Instalacja na placu Zbawiciela miała być tymczasowa, ale wrosła w pejzaż Warszawy. Plac zamieniła w „placyq” hipsterów, nie tylko z lewa, ale także z prawa. Trafiła na okładkę odnowionej Frondy. W środku redakcja daje esej polemiczny, a od frontu włącza „Tęczę” w pole prawicowej wyobraźni, obok Leopolda Tyrmanda w samych majtkach na plaży. Redaktor naczelny nagrywa program literacki dla zachowawczej TV Republika w lokalach na „placyqu” i z widokiem na ową instalację.
Czy Fronda ochrzci „Tęczę” tego nie wiem. Może się nie udać. Ważne, że prowadzi dialog. Nie bardzo jednak mogę zgodzić się z tezą eseju, że instalacja jest objawem przemocy symbolicznej. Autor chyba nie zauważył, że na placu stoi kościół dziesięć razy wyższy, nadał miejscu imię, jego wieże zamykają wedutę głównej ulicy miasta, Marszałkowskiej i Placu Konstytucji. Już nie rozwodząc się nad tym, że co tydzień przyciąga tysiące ludzi i od dziesięcioleci prowadzi katechezę, gdzie także niżej podpisany pobierał jako dziecko nauki religijne.
Obok jest kino Luna popierające śmiałość obyczajów, nieco dalej Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, jeszcze bardziej śmiałe. Powstał w przestrzeni stolicy obszar „gay friendly”, który jest żyzny dla nowoczesnej sztuki. Myślę, że w dużej mierze dzięki „Tęczy” plac stał się „placyqiem”, czyli punktem krystalizacji świadomości postmodernistycznej w Warszawie, pod okiem Zbawiciela. To opatrznościowe oko może wywołać szczególny, polski rys owej świadomości. Może, ale to nie jest przesądzone. Mamy tu do czynienia z ważnym eksperymentem kulturalnym. Przydałby się tylko proboszcz z wyobraźnią.
Jest to również dzieło sztuki ulicznej projektu Julity Wójcik, udane jako forma. Półokrągły kształt tęczy pasuje do kolistości placu. Jaskrawe barwy dopełniają optymizmem socrealistyczną kolumnadę połowy budynków placu. Urząd miasta słusznie więc wydaje pieniądze na konserwację instalacji.
Wyczytałem w „Gazecie Wyborczej” że alternatywni artyści berlińscy biorą pod uwagę przeniesienie się do naszej stolicy, bo władzom stolicy Niemiec nie zależy na nich. Byłoby to z korzyścią dla Warszawy. Jest najmniej atrakcyjna z trzech metropolii środkowo-europejskich, gdzie jeszcze należy Praga. Nie możemy konkurować z nimi wspaniałymi zabytkami ani wielką kulturą to spróbujmy żywą, jaka rodzi się ideowym dialogu.
Komu nie podoba się „Tęcza” i to co wyraża, niechaj doskonali argumenty za innym stylem życia, niech się stanie pociągającym wzorem cnoty tradycyjnej, niech spróbuje ochrzcić „Tęczę”, lub chociaż włączyć do swej świadomości, jak odnowiona Fronda. A kto nie lubi konserwy, niechaj wykazuje, że ma zdrowszy pokarm dla ciała i umysłu.
W dzisiejszym świecie bez granic nie unikniemy ostrych starć różnych wrażliwości. Lepiej ćwiczyć się do walki na „placyqu”, niż zamknąć w skansenie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170364-dialog-z-tecza-powstal-w-przestrzeni-stolicy-obszar-gay-friendly-ktory-jest-zyzny-dla-nowoczesnej-sztuki-nie-unikniemy-ostrych-starc-roznych-wrazliwosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.