Ewa Kochanowska: "Polityka miłości ma dotyczyć tylko nas. To znaczy tylko nasza strona ma kochać swojego oprawcę". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. blogpress.pl
fot. blogpress.pl

wPolityce.pl: Premier Tusk na prośbę naszej dziennikarki o komentarz do zdjęcia, które opublikował Tygodnik wSieci odpowiedział: "Nie będę odpowiadał na żadne pytania dotyczące tego tygodnika! Staram się unikać ludzi i miejsc nieprzyzwoitych!". Jak pani to skomentuje?

Ewa Kochanowska: Premier Tusk ma zwyczaj nie odpowiadać na pytania, natomiast ma zwyczaj obrzucać przeciwnika pomówieniami i kalumniami. To jest jego stała metoda, do której już się przyzwyczailiśmy. Do samego zdjęcia już pewnie nie dodam żadnego komentarza, bo zostało już wiele powiedziane. Natomiast w ocenie premiera… zgadzam się z jego żoną…

 

Początek listopada to czas szczególny dla rodzin ofiar katastrofy. Na czas zadumy nakłada się atmosfera Święta Niepodległości. Prof. Żaryn powiedział w radiu, za co został brutalnie zaatakowany, że właśnie katastrofa smoleńska to jest coś, co Polakom nie pozwala iść w jednym marszu. Czy podziela pani tę opinię?

Powiedziałabym dokładnie to samo, co prof. Żaryn, jego racja jest dla mnie bezsprzeczna. Ja wybieram się na Marsz Niepodległości, oczywiście z tymi, z którymi jest mi po drodze.

 

Czyli z marszem prezydenckim nie jest pani po drodze?

No właśnie nie jest, zdecydowanie nie. Mnie jest po drodze dzisiaj pójść na marsz.

 

A co by pani powiedziała tym osobom, które jednak będą manifestowały razem z Bronisławem Komorowskim?

Powiedziałabym im, żeby zauważyły jak potężna rysa przechodzi przez całe społeczeństwo. I naprawdę nie jest temu winna nasza strona. Tak długo nas poniewierano, poniżano, a to jakiś poseł, a to kieszonkowy autorytet, a to jakaś inna osoba... Aż doszło do mordu politycznego (przyp. red. - zabójstwo Marka Rsiaka w Łodzi). Polityka miłości ma dotyczyć tylko nas. To znaczy tylko nasza strona ma kochać swojego oprawcę. Ale to się nazywa masochizm, ja nie chcę takiego zachowania.

 

Rozmawiał Marcin Wikło

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych