Służby specjalne Tuska potrafią dyscyplinować koalicjanta. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Ma głosować według życzeń. Bynajmniej nie noworocznych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Ilekroć Tusk ma kłopoty z koalicjantem, natychmiast na horyzoncie pojawia się jakaś sprawa, sprawka lub choćby spraweczka. Do opinii publicznej przedostają się raptem wiadomości stawiające PSL w dwuznacznej sytuacji, jakieś przecieki, jakieś taśmy, jakieś podejrzenia. Nie inaczej jest i tym razem. W Sejmie trwa dyskusja nad unicestwieniem głupawego, a przede wszystkim szkodliwego dla społeczeństwa nakazu, według którego to nie rodzice mają decydować o tym, czy sześciolatek ma pójść do szkoły, czy też ma poczekać jeszcze rok. Ponieważ wszystko wskazuje, że głosowanie na temat referendum, które miało się odbyć parę dni temu skończyłoby się dla PO porażką, Ewa Kopacz odsunęła je w czasie, by starczyło go na dociskanie koalicjanta, bo nie jest skory, pełnym składem poprzeć zmiany, które ponoszą w szkołach porażkę po porażce.

To jedna droga. Drugą podążają służby specjalne premiera Tuska szukające na koalicjanta haków, by wymusić na nim zachowanie, z którego Tusk i Szumilas będą zadowoleni. No i ciach! Trafiło na byłego wiceministra obrony i byłego ambasadora w Słowacji i w Kanadzie, na dodatek stryja obecnego ministra. Ponoć miał inwestować pieniądze u jakiegoś pośrednika bronią, choć sam przez pewien czas nadzorował handel w tej dziedzinie. Nic jasnego, same podejrzenia, na dodatek podrzucone którejś z redakcji.

Ponoć na podejrzanej liście są jeszcze byli i obecni wiceministrowie, ale o nich sza! Po co mieszać w głowach ludu jakimiś innymi nazwiskami, skoro do dzisiejszej zagrywki potrzebne jest jedno. Właśnie człowieka PSL. Ewa Kopacz zadecydowała, że głosowania w najbardziej chyba prestiżowej dziś dla PO sprawie odbędzie się za dwa tygodnie. Niech prezes Piechociński ze swym sztabem dobrze się zastanowi, czy opłaci mu rezygnować z partyjnej dyscypliny. I niech nie marudzi zbyt długo.

Rzecz z kręgu tych najobrzydliwszych. Milion podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie przyszłości polskiego szkolnictwa Ewa Kopacz lekceważy od dawna, a minister Szumilas wciąż upiera się, że jest mądrzejsza od tysięcy rodziców i brnie w bezmyślnym uporze, jak pijak widzący w oddali następną knajpę.

A na krnąbrnego koalicjanta też jest sposób – wrzutka służb. Właściwa i we właściwym czasie. Gra wielokrotnie sprawdzona. I zawsze pozwalająca osiągnąć cel. Służba nie drużba.

 

 

----------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------

Warto kupić tę książkę!

"Anatomia władzy"

autorzy:Michał Karnowski, Eryk Mistewicz

Anatomia władzy

Anatomia władzy to pierwsza książka wideo w Polsce. Książka do czytania i oglądania przez telefon komórkowy. Obok tekstu znajdują się małe kwadraciki. To fotokody. Potrafi je czytać każda komórka. Wystarczy najechać obiektywem komórki na fotokod i wyświetlą się na ekranie telefonu materiały filmowe.
W ten sposób przenosimy się w gorącą atmosferę kampanii wyborczych, sporów PR-owców i ludzi marketingu.

Polecamy!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych