Przygotowana przez Blogpress relacja z poświęconego Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ spotkania z Leszkiem Żebrowskim w Fundacji Republikańskiej stała się inspiracją do wydania przez oficynę Zysk i-ska powieści „Legion” – zdradził wydawca Tadeusz Zysk w trakcie odbywającego się w Fundacji wieczoru autorskiego najnowszej książki Elżbiety Cherezińskiej. W spotkaniu udział wzięli: wydawca, autorka oraz Leszek Żebrowski, który był konsultantem historycznym dzieła.
Na początku wieczoru Żebrowski przypomniał historyczne tło wydarzeń opisanych w powieści.
„NSZ zakładał stworzenie trzech zgrupowań, które pod koniec wojny, gdy Niemcy będą się wycofywać, zajmą ziemie pod Odrę i Nysę Łużycką. AK-owcy tego zrobić nie mogli, bo podlegali polityce Londynu, a ta na to nie pozwalała. Ten plan okazał się jednak niemożliwy do wykonania. Powstał więc problem, co zrobić z ludźmi już zmobilizowanymi. Problem ten dotyczył Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Jej dowódcy byli w kontakcie ze strukturami AK. Na terenie Kielecczyzny działał silnie antykomunistyczny 25. pułk piechoty AK pod dowództwem mjr Rudolfa Majewskiego. Oni jako pierwsze duże zgrupowanie AK proponowali wejście w skład Brygady i wymaszerowanie z nią na Zachód. Rozmowy były prowadzone też z innymi okręgami AK. Front ruszył jednak niespodziewanie i Brygada musiała rozpocząć wymarsz samodzielnie. W terenie została nawet wchodząca w jej skład kompania Władysława Kołacińskiego „Żbika”, która nie mogła na czas dołączyć do reszty formacji. I ta kompania przygarnęła do siebie mnóstwo ludzi, którzy uciekali przed komunistami i rozwinęła się w Brygadę Jasnogórską działającą do lipca 1945” – mówił.
„Dla komunistów żołnierze Brygady Świętokrzyskiej byli symbolem zła, więc gdyby trafili w ich ręce spotkałby ich straszliwy los. Mieli szczęście, że przedzierając się na Zachód spotkali się z Amerykanami, a nie Francuzami czy z Brytyjczykami oraz, że trafili pod opiekę gen. Pattona, który parł do tego, żeby wojny nie kończyć i rozprawić się ze Związkiem Sowieckim” – kontynuował prelegent.
Podkreślał, że Brygadę z honorami przywitał wysłannik Naczelnego Wodza ppłk Alojzy Mazurkiewicz i, że początkowo wśród polskiej emigracji zapanowała euforia z przebicia się tej formacji. Kiedy jednak do wszystkich dotarło, że marsz na Zachód odbyła brygada NSZ, a nie AK, nastroje się zmieniły. Duży wpływ miała na to działalność komunistycznych ośrodków propagandowych.
„Z Londynu przyjechał rzekomy korespondent Polskiej Agencji Telegraficznej Stefan Lityński - prawdziwe nazwisko Litauer -, który okazał się agentem sowieckim w Wielkiej Brytanii. On zrobił reportaż o Brygadzie przedstawiając ją jako faszystów, antysemitów i kolaborantów Hitlera” – zaakcentował Żebrowski.
„Na żądanie władz Polski Ludowej dowódca Brygady Antoni Szacki ps. „Bohun”, jego zastępca Władysław Marcinkowski ps. „Jaxa” i grupa oficerów Brygady została zarejestrowana przez Międzynarodową Komisję Zbrodni Wojennych w Londynie jako zbrodniarze wojenni. Delegatem z Polski, który odpowiadał za tą sprawę był płk Mosze Muszkat, który wiele lat później opowiadał „Gazecie Wyborczej” o rzekomych zbrodniach tej formacji, które dokumentowali urzędnicy komunistycznego MSZ” – kontynuował.
Jak mówił dalej, płk Muszkatowi w zbieraniu dowodów przeciwko żołnierzom NSZ pomagał m.in. gen. Jakub Prawin szef Polskiej Misji Wojskowej w Niemczech, a prywatnie wuj Daniela Passenta. W akcję przeciwko Brygadzie zaangażowano wojewódzkie struktury UB i Prokuraturę Generalną, ale mimo to nie zebrano obciążającego jej materiału.
„Ta sprawa w trybunale zanikła, bo Polska Ludowa dowodów nie przedstawiła. Komuniści usiłowali je fabrykować, ale nie zrobili tego w sposób na tyle umiejętny, by móc przedstawić wiarygodny materiał na Zachodzie. Gdy płk „Bohun” przeniósł się do Francji, rząd komunistyczny zwrócił się jednak z wnioskiem o jego ekstradycję. 24 sierpnia 1950 roku sąd w Tuluzie odrzucił wniosek. Potem doszło do dwóch prób zamachów na „Bohuna”. Ostatecznie przeniósł się on do Kalifornii, gdzie zmarł w 1992 roku. Ja z nim korespondowałem w ostatnich latach jego życia” – podkreślał historyk. Następnie opowiedział o fałszowaniu historii Brygady przez historyków publikujących w okresie PRL.
„Cezary Chlebowski, który napisał dużo książek o AK w latach 60. i 70. i mimo, że mijały się one z prawdą, był ceniony, bo to były nieliczne książki na ten temat w tamtym okresie, w programie Dariusza Baliszewskiego „Rewizja nadzwyczajna” oskarżał Brygadę o popełnianie zbrodni powołując się na wycinek z „Trybuny Ludu”. On był gościem „Bohuna” w USA, gdzie dwa tygodnie jadł i pił na jego koszt, a potem wrócił do Polski i go opluwał. Tematem Brygady zajmowali się też „naukowcy” rodem ze służb specjalnych PRL m.in. płk Ryszard Nazarewicz vel Raps – oficer UB, który pospieszną karierę „naukową” zrobił w WSNS przy KC PZPR, Bogdan Hillebrand, który oznaczał dokumenty dotyczące komunistycznych zbrodni w Zakładzie Historii Partii jako ściśle tajne z klauzulami zakładającymi, że nikt nigdy ich nie przeczyta czy kapitan UB Bolesław Szwajgert, który prawdopodobnie wyjechał z Polski w 1968 roku” – kontynuował, zaznaczając, że ich pseudonaukowe publikacje wciąż są wykorzystywane w dyskusjach przeciwko Brygadzie. Powiedział też o ciekawej rozmowie z jednym z badaczy szukających na siłę ciemnych kart w dziejach tej formacji.
„Jeden z historyków żydowskich z rodziny KPP-owskiej zaprosił mnie do swojego domu i zaproponował, żebym zrobił z nim pracę o kolaboracji NSZ z Niemcami, na którą miał załatwić grant. Ja miałem mu tylko dostarczyć dokumenty świadczące o tej kolaboracji. Odpowiedziałem, że gdyby takie dokumenty były, to chętnie bym to opisał, ale takich dokumentów nie ma. A on na to powiedział: „No wie pan, ja szukałem, nawet w głównej kwaterze Hitlera i właśnie niestety też nie znalazłem””– wspominał.
Następnie głos zabrała Elżbieta Cherezińska, która opowiedziała o genezie powstania swojej książki.
„Mój wydawca Tadeusz Zysk do mnie zadzwonił i przeczytał mi coś o Brygadzie Świętokrzyskiej. Ja nie wierzyłam, że to prawda. To jest skrzyżowanie „Bękartów wojny”, „Parszywej dwunastki” i nie wiem czego jeszcze. To niewiarygodne, że o tym wcześniej nie wiedziałam. Ta opowieść nie mogła czekać ani pięciu minut” – mówiła autorka.
„To, że ruszyli w marsz, że dotarli do Pattona, to świadczy o tym, że jakaś siła czuwała nad nimi. Ta książka jest przede wszystkim dla tych, którzy w życiu by do „Wyklętych” nie sięgnęli, a teraz sięgną do nich i mam nadzieję, że zostaną przekonani do ich racji. Nie przez politykę, ale przez życie konkretnych bohaterów” – dodała Cherezińska.
„Ta książka zaczyna się w 1939 roku, po to, by pokazać czytelnikom, że Polska Podziemna była tak samo rozpolitykowana, jak Polska przedwojenna, w której każda partia miała swoją bojówkę, a każda z tych bojówek chciała być armią, ale tylko nielicznym się udało, w tym NSZ” – mówiła dalej.
Tadeusz Zysk doprecyzował, że bezpośrednią inspiracją do zaproponowania Cherezińskiej napisania książki o Brygadzie była przeczytana przez niego relacja Blogpressu (zamieszczona na blogpress.pl i wpolityce.pl) z dotyczącego jej dziejów spotkania z Leszkiem Żebrowskim, które odbyło się w Fundacji Republikańskiej w listopadzie 2012 roku. Jak powiedział, zwykle nie jeździ na spotkania ze swoimi autorami, ale właśnie z tego powodu tym razem zrobił wyjątek i zawitał do Fundacji.
Wydawca dodał, że powieść sprzedaje się rewelacyjnie. Jak powiedział, średni nakład książek w Polsce wynosi ok. 2,5 tys. egzemplarzy, a „Legion” jest już kolejny raz dodrukowywany i jego łączny nakład wynosi kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy.
Więcej zdjęć:http://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157637355757664/
Relacja: Piotr Mazurek (tekst) i Bernard (foto, wideo)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170335-kazda-partia-miala-swoja-bojowke-a-kazda-z-tych-bojowek-chciala-byc-armia-ale-tylko-nielicznym-sie-udalo-w-tym-nsz