Historyczny pragmatyzm Tomasza Nałęcza w sprawie taśm z Dolnego Śląska. "To się mogło zdarzyć w każdej partii"

"Taka sytuacja jest dosyć częsta. Nie zdziwiłaby mnie w żadnej partii" - tak profesor Tomasz Nałęcz  skomentował ujawnione przez "Newsweek" kulisy negocjacji podczas dolnośląskiego zjazdu PO.

Przypomnijmy z opublikowanej rozmowy wynika, że poseł Platformy Norbert Wojnarowski z Lubina oferował pomoc w znalezieniu pracy w KGHM jednemu z delegatów na zjazd regionalny dolnośląskich struktur partii w zamian za poparcie kandydatury eurodeputowanego Jacka Protasiewicza.

Profesora Nałęcza ujawnione nagrania najwyraźniej nie zaskakują. Uprzedza więc reakcję opozycji:

 

Ci moralizatorzy z partii, którzy się na pewno teraz odezwą zaczną to potępiać -  a wszędzie dzieje się podobnie. Taki sposób uprawiania polityki to nie jest tylko pomysł naszych czasów.

- tłumaczy, powołując się na wiedzę historyczną. Prezydencki doradca zaznaczył, że podobnych metod nie usprawiedliwia. Ale patologią też nazwać ich nie chciał. Za to chętnie przypomniał starą aferę:

Nie chcę tego usprawiedliwiać...Ale proszę sobie przypomnieć słynną rozmowę, kiedy poseł PiS  Adama Lipińskiego  i Renaty Beger w hotelu Sejmowym

- mówił Tomasz Nałęcz.

Pamiętam wtedy oburzenie posłów Platformy. Dziś będzie sytuacja odwrócona. Dziś będzie się PiS oburzał...

- dodał.

Gdybym się dowiedział o tej sytuacji nie wiedząc w której partii miała miejsce to bym nie potrafił rozszyfrować. To się mogło zdarzyć w każdej partii...

Słuchając refleksji profesora Nałęcza nasuwa się skojarzenie z tytułem słynnej opery Mozarta - "Cosi fan tutte" (Tak czynią wszystkie). A jak wszyscy - to znaczy, że mamy do czynienia z normą. No cóż, profesor zapewne wie, co mówi, jako że w kilku partiach już w swojej karierze zasiadał. Choć wyłącznie lewicowych. Czy z nich wyniósł taką skłonność do relatywizacji i rozmywania odpowiedzialności?

ansa/TVN24