Dr Chwedoruk: "Pozostanie >>nadpremierem<< jest dla Donalda Tuska w tej chwili ważniejsze niż podjęcie polemiki w jakiejkolwiek sprawie." NASZ WYWIAD

fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: O czym świadczy milczenie premiera w sprawach, de facto dla niego niewygodnych: dolnośląskie taśmy, okładka tygodnika „wSieci”? Kiedyś takie sytuacje komentował na bieżąco, a dziś zaledwie w trzech zdaniach odniósł się do korupcji w Platformie, a w jednym – i to dość lakonicznym – do zdjęcia opublikowanego w „wSieci”?

Dr Rafał Chwedoruk: To jest taktyka próbowana wcześniej. Gdy partia pana premiera miała podjąć jakieś działania budzące powszechną kontrowersje, to wcześniej ktoś z mniej znanych polityków czy ministrów dokonywał swoistego przecieku. Jeśli okazywało się, że inicjatywa spotyka się raczej z krytycznymi opiniami, to wówczas efekty nieudanej inicjatywy spadały personalnie na tego, kto informację ujawnił. A jeśli okazywało się, że można to politycznie forsować, to pojawiała się szersza inicjatywa. Do tego dodajmy jeszcze jeden czynnik. Po wyborach w 2011 r. Donald Tusk zmienił trochę sposób swojego premierowania. W większym stopniu, uznając wyniki wyborów za plebiscyt dla swojego przywództwa, stawał się nadpremierem, quasi-prezydentem – kimś, kto recenzuje. Pamiętamy te spotkania z ministrami, które przypominały bardziej zebrania w szkole i wystawianie ocen. Pokazywało to, że premier nie jest uczestnikiem kolejnych sporów i polemik, ale jest recenzentem – zabiera głos tylko w szczególnych przypadkach i to patrząc z szerszej perspektywy. Tak też pewnie jest w tej sprawie. Premier próbuje unikać zaangażowania w polemiki wewnętrzne partii, a tak samo różnych spraw natury personalnej i osobistej – odnosząc się do zdjęcia w tygodniku „wSieci”. Pozostanie osobą „nad” jest dla Donalda Tuska w tej chwili ważniejsze niż podjęcie polemiki. Spór w obozie władzy – między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną i Bronisławem Komorowskim, wyrażał się m.in. w tym, że jego wewnętrzni oponenci dążyli do wskazania słabości przywództwa premiera. Widok premiera uwikłanego w korytarzowe polemiki z dziennikarzami czy politykami innych partii, nie służyłby pokazaniu Donalda Tuska jako przywódcy. Byłbym zaskoczony gdyby w takie dyskusje wchodził.

Odnosząc się do tego zdjęcia w tygodniku „wSieci”. Dziś pan premier zapytany przez naszą reporterkę, skomentował tą publikacje, jednak bardzo oszczędnie w słowach. Jak można je interpretować?

Wielokrotnie politycy próbują doprowadzić do prostej bipolaryzacji opinii publicznej. Jeśli do takiego podziału dojdzie, to ma się dzięki temu, zazwyczaj, bardzo dużą część obserwatorów sporu po swojej stronie. Postawienie pytania o wiarygodność tego, kto porusza problem, ma do tego doprowadzić. To jest świadomie przyjęta taktyka i oręż działania politycznego. Jak nie chcemy wchodzić w polemikę na temat meritum, to wtedy można wszcząć dyskusję o generalnym charakterze – a przy silnym natężeniu emocjonalnym takich sporów, każdy obserwator opowie się po którejś stronie. Tak jest z całym sporem wokół Smoleńska. Jednak osoby, które miały zostać do jakiejś racji przekonane, to już zostały przekonane – dlatego niewiele ten konflikt zmienia dzisiaj w społecznych preferencjach. Na słabnięcie PO wpływają inne wydarzenia. Po to wymyślono chyba rzeczników prasowych, aby wyręczali polityków w takich sytuacjach.

A jak do tego wszystkiego mają się dziennikarze i media? Można zauważyć, że nie naciskają na uzyskanie odpowiedzi w kwestiach dla premiera niewygodnych, a „podłapują” tematy zastępcze.

Pytanie: co jest tematem wiodącym, a co tematem zastępczym. Jak pokazały wydarzenia ostatnich tygodni, doszło do pewnej zamiany ról pomiędzy Platformą, a Prawem i Sprawiedliwością. PO, w sytuacji spadających notowań, zaczęło zależeć, aby jak najwięcej mówić o Smoleńsku, bo to przykłada się do tej polaryzacji. Słabnących w wierze swoich zwolenników Platforma może starać się przyciągać poruszając kwestie katastrofy. Istnieją dla rządu tematy trudne, w których po swojej stronie na pewno nie będzie miał większości opinii publicznej – pokazało to dzisiejsze głosowanie ws. sześciolatków. Choćby kwestie bezrobocia, dolnośląskich taśm, czy nawet temat OFE, który jest trudny dla Platformy, bo dzieli ją wewnątrz. Nie sądzę, żeby za niechęcią do odpowiadania na pytanie dotyczące zdjęcia, kryła się chęć odsuwania tematyki smoleńskiej. Jak pokazały ostatnie tygodnie, częstotliwość przywoływania nazwiska Antoniego Macierewicza przez stronników rządu, stała się orężem dyskredytacji opozycji spod znaku PiS. To milczenie interpretowałbym jako chęć niewikłania się w takie nieokreślone spory i przede wszystkim to, ze Donald Tusk nie może znaleźć się w sytuacji, która podważałaby jego przywództwo.

A jaki wpływ na opinię publiczną ma to milczenie?

Donald Tusk walczy teraz o wznowienie tego, co było jego siłą – zawsze jego notowania były trochę lepsze od notowań Platformy i rządu. To co się działo ostatnio groziło sytuacją, że stanie się odwrotnie – a to byłoby oczywistym początkiem końca i wtedy moglibyśmy zadań pytanie kiedy nastąpi polityczna egzekucja wewnątrz partii. Donald Tusk wciąż chce pokazać siebie jako osobę będącą ponad bieżącymi sporami. Raz na jakiś czas mamy przecież w mediach dyskusję na temat potencjalnej europejskiej kariery Donalda Tuska. W sytuacji gdy jednego dnia podawano by w mediach informację, że premier ma awansować do rangi polityka międzynarodowego, a chwilę później polemizowałby na temat jednego zdjęcia – nie tworzyłoby to spójnej całości. Niejeden partyjny lider w Polsce stracił na wdawaniu się w takie dyskusje.

not.mc

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych