W tym roku – z różnych względów – mogłem pojechać do Warszawy 10, a nie 11 listopada, uczestniczyłem więc w Marszu Pamięci, zorganizowanym przez PiS i kluby „Gazety Polskiej”. W Marszu Niepodległości brałem udział w ub. roku i… nie do końca odpowiadał mi jego klimat.
A zwłaszcza jego zawłaszczenie przez marginalne grupki sympatyków ugrupowań narodowych. Wydało mi się, że pomiędzy oficjalnym, sztywnym, sztucznym i pompatycznym prezydenckim Marszem dla Niepodległej a działalnością narodowych zadymiarzy na Marszu Niepodległości, jest zbyt mało miejsca dla "zwykłych" osób o poglądach konserwatywnych, czujących się patriotami, identyfikujących się z Kościołem, bardzo krytycznych wobec rządu Tuska, którzy jednak nie czują się związani z żadną grupą polityczną, a na Marsz Niepodległości idą z potrzeby serca, dla zamanifestowania swego przywiązania do idei niepodległości Polski, a nie dla robienia zadymy czy odreagowywania frustracji (skądinąd uzasadnionej) z powodu warunków życia w III RP.
Tak więc tegoroczny Marsz Niepodległości obserwowałem w relacji Telewizji Republika (z rzadka tylko przełączając się na inne stacje, a i to tylko na chwilę) i podtrzymuję swoje zastrzeżenia sprzed roku. A także uwagę, którą zapisałem wtedy na swoim blogu:
Nie interesuje mnie marsz, w którym brylują marginalne grupki narodowe w rodzaju Wszechpolaków czy ONR, a kilkadziesiąt tysięcy >>zwykłych<< patriotów biernie się temu poddaje. Dlatego proponuję: odłączmy się w przyszłym roku od narodowców.
Do podobnych wniosków doszły, jak widać, PiS i kluby „Gazety Polskiej”, które zorganizowały osobne obchody, wytrącając mediom głównego ścieku temat na co najmniej najbliższy tydzień, jak to Jarosław Kaczyński „podpala Polskę”. Był to dobry ruch Prezesa. Nawet jeżeli oznaczał abdykację z obecności na Marszu Niepodległości. I nawet jeżeli był wynikiem uświadomienia sobie, że Marsz Niepodległości jest już dla PiS „stracony”.
Można oczywiście rozważać – i takie głosy są obecne także na portalu wpolityce.pl – kto ponosi większą odpowiedzialność za wczorajsze burdy: policja czy organizatorzy marszu, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. W tym sensie, że - bez względu na to, czy policjanci prowokowali manifestantów czy nie - organizatorzy marszu powinni byli zapanować nad porządkiem na trasie. Nie zapanowali.
Przechodząc do refleksji bardziej ogólnej, chciałbym pokreślić – choć to żadne odkrycie – że świętujemy 11 listopada eksponując tylko część politycznych tradycji, które złożyły się na naszą niepodległość. A złożył się na nią czyn kilku politycznych nurtów (piłsudczykowskiego, narodowego, ludowego i socjalistycznego), symbolizowanych nazwiskami Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego, Witosa, Korfantego, Daszyńskiego.
Tych ludzi, tak od siebie różnych i nieraz będących w politycznym konflikcie, łączyło jedno: miłość do Polski. A dziś nasza wierność tym różnorodnym tradycjom wygląda tak, że narodowcy, choć ich znaczenie polityczne jest marginalne, decydują o obliczu kilkudziesięciotysięcznego Marszu Niepodległości; nurt piłsudczykowski, kojarzony z PiS-em i klubami „Gazety Polskiej”, organizuje odrębne obchody, a nurt ludowy oraz niepodległościowy nurt socjalistyczny są nieobecne. Bo i kto ma się upomnieć o Witosa? „Ludowcy” z PSL, którzy wolą konfitury na salonach władzy? Albo kto ma się upomnieć o socjalistę Daszyńskiego? Niepodległościowa tradycja PPS, mimo prób jej reaktywacji po 1989 r., to polityczny trup (a szkoda, bo skutek jest taki, że ton na lewicy nadają postkomuniści).
Skądinąd, miejscem, w którym najprędzej mógłby zostać wspomniany wkład PPS w polską niepodległość, są obchody PiS. PPS to końcu była partia Józefa Piłsudskiego, a sympatii do jej międzywojennej, niepodległościowej tradycji nie ukrywał prezydent Lech Kaczyński. Jednak przy obecnej polaryzacji sceny politycznej nie bardzo sobie to wyobrażam. PiS mówiący ciepło o socjalistach z PPS – to byłoby zbyt niezrozumiałe dla elektoratu.
Tak wygląda nasze świętowanie 11 listopada. I nikt nie ma pomysłu na to, by było inaczej. A może jedność podczas obchodów Święta Niepodległości jest mitem, który nigdy się nie spełni i szkoda sobie zawracać nim głowę? I niech lepiej każdy świętuje po swojemu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170775-po-marszu-niepodleglosci-kto-upomni-sie-o-witosa-kto-upomni-sie-o-daszynskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.