wPolityce.pl: Niemal w przededniu Święta Niepodległości media informowały, że prokuratury wszczęła śledztwo ws. akcji "Orzeł może" i decyzji szefa MON, by zaangażować w nią wojskowe śmigłowce. Zdaniem śledczych mogło dojść w tej sprawie do przestępstwa. Kolejny raz budzi się pytanie o formę i oprawę świąt państwowych, jaką proponuje Bronisław Komorowski. Obecnie, przy okazji 11 listopada kontynuuje tradycję robienia kotylionów, kładąc jednocześnie duży nacisk na łączenie Polaków. Jak pan ocenia to, co proponuje rodakom prezydent?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: W samych kotylionach nie ma nic złego, nie ma nic złego w radości, czy wesołym nastroju. Jak wiemy akcja "Orzeł może" z orłem w czekoladzie na czele nie była udana. To był chybiony pomysł. Jednak najważniejsze jest to, że prezydent Bronisław Komorowski zdaje sobie doskonale sprawę z tego, jakie w Polsce panują nastroje. Jego propozycja radosnego obchodzenia Święta Niepodległości ma charakter polityczny, ma cel polityczny. Zresztą sam prezydent mówi, że nie trzeba się prażyć w tradycyjnym patriotyzmie. To wszystko odczytuję jako kontynuację tego, co widzieliśmy w dniach żałoby narodowej po tragedii smoleńskiej. Wtedy czytaliśmy i słyszeliśmy, że czas kończyć z martyrologią, czy wręcz nekrofilią. Pytano po co tyle żałoby itd. W działaniach prezydenta jest podobnie.
Co jest ich celem?
Chodzi o przekazanie Polakom, że współczesne czasy powinny być okresem beztroski i radości. To jednak mija się całkowicie z sytuacją w kraju, a także w Europie. Obecne czasy to nie jest okres radości i beztroski. Mamy głęboki kryzys. Obecny czas to nie jest beztroska i radość szczególnie dla Polaków. Jesteśmy świeżo po tragedii narodowej, śledztwo w sprawie smoleńskiej niczego nie wyjaśniło. Istnieje głęboki podział polityczny oraz głęboki podział ws. oceny tego choćby, czym była transformacja. W tym kontekście wezwania do beztroski są zachętą do bezmyślności. Nie wiem dlaczego prezydentowi zależy na tym, by Polacy byli bezmyślni. Obnoszenie orła z czekolady nie pasuje zupełnie do nastrojów polskich czy do sytuacji na świecie. To nie pasuje do zadań, przed którymi stoimy. To również nie pasuje do prezydenta.
W jakim sensie? Co pan ma na myśli?
Prezydent, podobnie zresztą jak premier, nie spełnia swoich zadań konstytucyjnych. Nie wypełnia obowiązków. Prezydent zdaje sobie w mojej ocenie sprawę, że gdy obywatele obserwują uroczystości na Pl. Piłsudskiego nie są w stanie identyfikować się z oficjelami, którzy biorą udział w obchodach. Również z prezydentem trudno się identyfikować. On zamiast podjąć działania, by rozwiązać dla Polski jakiś wielki problem, by dokonać wielkiej rzeczy dla kraju, by uleczyć chorobę państwa polskiego, proponuje nam bezmyślny śmiech. To jest coś zupełnie absurdalnego. Trudno to zaakceptować.
Dlaczego taką drogę obrał? Dlaczego polski premier i polski prezydent nie przedstawiają żadnej diagnozy i nie leczą? Przecież mogliby w ten sposób zyskać prawdziwy szacunek i poparcie Polaków.
To jest dla mnie pewna tajemnica. Uważam, że ani prezydent, ani premier, ani ministrowie nie zachowują się tak, jak powinni. Pytanie dlaczego tak się dzieje, pojawia się, ale pozostaje otwarte. Były takie chwile, np. po opublikowaniu raportu MAK o Smoleńsku, w której była nadzieja, że polski premier stanie w obronie polskiej racji stanu. Jednak tak się nie stało. Ta władza ma wiele żenujących chwil, wspomnę choćby wizytę prezydenta Miedwiediewa w Warszawie, czy wizytę Bronisława Komorowskiego w Rosji. Wtedy nagradzał Rosjan za rzekomą akcję ratunkową po tragedii smoleńskiej.
Zapewne wiele osób powie, że wtedy wszystko wyglądało inaczej.
Teraz rzeczywiście można się tłumaczyć, że się nie wiedziało czegoś, że wszystko miało wyglądać inaczej. Jednak to świadczy o wielkiej naiwności. Obecnie wszystko jest jasne. Nie wiem dlaczego tak to wygląda, dlaczego nie ma podejmowania realnych wyzwań, wzmacniania podstawowych dla wszystkich wartości, dlaczego nie podejmuje się choćby próby załagodzenia podziału, jaki jest w Polsce. Zamiast tego proponuje się Polakom radość głupiego Jasia. Mówią nam: śmiejmy się, bawmy się, bądźmy dumni. Jednak dumni nie z realnych dokonań, tylko z pozorów stabilności. Forsuje się nam przekonanie, o czym mówił prezydent Komorowski, że "nikt na nas nie czyha". Władze mówią, że nie mamy przed sobą żadnych wyzwań. To jednak zupełnie nie koresponduje z sytuacją w Polsce, a także na świecie.
Kolejny raz okazuje się, że w czasie uroczystości nie ma premiera. Co robi Donald Tusk? Jaki sygnał wysyła obywatelom?
Rzeczywiście prezydent przy okazji świąt się chociaż pokazuje. Premiera nie ma. Okazuje się przy takich okazjach, że nie ma szefa rządu. Ja nie wiem, co on świętuje, jakie święta obchodzi. Z tego co wiem Święto Niepodległości uczcił biegnąc, co również nie przystaje do polskiej sytuacji. Szef rządu w sprawach polskiej tradycji i historii milczy, nie ma nic do powiedzenia rodakom. W tę lukę wchodzi prezydent, ponieważ polityka ciepłej wody w kranie się skompromitowała, odpolitycznienie Polaków się nie udało.
Rozmawiał KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170692-prof-krasnodebski-prezydent-komorowski-zamiast-starac-sie-leczyc-chorobe-panstwa-proponuje-nam-bezmyslny-smiech-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.