Misja oralna. Kuba Wojewódzki jak Monica Lewinsky, czyli o dawaniu ciała za mniejsze pieniądze i splamionej kurtce

youtube.pl
youtube.pl

Kto dziś ją pamięta? Nazywa się Monica Lewinsky. Dziś stuknęła jej już czterdziestka. Wtedy była młodą praktykantką i autorką scenariusza, który nie został jeszcze zrealizowany w Hollywoodzie, ale może wkrótce będzie. Tym bardziej, że zdarzenia z jej udziałem w Białym Domu nie były ekranową fantazją, lecz czystą rzeczywistością.

No, może nie tak zupełnie czystą; dla przypomnienia, Lewinsky przechowała w szafie sukienkę splamioną spermą Billa Clintona, któremu oddała się do dyspozycji na prezydenckim biurku. Proces w sprawie praktykowania panny Monicy w oral - pardon - Oval Office zakończył się w 1999r. Obecnie były prezydent ma się świetnie, a na Lewinsky ich wspólna przeszłość ciąży jak klątwa…

Komu podłożył się, co przechował w szafie i co z tego ma Jakub vel Kuba Wojewódzki? To samo - rozgłos. A to już sukces, w myśl zasady: źle czy dobrze, ważne, że o tobie mówią. On też mówi. Wiele mówi. Nawet więcej, niż sam by chciał.

Bo ja lubię konfrontację. Lubię się zmęczyć, intelektualnie spocić, lubię, jak mnie mózg boli, jak ktoś wydobędzie ode mnie coś, co mam głęboko zakopane, albo czego jeszcze sam nie zdefiniowałem

- opowiada o swym umysłowym wysiłku autor takich na przykład skojarzeń jak „PiS da”. Niestety, bywa, że ktoś to zdefiniuje opatrznie. Swego czasu przyczepił się do niego ukraiński MSZ, dziennikarskie rady etyki, a na końcu sąd za taki oto antenowy dialog z kolegą Michałem Figurskim:

Wojewódzki:

A wiesz, co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą? Zachowałem się jak prawdziwy Polak.

Figurski:

Kopnąłeś psa?

Wojewódzki:

Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.

Figurski:

A to dobry pomysł. Mi to jeszcze nie przyszło do głowy. Wiesz co, ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.

Wojewódzki:

Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.

Figurski:

Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.

Wojewódzki:

Ja to nie wiem, jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach”…

Czy to komuś może ubliżać? Bezmózgowcy jacyś, ci Ukraińcy i ci polscy sędziowie na usługach Kijowa. Teraz poszkodowanego Wojewódzkiego znów czepiają się różni niezdefiniowani, że w pamiętny poniedziałek, 21 października, nie został „zaatakowany substancją żrącą” - jak doniosła parę godzin później „Gazeta Wyborcza” na swym portalu - lecz spsikany coca-colą, czy rozwodnionymi ekskrementami. A przecież pięćdziesięciolatek pognał od razu do szpitala i na komendę, gdzie przedłożył poplamioną koszulkę i zaświadczenie lekarskie o zaczerwienieniu na skórze.

Wredny tygodnik „Wprost” posunął się nawet do insynuacji, że Wojewódzki „blefuje” i nazwał go, a to tumani!, „Pajacem Obywatelskim”. Sprawa przecież jest jasna jak słońce, wszystkiemu winna policja, która:

musi wypracować jakieś doskonalsze metody informowania mediów. Będzie mądrzej i sprawniej

- wskazał sam poszkodowany, który ponoć nawet błagał funkcjonariuszy, żeby nie robili z tego politycznej afery i zmienili jego wcześniejsze zeznania. Od tego zdarzenia czasu trochę minęło i dziś już dobrze „nie pamięta, co napastnik wykrzyczał”. No, to tak dla przypomnienia:

To, co wykrzykiwał, na razie zachowam dla siebie, bo prawa strona ma już dziś wystarczająco dużo kłopotów

- poinformował osobiście showman Wojewódzki tuż po „ataku” na Facebooku. A, że na jego koszulce policyjni fachowcy „nie stwierdzili obecności żadnych substancji zagrażających zdrowiu lub życiu” - co powiedział później na użytek „GW” rzecznik komendy Mariusz Mrozek - jest to tylko potwierdzeniem opinii Wojewódzkiego, iż policja ma kiepskie metody informowania mediów i nie działa ani mądrze, ani sprawnie. Aby ją usprawnić, bodaj w czwartek doniósł na komisariat pobrudzony sweter, a w piątek kolejny corpus delicti spsikania - kurtkę. O tym, czy w miniony weekend dostarczył jeszcze swoje skarpety i majtki nic mi nie wiadomo.

Wygląda to tak, jakby facet, któremu odebrano prawo jazdy za prowadzenie auta po pijanemu zgłosił się po kilku dniach na policję z żądaniem oddania mu tego dokumentu i na dowód kazał sobie na nowo pobrać krew… Ale, może showman Wojewódzki przechowywał swój sweter i kurtkę w lodówce, zamkniętej i opieczętowanej i otwartej przez specjalnie powołaną komisję.

Nazywam się Kuba Wojewódzki, prowadzę program Kuba Wojewódzki, potem wysiadam na stacji "obciach"

- scharakteryzował swego czasu sam siebie ten radiowo-telewizyjny „satyryk”. Obciach rzeczywiście jest. Trochę jednakże wpuścił się przy tym w kanał, bo na jego odzieży, w odróżnieniu od sukienki panny Monicy, śladów DNA sprawcy ssikania policja z pewnością nie znajdzie. A propos, co robi dziś była kochanka Clintona? Najpierw z pomocą angielskiego dziennikarza Andrew Mortona napisała książkę „Monica`s Story”. Niestety, jej echo było mizerne. Potem próbowała projektować damskie torebki i sprzedawać je na swym internetowym portalu „The Real Monica Inc.”, a że też nic z tego nie wyszło zamieszkała w Londynie i podjęła studia psychologii społecznej. Tytuł pracy dyplomowej, którą obroniła w 2006 r. brzmiał jak krzyk rozpaczy: „W poszukiwaniu bezpartyjnych przysięgłych”... Niedawno jej losem zainteresował się dziennik „Los Angeles Times” i doniósł, że do tej pory Lewinsky nie może wydobyć się z cienia sekscesów w Białym Domu i ponoć nikt nie chce jej zatrudnić. Pani Monice pozostało więc tylko odrywanie kuponów od tego, co było. Obecnie pisze następną książkę, w której zamierza przedstawić „prawdę bez upiększeń” o swych przeżyciach w Oval Office. Ma za nią dostać 12 mln zielonych.

Kuba Wojewódzki na brak zajęć nie narzeka i nadal jest w grze.

To żałosne, skoro taka postać jak ja znalazła się na liście autorytetów. Chyba coś złego dzieje się z tym pojęciem i z tą wartością

- przyznał samokrytycznie bohater „zamachu” sprzed rozgłośni Eska Rock w komentarzu do rankingu autorytetów, sporządzonego dwa lata temu przez „Rzeczpospolitą”.

Z robieniem telewizji jest jak z robieniem kupy. Człowiek się tyle namęczy, że potem nie chce tego oglądać

- dorzucił w swoim, przepraszam, w „Twoim Stylu”. Muszę przyznać, że niekiedy Wojewódzki potrafi powiedzieć o sobie coś trafnego. W tym kontekście nie bardzo wiem, czemu dopytywał Andrzeja Grabowskiego: „Jak to jest grać debila?”. W kwestii formalnej, aktor odparł: „To ty powinieneś wiedzieć najlepiej”.

Wojewódzki wie i też odrywa kupony o swej wylansowanej przez media popularności.

Okazuje się, że idiotom w życiu jest łatwo

- skwitował pełnosprawnie w jednym ze swych talk-show`s. Wszak on, Wojewódzki, jest jak najbardziej pełnosprawny.

Niepełnosprawność to raczej kwestia psychiczna

- zdefiniował, a ja nie śmiałbym go o nią posądzać, gdyż mógłby mi podrzucić zaświadczenie lekarskie, jak policjantom stołecznej komendy i to ja musiałbym tłumaczyć się, że sugerowałem coś żrącego.

Kłamstwo bywa wszak marzeniem złapanym na gorącym uczynku

- konstatuje Wojewódzki i nie marzy, on stąpa twardo po ziemi. Nie kłamie i wskazuje „ludzi bez mózgów”, „kretynów” i wszystkich tych popaprańców prowadzących „pisowską rozgrywkę”. Wprawdzie jego politycznym dysponentem nie jest prezydent Stanów Zjednoczonych, ani Demokraci, a i milionów dolarów - że dostosuję się do stylu Wojewódzkiego - za robienie komuś loda nie skasuje, ale w przeciwieństwie do Monicy Lewinsky ma stałe zatrudnienie. No, i splamioną kurtkę - dowód oddania w swej oralnej misji…

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych