Karnowscy nie muszą ujawnić pochodzenia zdjęcia Tusk-Putin. Jeśli zaś premier uważa, że zdjęcie zostało zmanipulowane to może iść do sądu - pisze Marek Domagalski na portalu rp.pl.
Jak przypomina publicysta Paweł Graś, rzecznik rządu, występując na antenie TVP 1, wezwał braci Karnowskich do ujawnienia, kto jest autorem zdjęcia i przekazania jego oryginału, „żeby najpierw z całą mocą można było stwierdzić, czy to zdjęcie jest prawdziwe".
Domagalski przyznaje, że premier i jego rzecznik mają prawo podważać wiarygodność zdjęcia (jeśli mają ku temu podstawy) i polemizować z jego domniemaną wymową, że premier w tak tragicznej chwili uśmiecha się.
Ale zastrzega:
Nic ich jednak nie zwalnia z respektowania prawa prasowego. Co więcej jednej z ważniejszych jego zasad: ochrony źródła informacji.
W opinii autora "Rzeczpospolitej" nie ma wątpliwości, że zdjęcie może być częścią materiału prasowego, a nieraz nawet samym materiałem prasowym.
Dziennikarz nie ma zaś obowiązku podawania źródła informacji, co więcej może mieć obowiązek zachowania w tajemnicy autora zdjęcia, jeżeli ten będąc informatorem dziennikarza (dostarczycielem zdjęcia) zastrzegł anonimowość (art. 15 ust 2 pkt 1 prawa prasowego).
- przypomina. I komentuje:
To dziwne, że Paweł Graś występuje z żądanie sprzecznym z tymi regułami, tym bardziej jeśli się zważy, że jest rzecznikiem prasowym, który chyba powinien znać zasady uprawiania dziennikarstwa i prawa prasowego.
Podobne opinie prezentują zapytani przez dziennikarza prawnicy:
Jeśli premier uważa, że zdjęcie jest fałszywe, zostało zrobione w innym momencie lub w inny sposób, że ono samo lub w połączeniu z jego opisem jest krzywdzące, może wytoczyć powództwo
— wskazuje adwokat Krzysztof Czyżewski.
Wtedy, w toku procesu, wykazanie okoliczności w jakich zdjęcie zostało zrobione może okazać się konieczne. Samo jednak to, kto zrobił zdjęcie, jest nieistotne prawnie.
- dodaje.
Z kolei adwokat Grzegorz Kulczyński mówi:
Zdjęcie będące elementem materiału prasowego, tak jak tekst, podlega ocenie przez pryzmat rzetelności i staranności dziennikarskiej, Z reguły dochodzi do tego przy okazji zarzutów, że zdjęcie nie jest adekwatne do treści lub ma charakter ośmieszający: vide głośna sprawa Lwa Rywina kontra „Wprost", na którego okładce znalazła się głowa Pana Lwa Rywina wystająca z muszli klozetowej.
A więc, jak konkluduje autor, kluczową kwestią w tym sporze jest prawdziwość publikacji, a nie to kto zrobił i przyniósł do redakcji fotografię.
Redakcja, zgodnie z zasadami sztuki, nie ma większego wyboru: informacja, także na zdjęciu, nie jest własnością redakcji — ale społeczeństwa. Graś zapomniał o prawie prasowym
-pisze Marek Domagalski.
ansa/rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169745-pawel-gras-nie-zna-prawa-prasowego-czy-lamie-je-z-premedytacja-dziennikarz-ma-obowiazek-ochrony-zrodla-informacji