Bareizm IX. Manna spadła…. niektórym. "Tak wyglądała transformacja mediów – polskimi rękami i redaktorami"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

To było mniej więcej tak. Sejmowym korytarzem pośpiesza na zaprzysiężenie Mazowiecki (Tadeusz) i w biegu mówi do Trzeciakowskiego (Witolda), który w Obywatelskim Klubie Poselskim był guru od ekonomii:

- Potrzebuję kogoś na reformę.

- Jest taki, nazywa się Balcerowicz, właśnie wrócił ze Stanów.

I nastał zbawca. Czerwone sukno zaczęto rozdrapywać. Pierwsi pod nóż poszli najsłabsi. PGR-owcom zabrano krowy, a ich (tysiące ludzi) zamknięto w czworakach. Z grona kłopotliwych zielonych solidarnościowców opierzył się tylko jeden: Balazs. Ten z Ustrzyk Dolnych pognał aż na Wolin i wykupił wyspę. Za prowokacyjne oporniki noszone w czasie stanu wojennego – w klapie – zapłaciła elektronika. Nie pomógł bojowiec Kasprzak. Lewandowski i Kaczmarek rozpirzyli sprawnie całe to towarzystwo. „Po co produkować, lepiej importować tańsze”. Do Hong-Kongu i Singapuru zaczęli latać niedawni cinkciarze spod PEWEX-u. Dalekie linie lotnicze przeżywały boom. Zadowoleni też byli celnicy. Azjatyckie badziewie zalało stragany. EUROPA JARMARK to było centrum krainy szczęśliwości. Domorośli kupcy nie wiedzieli jeszcze wtedy, że obywatelka prezydent HGW, wkrótce potraktuje ich gazem wyganiając z blaszaka, który sami sobie w centrum miasta wybudowali. Raus! – powiedziały korporacje o obcobrzmiących nazwach. A NEO–ZOMO na wzór swoich poprzedników przeprowadziło brutalną akcję.

Za inicjację buntu zapłaciły stocznie … ale to już wszyscy wielokrotnie słyszeli. Nie będę się więc powtarzać.

Nieco wcześniej na scenę aż Wielkiego Teatru weszła Pani Bochniarz i wraz z noszącym piękne nazwisko dyrektorem narodowej sceny fetowali sławnego biegacza-ekonomistę. O Panu Leszku B. długometrażowy dokument zrobił autor „Defilady” wyśmiewającej Kim-Ir-Sena. Oczywiście naszego wizjonera potraktował jak zbawcę.

Dziś profesor Witold Kieżun zmęczonym okiem widzi już to inaczej. Może zresztą i sam reżyser Fidyk teraz się wstydzi. Choć na pewno nie powstydził się honorarium, które – bez mydła tak jak zrobił film – otrzymał. Bo to w końcu mistrz dokumentu. A to czy szlachectwo jeszcze zobowiązuje liczy się tylko w świecie szlachetnym, którego dawno już nie ma.

Sprawiedliwości zresztą nie było i nie ma. Przecież np. prostytutki biorą niewiele za to samo co dają kurtyzany. Te ostatnie zresztą w Euro. W dolarach chyba brać przestaną, bo waluta ta robi się niepewna. Może wkrótce polecieć na pysk. Z kolei pysk to trzeba trzymać na kłódkę bo inaczej do głoszenia swoich racji pozostaną dziennikarzowi tylko media niszowe. Tam rzeczywiście wolność słowa kwitnie. Póki co.

Wprawdzie w ostatnich tygodniach - gołym okiem widać – jak „gwiazdorzy” dziarsko przesuwają się w prawo w telewizyjnych okienkach dezinformacji. Jednak nie do końca zaprzestano manipulacji i lawirowania. Ale choć trochę już ku prawdzie idzie, tempo nawracania się nie jest zawrotne. Z drugiej strony dla równowagi i troski o pozycję rządzących podejmowane są w mediach nadal wściekłe ataki: „smoleńskie kłamstwo”, „pedofilia”, „rasizm”.

W „P a t o l o g i i   t r a n s f o r m a c j i” nestor – profesor Witold Kieżun przypomina:

Bardzo wcześnie, bo już zgodnie z ustawą z dnia 22 marca 1990 roku rozpoczął się proces wyprzedaży polskiej prasy. W wyniku działania Komisji Likwidacyjnej RSW Prasa – Książka – Ruch doprowadzono do powstania stukilkudziesięciu wydawnictw. W wyniku kontroli NIK-u stwierdzono, że 71 tytułów zostało rozdanych powstałym spółdzielniom dziennikarskim, a te nie mając możliwości finansowych ich rozwijania, przekazały je różnym spółkom, które z kolei sprzedawały je koncernom zagranicznym. (…) Największą aktywność wykazał kapitał zachodnio niemiecki Passauer Neue Presse (…). Kapitał niemiecki kontroluje też kolorowe periodyki dla kobiet i młodzieży. Wydawnictwo BAUER już w 2005 roku wydawało 32 tytuły o łącznym jednorazowym nakładzie 8, 3 miliona egzemplarzy. Miesięczny nakład tych egzemplarzy to 36 milionów. Część koncernu Bertelsmann (…) Wydawnictwo Gruner Jar Polska wydawało w 2005 roku 9 tytułów (…), Axel Springer 20 podstawowych tytułów, a dodając wydawnictwa specjalne, w sumie ponad 30 tytułów. Kolejne zagraniczne wydawnictwa to Edipresse Polska należące do międzynarodowego koncernu Edipresse Group – z 9 tytułami, Hachette Filipacchi, Marquardt Media Polska, Orkla Press.

 

Tak wyglądała transformacja mediów – polskimi rękami i redaktorami.

Praca profesora Kieżuna to ważne źródło wiedzy. Za tekstem z roku 1999 autorstwa Rafała Kasprowa i Luizy Zalewskiej informuje o dziennikarzu – polityku Adamie Michniku i Gazecie Wyborczej – początkowo organu Solidarności z symbolem tego związku na pierwszej stronie. Dziś jest to czołowe pismo tzw. „salonu”, własność wielkiej giełdowej spółki Agora. Udziałowcem w Agorze jest Cox Poland Inwestment Inc., należący do amerykańskiego koncernu Cox Enterprise Inc. Agora jest właścicielem 13 miesięczników, 2 roczników, 4 gazet bezpłatnych i lidera na rynku reklamy zewnętrznej AMS S.A. Prowadzi też portal Gazeta.pl i 28 regionalnych stacji radiowych.

„AGORA – czytamy w pracy „Patologia transformacji” - weszła na giełdę. Najwięcej akcji otrzymały 4 osoby: Helena Łuczywo, Piotr Niemczycki, Wanda Rapaczyńska, Juliusz Rawicz. Niewiele mniej niż milion akcji otrzymali: Seweryn Blumsztajn, Ernest Skalski, Piotr Pacewicz. Rekordzistą jest Piotr Niemczycki, którego 1,7 miliona akcji warte jest ponad 80 mln. zł. Helena Łuczywo stała się jedną z najbogatszych kobiet Polski. Pakiet akcji Niemczyckiego plasuje go wśród największych polskich inwestorów giełdowych między Michałem Sołowowem (współwłaścicielem Echo Investment)  a Sobiesławem Zasadą. (…) W gronie nowych milionerów jest wielu znanych dziennikarzy Gazety Wyborczej: Michał Cichy, Anna Bikont, Ewa Milewicz, Piotr Stasiński, Edward Krzemień, Joanna Szczęsna. Pakiety wartości ponad 1 miliona dolarów stały się także własnością założyciela dziennika Zbigniewa Bujaka i Andrzeja Wajdy”.

Jest to swoisty chichot historii. Ideowy zespół reprezentujący ideologię Solidarności, związku zawodowego walczącego o równość, demokrację i godność robotnika w procesie pracy, o sprawiedliwość społeczną w akceptowalnej nieprzesadnej stratyfikacji społecznej (wyjaśnijmy: w encyklopedycznym ujęciu oznacza to, że wszelka społeczność składa się z poziomów pozostających ze sobą w relacjach nadrzędności i podporządkowania) przekształca się drogą operacji giełdowej w grupę milionerów, w dalszym jednak ciągu redagując gazetę z emblematem czerwonego prostokąta na pierwszej stronie, akceptującej jej lewicowy charakter. Jedynie naczelny redaktor Adam Michnik nie uczestniczył w tym zbiorowym bogaceniu się, nie akceptując przydziału akcji dla siebie, czym wzbudził szacunek ludzi bardziej ceniących filozofię być niż mieć

– napisał profesor zwyczajny doktor habilitowany Witold Kieżun wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, członek International Academy of Management (USA), wykładowca na wielu uczelniach zagranicznych w Europie, USA i Kanadzie, któremu przez lata powierzano kierowanie  projektami ONZ w Afryce, autor wielu książek; w czasie II Wojny Światowej oficer Armii Krajowej, powstaniec warszawski, odznaczony orderem Virtuti Militari; po wojnie więziony w Polsce i w sowieckim gułagu na pustyni Kara-Kum.

*                                 *                                 *

Trochę małych gazetek jest jeszcze w polskich rękach, podobnie jak biuletynki i okolicznościowe druki. "Gazecie Wyborczej" znaczek solidarności odebrano. Bo i po co im on. Ważne są pieniądze. Tak to jest w kapitalizmie.

 

Tekst ukazał się na stronie SDP.pl

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych