W Europie zawrzało! Że Amis podsłuchiwali kanclerz Angelę Merkel - niech będzie, Niemcom należy patrzeć na ręce, ale, że nas podsłuchują, to już skandal! - „taka praktyka wywołuje u mnie głęboki niesmak!”, grzmi prezydent Francji François Hollande, „żądamy prawdy!, wtóruje mu premier Włoch Enrico Letta. Można się spodziewać, że za chwilę dołączą do nich inni, gdyż wedle najnowszych informacji wywiad USA podczepił się pod telefony 35 czołowych polityków na świecie. Co jeszcze wypłynie z Moskwy dzięki „Bałwanowi” - jak ochrzciły Edwarda Snowdena od jego nazwiska zachodnie media – który, zanim uciekł z USA, skopiował 30 tys. ściśle tajnych dokumentów?
W stosunkach Francji i Niemiec ostatnio się nie kleiło, jednak po denuncjacjach Snowdena, obecnie na usługach byłego agenta KGB, prezydenta Rosji Władimira Putina, chadecka kanclerz chwyciła za telefon, żeby przedyskutować z nielubianym przez nią socjalistą Hollande'm, co robić. Czy i w tej ich rozmowie uczestniczył także ten „trzeci” zza oceanu…? A, skoro już Merkel i prezydent Francji zaczęli wspólnie zastanawiać się nad odpowiednią reakcją, to znaczy, że stał się to także problem Brukseli; na wczorajszym szczycie wspólnoty 28 krajów afera podsłuchowa była głównym tematem rozmów i kuluarowych plotek.
"No, bądźmy uczciwi, my też podsłuchujemy”
- próbuje w mediach rozluźnić napiętą sytuację były szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner. Łatwo mu mówić, skoro nie jest już współodpowiedzialny za stosunki międzynarodowe i bezpieczeństwo państwa, co innego jego następca Laurent Fabius, który stoi przed dylematem, jak dyplomatycznie uzasadnić różnicę, że co innego samemu podsłuchiwać, a co innego być podsłuchiwanym…
„Nie szpieguje się przyjaciół, to jest nie do przyjęcia!”
- złości się i poucza Amerykanów kanclerz Merkel, bo akurat jej służb BND nie przyłapano na gorącym uczynku. Szpiegują wszyscy wszystkich, kłopot zaczyna się dopiero wtedy, gdy ktoś „wpadnie”. Za sprawą „Bałwana”, Amis mają z czego się tłumaczyć. Notabene nie tylko oni, ponieważ wywiad USA współpracuje blisko ze służbami brytyjskimi. Ponadto, w materiałach skopiowanych przez Snowdena są ponoć także nazwiska polityków różnych państw, niekoniecznie sojuszniczych, którzy pomagali i usłużnie uzupełniali różnorakie informacje, mogące posłużyć Waszyngtonowi w realizacji jego polityki i celów.
Nie tak dawno i nie gdzie indziej, jak akurat przed Bramą Brandenburską prezydent Barack Obama uspokajał, że jego tajne służby NSA i FBI robiły wyłącznie to, co konieczne w walce z terroryzmem, że nie podsłuchiwały i nie czytały maili milionów niemieckich (i nie tylko) obywateli, a już w żadnym wypadku nie inwigilowały polityków. Terefere… Przy tym samym Pariser Platz w Berlinie, po lewej stronie od Bramy Brandenburskiej mieści się okazała amerykańska ambasada, skąd podobno namierzano telefony kanclerz Merkel. Podczas niedawnej wizyty nad Szprewą Obama poszedł w zaparte, dziś rzecznik Białego Domu Jay Carney usiłuje uciąć temat:
„Nie będzie więcej wyjaśnień w tej sprawie”.
A to się jeszcze okaże. Nie zależy to bynajmniej od Carneya i samego Obamy, lecz od… Snowdena, a ściślej Putina. Prezydent Rosji zaciera ręce: „Bałwan” trafił mu się jak ślepej kurze ziarno, wieloletnie starania Kremla o podminowanie transatlantyckiego mostu między Europą i USA wreszcie się spełniają.
W Europie zawrzało! Unijni politycy dyskutują, jak uniezależnić się od infrastruktury internetowej oraz cyfrowych usług Amerykanów, takich np. globalnych potentatów jak Google, Facebook, Skype, Yahoo, YouTube, Apple, Microsoft, AOL itd. Unia płaci dziś wielką cenę za zaniedbanie branży informatycznej i technologiczne opóźnienie w stosunku do USA. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy naciska o przyspieszenie budowy wspólnotowego rynku cyfrowego. Francja żąda opodatkowania amerykańskich koncernów informatycznych, świadczących usługi na obszarze UE. Rozzłoszczony aferą podsłuchową przewodniczący europarlamentu Niemiec Martin Schulz stawia głośno pod znakiem zapytania negocjacje w sprawie ustanowienia strefy wolnego handlu między Ameryką i Europą. Europarlamentarzyści już uchwalili projekt rezolucji w sprawie zawieszenia umowy SWIFT, dotyczącej wymiany bankowych danych z Amerykanami…
Snowden ma swój „dzień Bałwana”. Rzecz jasna, wszystko można wykpić, nawet podsłuchy. Np. „Dzwoni Merkel do Obamy i pyta: - Halo, Barack, jak mi leci…?” Albo w jakiejś karykaturze, np. Obama wśród pracowników Białego Domu, pokładając się i krztusząc ze śmiechu kwituje: „…Merkel myślała, że jest jedyną osobą na świecie, której nie podsłuchujemy!” W gruncie rzeczy, w niezbywalnych dla polityki wywiadach chodzi tylko o to, aby nie dać się złapać za rękę. Amerykanie, dali… Jedynym, który teraz rzeczywiście może pokładać się ze śmiechu jest Władimir Władimirowicz Putin. Europa i USA muszą teraz naprawdę poważnie zastanowić się jak wybrnąć z tego ambarasu, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Tym bardziej, że nie wiadomo, jakie jeszcze rewelację dobiegną nas z Moskwy…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169418-piotr-cywinski-dla-wpolitycepl-dzien-balwana-dzwoni-merkel-do-obamy-i-pyta-halo-barack-jak-mi-leci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.