Niemiecka prokuratura odrzuciła polski wniosek o ściganie twórców antypolskiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" i autora obraźliwego wobec żołnierzy Armii Krajowej artykułu w „Bild”.
To uzasadnienie, fragment mówiący, że konkretne przesłanki o celowym podaniem nieprawdy w działaniu twórców filmu i Bilda, nie istnieją, pochodzą od osoby, która jednostronnie patrzy na tę sprawę i za wszelką cenę chce ją odrzucić. Każdy może sobie napisać takie uzasadnienie bez argumentów.
- tłumaczy mec. Duber i dodaje:
Zresztą jeśli nawet założyć, że jakiś artysta pisze sobie jakiś scenariusz używając bujnej wyobraźni to ok, jego prawo. Ale jeśli redaktor ocenia film i pisze, to co było w „Bildzie”, to dostajemy wskazówki, jak film został odebrany. A przypomnijmy, że są tam trzy kluczowe zdania, iż w AK byli antysemici i nacjonaliści w przeważającej mierze. I mamy odpowiedź na to, jak interpretowała te obrazy filmowe szeroko pojęta opinia publiczna. Jak prokurator może napisać w uzasadnieniu, że nie było tu celowego działania?
Jednak to nie koniec kuriozalnych tez prokuratora. Oto kolejny fragment uzasadnienia:
Nawet jeśli przyjąć, że to, o czym mowa jest w filmie i w artykule Bilda, iż polscy żołnierze z AK są niesłusznie i wbrew historycznym faktom przedstawiani jako antysemici i nacjonaliści, to nie zakłada to ani karalności twórców filmu ani redaktorów Bilda z powodu spotwarzenia albo obmowy Pańskiego mocodawcy.
Gdyż:
Do wolności prasy należy także prawo do przesady i prowokacji. Należy stwierdzić, że twórcom filmu dodatkowo przysługuje podstawowe prawo do wolności sztuki.
Poza tym:
Nie chodziło o "serię dokumentalną" lecz o fikcyjny film.
A więc:
Nawet jeśli w filmie pojedyncze grane osoby AK zostały przedstawione jako antysemici, nie pozwala z tego wyciągnąć wniosku, że przez to pada sugestia, iż wszystkie osoby AK antysemicko usposobieni mieliby być. Odpowiednie twierdzenie nie znajdują się także w artykule Bilda.
Ostatnie zdanie jest ewidentnym... mijaniem się z prawdą berlińskiego prokuratora. Fragment w „Bildzie” brzmi bowiem tak:
Mec. Piotr Duber nie ma wątpliwości, że prokurator popełnił wiele błędów formułując m.in. tezę, że to był film fabularny, a nie dokumentalny:
Przecież w konsultowaniu filmu brali udział zawodowi historycy!
- mówi prawnik i dodaje, że w filmie posłużono się świadomą manipulacją, aby dzięki niej:
uwypuklić tezę o tym, że Niemcy są ofiarami wojny. Posłużono się manipulacją, aby jeszcze bardziej wycisnąć łzy u niemieckich widzów, którzy zobaczyli, że ich żołnierze byli tacy biedni, a tu proszę – w Polsce sobie Armia Krajowa hulała.
Według mec. Dubera prokurator nie do końca rozumie na czym polegają prawa człowieka:
Nie definiuje ich, lecz wrzuca wszystko do jednego worka: wolność prasy, wolność słowa i wolność sztuki. Prokurator nie wgłębił się w takie oto zagadnienie, że wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się mówienie nieprawdy, a przecież te granice wolności słowa ustawodawca wyznaczył właśnie w kodeksie karnym.
- tłumaczy prawnik i zapowiada zaskarżenie decyzji prokuratorskiej. Być może wystąpi też z pozwem cywilnym.
Sławomir Sieradzki
Fragment uzasadnienia berlińskiej prokuratury:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170498-niemiecka-prokuratura-nie-widzi-klamliwych-i-antypolskich-akcentow-w-naszych-matkach-naszych-ojcach-polskie-skargi-oddalone-nasz-news