wPolityce.pl: - O czym pomyślałeś widząc zrobione w dniu katastrofy smoleńskiej zdjęcie uśmiechniętych Donalda Tuska z Władimirem Putinem na okładce „wSieci”?
Jan Pospieszalski, dziennikarz, publicysta: - To był dla mnie wielki szok! To zdjęcie u każdego normalnego człowieka powinno wywołać taką reakcję. Ludzie, którzy korzystają z automatycznej migawki wiedzą, że wykonując serię kilku klatek na sekundę, mogą znaleźć taką, na której fotografowana osoba ma dziwną minę. Tutaj natomiast jest za dużo zbiegów okoliczności. Bo tę dziwną minę ma i Tusk i Putin i dodatkowo jest jeszcze ten niezrozumiały gest rąk polskiego premiera. Zbyt dużym zbiegiem okoliczności byłoby złożenie się tych wszystkich trzech elementów na jednej klatce. To nieprawdopodobne w ułamku sekundy. W internecie rozgorzała dyskusja, czy nie było na tym zdjęciu jakiejś ingerencji np. w Photoshopie…
…zdecydowanie to dementujemy. Mamy pewność co do oryginalności zdjęcia.
No właśnie. Widziałem jakieś wywody amatorskich „ekspertów” na temat rzekomego retuszowania. Zamiast dywagować w takich kwestiach, trzeba spojrzeć na cały kontekst sytuacji. Przypomnijmy – członkom ekipy rządowej bardziej zależało na tym, żeby ustawić się dobrze do kamer, korzystnie wypaść w telewizji i nie daj Boże iść „tam gdzie Kaczka” – cytuję jednego ze świadków owych scen na Siewiernym 10 kwietnia wieczorem. Cała sprawa zaczyna wyglądać naprawdę niepokojąco. Cały czas mamy też w pamięci zarejestrowane kamerą zachowanie rozbawionych Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska na płycie Okęcia 16 kwietnia, gdy przyleciały trumny ze zwłokami ośmiu ofiar katastrofy, m.in. gen. Franciszka Gągora, Przemysława Gosiewskiego i innych. To wszystko składa się na przerażający obraz. Nasuwają się dwa pytania: po pierwsze – co się działo z tym zdjęciem z „wSieci” przez ponad trzy lata, dlaczego autor nie skorzystał z niego wcześniej? Po drugie, ile jeszcze trzeba będzie dowodów albo zdarzeń, które pokażą prawdziwe oblicze ekipy, która nami rządzi? Wydarzenia z ostatnich dni – publikacja fotografii w waszym tygodniku i nagrania z Dolnego Śląska, choć trudno je porównywać, prowadzą do tego samego wniosku: tę władzę charakteryzuje cynizm, bezkarność, arogancja, ignorowanie jakichkolwiek norm, reguł. Ten obóz przekroczył wszelkie granice przyzwoitości.
Paweł Graś mówił o "niewytłumaczalnej podłości", Radosław Sikorski o "wielkim świństwie", a premier Tusk nie powiedział nic. Zamilkł, rezygnując nawet ze zwyczajowej konferencji prasowej po wtorkowym posiedzeniu rządu. Zdjęcie odebrało mu mowę?
To milczenie jest zupełnie zdumiewające. Początkowo myślałem, że redakcja „wSieci” dostała tę fotografię na podobnej zasadzie, jak pojawił się przed rokiem temat trotylu; że chciano sprowokować bardzo gwałtowne wypowiedzi prezesa PiS, Antoniego Macierewicza albo rodzin smoleńskich i wtedy wyszedłby przed kamery Donald Tusk, wszystkiemu zaprzeczył, pokazał mniej lub bardziej wiarygodne dowody na to, że mamy do czynienia z manipulacją. Całe uderzenie byłoby przekierowane tak, by pokazać, że Jarosławowi Kaczyńskiemu puszczają nerwy, jest nieodpowiedzialny, podpala Polskę, dzieli, skłóca, niszczy demokrację itd. Tak się nie stało. Zbiegła się z tym też śmierć Tadeusza Mazowieckiego, która jest ważnym wydarzeniem politycznym i historycznym. Być może cała uwaga nie bez kozery została skoncentrowana na upamiętnianiu i wspominaniu byłego premiera, jednego z najważniejszych – co nie znaczy, że największych – polityków ostatniego okresu. To milczenie jest znamienne.
Razem z moją żoną zareagowaliśmy na wasze zdjęcie tak samo – powiedzieliśmy sobie, że po takiej publikacji ludzie powinni wyjść na ulice. A przecież nawet zabrakło grzmiących pytań: skąd wzięło się takie zachowanie premiera? I dlaczego przez tak długo czas nikt nie opublikował tego zdjęcia? Dzięki odwadze jednej redakcji, która ściągnęła na siebie stek wyzwisk, staliśmy się bogatsi w wiedzę o obecnych elitach władzy.
not. mtp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169921-dzieki-temu-zdjeciu-stalismy-sie-bogatsi-w-wiedze-o-obecnych-elitach-wladzy-trzy-pytania-do-jana-pospieszalskiego