji. Takie wnioski z pewnością wyciągnąłby niejedna gwiazda żurnalistyki nad Wisłą, która by poczuć przypływ adrenalinki zamiast „Martwego zła” zapodaje na DVD konferencje zespołu Macierewicza.
Jednak nawet moja znudzona poziomem polskiej polityka głowa nie pomyślała, że o działania chuliganów, Kaczyńskiego będą posądzać najwyższe osoby w Polsce i ( oczywiście zawsze przyjaźni i kochający nasze barwy narodowe) żołnierze Władimira Putina. Okazuje się jednak, że w poziomie żenującej, drewnianej jak poczucie humoru Najsztuba i prymitywnej propagandzie obecna władza nie ma sobie równych. Naprawdę zaczynam tęsknić za cyniczną ironią i diabelską bezczelnością Leszka Millera i jego ekipy, którzy przynajmniej sprawiali wrażenie mistrzów kłamstwa. Zarówno minister Sienkiewicz jak i dziennikarscy klakierzy Partii, Tej Partii, w ostatnich dniach przechodzą wszelką granicę obciachu, jednocześnie odsłaniając swoją głęboką jak głębia w tekstach Marii Peszek pustkę. Wiem, że jedynym sposobem Tuska na utrzymanie wysokiego poparcia przez lata było straszenie PiSem. Jednak kilkanaście ostatnich sondaży pokazało, że ta strategia bezpowrotnie odeszła.
Liczyłem, że pijarowcy PO wymyślą nowy sposób na ratowanie premiera i jego drużyny bez pierścienia. Ostatnie dwa dni powodują, że nawet taki smoleński agnostyk i człowiek daleki od wiary w teorie spiskowe jak piszący te słowa, zaczyna wierzyć w celowe prowokacje 11 listopada, które miały posłużyć do medialnej akcji przeciwko opozycji. Szczególnie, że prymitywizm narracji po marszowej jest tak wielki, że mógł on wyjść tylko od jednej, konkretnej ekipy…
------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------
Koniecznie zajrzyj do naszego sklepu wSklepiku.pl!
Znajdziesz tam mnóstwo ciekawych książek w bardzo atrakcyjnych cenach!
Zapraszamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170841-a-moze-ogien-na-marsz-przyniosl-olimpijczyk-hofman-z-pochodni-ktora-prezes-chcial-podpalic-palac-prezydencki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.