Ewa Błasik wdowa po śp. gen. pilocie Andrzeju Błasiku w rozmowie z "Naszym Dziennikem" komentuje apel Pawła Deresza, męża posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w tragedii smoleńskiej. Oceniając apel Deresza o zakończenie prac zespołu smoleńskiego Ewa Błasik mówi:
Pan Deresz może sobie apelować, do kogo chce, ma do tego pełne prawo, ale wypowiada się, jak rozumiem, w swoim imieniu. Natomiast rodziny lotników, a szczególnie moja rodzina, odrzuca oba raporty pseudoekspertów z MAK i komisji Millera. Apel pana Deresza nie jest przede wszystkim skierowany do właściwej osoby, gdyż czas dany pani marszałek Kopacz na rzetelne wypełnienie obowiązków służbowych już minął. To był czas zaraz po katastrofie, wtedy kiedy mogła wpływać na dochodzenie do prawdy i patrzeć na ręce Rosjanom. Miała wtedy możliwość wpłynięcia na to, by nie narażano później rodzin na niewyobrażalne i ogromnie trudne przeżycia związane z zamianami ciał ich bliskich w trumnach. Pani marszałek wolała jednak zapewniać nas o wspaniałej współpracy między obydwoma państwami. Stąd ten apel jest bez znaczenia, bo według mnie jest to czysta gra polityczna.
Błasik dodaje, że do marszałek Kopacz należało apelować zaraz po tragedii. Wtedy należało żądać, by podała się do dymisji.
To niegodne, żeby pani marszałek po tym, jak wprowadzała w błąd rodziny i całą Polskę, nadal piastowała tak wysokie stanowisko. Absolutnie nie zgadzam się na zamykanie nam ust, kneblowanie dojścia do prawdy o katastrofie. W sytuacji, kiedy nie możemy liczyć na władze polskie i nie mamy od nich wsparcia, do prawdy musimy dochodzić swoimi drogami. Od początku tej katastrofy widzimy ogromne przerażenie rządzących, kiedy drąży się temat Smoleńska. Dowodem na to jest chociażby fakt, gdy w 2010 r. w bazie NATO w Ramstein prosiłam o pomoc, mój upubliczniony apel spotkał się z ogromnym zaniepokojeniem w Ministerstwie Obrony Narodowej. Widać wywołał on strach wśród rządzących, bo oni absolutnie nie byli i nie są zainteresowani pomocą NATO, choć przecież w Smoleńsku zginęło całe nasze polskie dowództwo. To coś niebywałego, by w wolnej Polsce państwo nie upomniało się o swoich poległych żołnierzy i nie dbało o ich rodziny
- tłumaczy Błasik.
Odnosząc się do sposobu prowadzenia śledztwa smoleńskiego Ewa Błasik wskazuje:
Śledztwo smoleńskie prowadzone jest w prymitywny sposób, obrażający polski mundur, polskich lotników. Bardzo współczuję żonie śp. majora Protasiuka, bo wiem, co ona musi czuć, kiedy przez tyle lat znieważa się i obraża jej męża, a on był przecież bardzo dobrym pilotem, niezwykle odpowiedzialnym i rozsądnym. Oczywiście polski premier na wszystko się zgadza, przejeżdżając wcześniej bez refleksji obok pomnika poległych w tej katastrofie w Dowództwie Sił Powietrznych i rozgrywając w najlepsze mecze tenisowe. To szczyt hipokryzji. Jestem zażenowana tym, kto tą Polską rządzi. Niech pan Deresz i inni nie przeszkadzają nam w dochodzeniu do prawdy, bo ci, którzy zginęli, na nią zasługują. Naszym obowiązkiem jest wszystko do końca wyjaśnić. Podobne apele nie robią już na mnie wrażenia, bo komisja Millera badała tylko to, do czego strona rosyjska ją dopuściła, co im pokazała. Oni jedynie powielili raport MAK, dlatego im zupełnie nie ufam.
Kończy uwagą, że "w raportach MAK i Millera nie chodziło o wyjaśnienie przyczyn, tylko o zatarcie śladów".
KL,NaszDziennik.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169335-ewa-blasik-odpowiada-dereszowi-jestem-zazenowana-tym-kto-ta-polska-rzadzi-niech-pan-deresz-i-inni-nie-przeszkadzaja-nam-w-dochodzeniu-do-prawdy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.