Tygodnik „Newsweek” publikuje kolejny artykuł, który ujawnia kulisy wyborów w dolnośląskiej Platformie. Z doniesień wynika, że wrocławski biznesmen wpłacił 23 tys. zł za hotelowy nocleg ponad stu delegatów na zjazd, który odbył się w Karpaczu. Mężczyzna tłumaczy, że pieniądze... dostał w Platformie.
Jak wyjaśnia tygodnik Tomasza Lisa zjazd wyborczy w regionalnej PO odbył się w Karpaczu. Zwolennicy Jacka Protasiewicza pojawili się tam dzień przed wszystkimi. Zjechali do hotelu Sandra, okazałego i luksusowego ośrodka. Rachunek za nocleg pokrył Marek Heinke, znany wrocławski biznesmen i wieloletni znajomy Jacka Protasiewicza. Tak przynajmniej wynika z dokumentacji, do jakiej dotarł "Newsweek".
Heinke miał zapłacić za pobyt ludzi Protasiewicza w dwóch ratach, zawsze gotówką. Najpierw - cztery dni przed zjazdem - przywiózł do hotelu 14 tys. zł. Po raz drugi pojawił się w Karpaczu w dniu zameldowania w hotelu delegatów Protasiewicza – tym razem wpłacił ok. 9,1 tys. zł.
W rozmowie z dziennikarzem tygodnika Heinke wypiera się, by płacił za nocleg delegatów.
Zostałem poproszony o dokonanie tej wpłaty. Przekazano mi pieniądze i je wpłaciłem
- tłumaczy słysząc uwagę, że są rachunki wystawione na jego nazwisko.
Potem wyjaśnił, że pieniądze otrzymał od Piotra Uhle.
"Newsweek" tak przedstawia Uhlego:
Uhle to stronnik Protasiewicza i szef wrocławskiego koła Marketingu Politycznego, o którym zrobiło się głośno przy okazji niedawnej afery z pompowaniem kół w Platformie. To Uhle przyjął do partii 93-letnią kobietę znaną już we Wrocławiu jako „babcia Busiowa”.
Heinke dalej tłumaczy, że został poproszony o przysługę przez Uhlego, bowiem często jeździ do Karpacza.
Mam w Jeleniej Górze mamę z siostrą i często je odwiedzam. Poproszono mnie o przysługę i powiedziałem, że się jej podejmę
- tłumaczył biznesmen.
Tygodnik postanowił więc spytać Piotra Uhlego skąd on wziął pieniądze.
To nie były moje pieniądze. Ja jestem mały żuczek, byłem tu tylko pośrednikiem
- wyjaśnia działacz.
Doniesienia o transakcji za nocowanie delegatów są mało wiarygodne. PO tłumaczy, że zapłacono za nocleg w ten sposób, ponieważ czas naglił, więc dwóch działaczy postanowiło założyć za setkę delegatów, zrzucając się po 12 tysięcy złotych. Pieniądze miały przechodzić z rąk do rąk, by w rezultacie trafić do Heinkego, który akurat jechał do Karpacza.
Obecnie jeden z działaczy liczy, że dostanie swoje 12 tysięcy z powrotem. Wyjaśnia, że za noclegi ostatecznie ma zapłacić Platforma. Gdy Sandra dostanie od niej przelew, depozyt założony przez niego i jego kolegę zostanie zwrócony.
Skarbnik wrocławskiej Platformy Karol Przywara twierdzi, że pieniędzy nie można było przelać hotelowi na konto, bo wysłanie człowieka z gotówką było...szybsze.
Tyle że to już tłumaczenie zupełnie absurdalne. Z dat na pokwitowaniach wynika, że pieniądze zostały odebrane od działaczy w niedzielę a Heinke po raz pierwszy pojawił się w Sandrze dopiero we wtorek. W ciągu dwóch dni przelew przeszedłby bez problemu
- zaznacza "Newsweek".
Od razu tworzy pan negatywny obraz… Nie wygląda to może superstandardowo, ale atmosfera przed zjazdem była napięta i tak musieliśmy zadziałać. Wszystko odbyło się na totalnym legalu i jest tip-top
- wyjaśnia Przywara, odpowiadając na kolejne pytania tygodnika.
O tym, co działo się wokół noclegu delegatów Protasiewicza w Karpaczu nie chce mówić Jacek Protasiewicz. Być może musiałby powiedzieć rzeczy źle wyglądające. Sprawa noclegu delegatów PO może być kolejnym przykładem korumpowania politycznego ludzi PO. Pytanie tylko, kto ich korumpował i czyje pieniądze krążyły między politykami z Dolnego Śląska?
Tygodnik "Newsweek" znany z przyjaznego stosunku do Platformy Obywatelskiej kolejny raz publikuje artykuł na podstawie materiałów wewnętrznych PO. Jak widać wojna w partii idzie na całego. Co z niej wyniknie?
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170560-wojna-w-po-na-calego-biznesmen-zaplacil-za-nocleg-delegatow-protasiewicza-dostalem-pieniadze-w-platformie-kolejne-rewelacje-newsweeka