„Wyborcza” zieje miłością: „Kaczyński nie panuje nad emocjami swoich potencjalnych zwolenników dyszących nienawiścią i żądzą zemsty”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Stanisław Rozpędzik
fot. PAP/Stanisław Rozpędzik

Raz nakręcona katarynka z Czerskiej, wygrywa zawsze tę samą melodię. Redaktorów „Wyborczej” nie zbiło z tropu to, iż w tym roku PiS świętował odzyskanie niepodległości w Krakowie, na dzień przed demonstracjami w Warszawie. Za domniemane zbrodnie towarzyszące obchodom 11 Listopada i tak ma z góry ustalonego winnego.  Ale oddajmy głos specjaliście…

CZYTAJ WIĘCEJ: Bartłomiej Sienkiewicz broni się przez atak: Sprawcy zamieszek w Warszawie "to ideowe dzieci PiS"

Bajkę o jednym takim, co podpalił tęczę, snuje na łamach „GW” Paweł Wroński.

To, że wczoraj w Warszawie odbywało się 11 różnych demonstracji, a w przeddzień święta swoje obchody urządził PiS, nie jest złe. Prawo do wyrażania poglądów znamionuje demokrację

– zaczyna łaskawie publicysta.

Zdaniem Wrońskiego, problemem jest jednak to, że większość demonstracji negowała ideę państwa w obecnej formie. W Polsce można więc wyrażać poglądy, o ile należą do jedynie słusznych, zatwierdzonych przez Adama Michnika.

Wroński ma pretensje, że Jarosław Kaczyński nie wziął udziału w oficjalnych obchodach 11 Listopada.

Urządził własne obchody dzień wcześniej, w cieniu miesięcznicy smoleńskiej. Wskazywał, że niepodległość obecnie jest zagrożona przez wrogów wewnętrznych, którzy chcą Polskę uczynić "zależnym członkiem europejskiej federacji". Proponował, by "raz na zawsze odsunąć od wpływów tych, którzy godzą w polską niepodległość". Na tej samej demonstracji ks. Małkowski modlił się z jej uczestnikami o opuszczenie Pałacu Namiestnikowskiego przez jego lokatora. Transparenty głosiły: "Goń Komoruska i Tuska"

– pisze Wroński.

Blado jakoś wypadają te krakowskie „ekscesy” (swoją drogą ciekawe, co Wroński – zawiedziony absencją prezesa PiS w stolicy, pisałby, gdyby PiS obchodził jednak Święto Niepodległości w Warszawie), ale i na to jest sposób. Dla „Wyborczej”, tak czy siak, zawsze i za wszystko winien jest Jarosław Kaczyński.

Kaczyński nie panuje nad emocjami swoich potencjalnych zwolenników dyszących nienawiścią i żądzą zemsty. Marsze zaciśniętych ust i pięści rywalizują w radykalizmie. Po to jedynie, by na koniec policzyć uczestników, żeby stwierdzić empirycznie, który z nich jest bardziej atrakcyjny

– stwierdza Wroński.

Publicysta zastanawia się „czy możliwy jest dialog między tymi Polskami, które maszerują w różnych rytmach?”

Możliwy, choć to bardzo trudne. Świadczy o tym choćby lista obecności na pogrzebie Tadeusza Mazowieckiego

– odpowiada sobie Wroński.

Ale zaznacza:

Jest jeden warunek. Jarosław Kaczyński - który wczoraj wielokrotnie mówił o "siłach wewnętrznych" zagrażających niepodległości Polski i idei silnego państwa - powinien na kolejną demonstrację zabrać lustro.

Mamy lepszy pomysł. Małe lusterka, mogłyby pełnić rolę gadżetów dołączanych do „Gazety Wyborczej”. Zamiast noży.

JUB/"GW"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych