Osiem lat temu Polacy wybrali Lecha Kaczyńskiego na Prezydenta Polski. Demokratyczny werdykt nie spotkał się z uznaniem establishmentu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Osiem lat temu, 23 października 2005 roku, odbyła się druga tura wyborów prezydenckich, w której zwyciężył Lech Kaczyński, uzyskując 54,04 procent głosów. Choć sondaże do ostatniej chwili na pewnego zwycięzcę wskazywały Donalda Tuska, to werdykt wyborców był zupełnie inny. Wygrana Lecha Kaczyńskiego była wielkim zaskoczeniem dla Platformy Obywatelskiej i samego Donalda Tuska. Kilka miesięcy po przegranej w wywiadzie dla tygodnika  „Przekrój”, Donald Tusk zwierzył się redaktorowi Najsztubowi, że gdy oglądał zaprzysiężenie Lecha Kaczyńskiego, to widział siebie w tej roli.

Demokratyczny werdykt nie spotkał się z uznaniem establishmentu. Prezydent Lech Kaczyński od pierwszych dni po wyborze był atakowany w niewybredny sposób. Ataki te wykraczały poza normalne w demokracji: spór i walkę polityczną.

Jego niezależność budziła wściekłość establishmentu. Lech Kaczyński stał się obiektem bezpardonowych, wręcz chamskich ataków. Publicysta Piotr Zaremba kampanie nienawiści skierowane przeciw Lechowi Kaczyńskiemu celnie nazwał przemysłem pogardy., który miał odrzeć Prezydenta z należnego mu szacunku.

Jeśli zobaczymy na to przez kogo, najczęściej przez osoby o wątpliwej reputacji, i za co był atakowany, to lepiej dostrzeżemy Jego wielkość. Wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego posuwano się do metod jakich wcześniej nie używano wobec jego poprzedników. Symbolem upadku kultury politycznej było uczynienie bohaterem – nietrzeźwego osobnika, który w wulgarny sposób wyrażał się o Prezydencie. Jego medialne występy, zapraszanie do programów prowadzonych przez czołowych dziennikarzy, na długo pozostaną przykładem jak nienawiść do Prezydenta zaślepiła umysły wielu.

Wygrana Lecha Kaczyńskiego jest dla nas przykładem, że wybory można wygrać nawet wbrew obecnemu establishmentowi głosząc hasła naprawy Rzeczypospolitej.

Trzy miesiące później, obejmując najwyższy Urząd w państwie Lech Kaczyński wypowiedział słowa przysięgi:

„Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem. Tak mi dopomóż Bóg”.

Tej przysiędze Lech Kaczyński był wierny przez cały czas sprawowania funkcji Prezydenta RP, aż do tragicznej śmierci w katastrofie smoleńskiej.

Była to prezydentura sprawowana w sposób godny i zawsze zgodnie
z polską racją stanu, z polskim interesem narodowym.
Na tle poprzednich demokratycznie wybranych prezydentów: Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego oraz obecnego Bronisława Komorowskiego, Lech Kaczyński zawsze na pierwszym miejscu stawiał dobro wspólne, dobro Polski.

W polityce zagranicznej prezydent Lech Kaczyński robił wszystko aby Polska była ważnym i szanowanym państwem na arenie międzynarodowej. Chciał, żeby Polska miała dobre relacje ze wszystkimi sąsiadami, ale nie za cenę utraty suwerenności czy podporządkowania własnych interesów interesom silniejszych sąsiadów. W polityce wewnętrznej dążył do budowy polski solidarnej, sprawiedliwej, bezpiecznej. Nadał nowy wymiar polityce historycznej, doceniając zasługi wielu bohaterów walki o wolną i niepodległą Polskę, którzy przez ostatnie kilkanaście lat zostali zapomniani.

Lech Kaczyński nie miał żadnych związków z komunistycznym systemem, miał piękna kartę opozycyjną. Nie otoczył się ludźmi dawnych służb, czego nie można powiedzieć o jego poprzednikach, a także o obecnym prezydencie Komorowskim. Prezydentura Lecha Kaczyńskiego nie była zależna od postkomunistycznego układu. Nie wiązały go żadne niejasne powiązania ze służbami PRL. Dlatego mógł prowadzić suwerenną politykę, nie bacząc, że w archiwach bezpieki w Polsce lub zagranicą, znajdzie się coś co mogłoby go kompromitować.

Warto być Polakiem; warto, by naród polski i jego państwo – Rzeczpospolita – trwały w Eu­ropie”, to było credo śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego dziś tak bardzo brakuje.

P.S. Niniejszy tekst powstał na bazie dwóch moich wpisów z ubiegłego roku, z  23 października oraz 23 grudnia, z rocznicy zaprzysiężenia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przypominam je, bo uważam, że krótka ocena prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego w nich zawarta, pozostaje aktualna.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych